Rozbudowane systemy świadczeń socjalnych grożą ubożeniem społeczeństwa Na rzeczywistość społeczną warto patrzeć z punktu widzenia występujących w niej bodźców, w tym bodźców patologicznych. Bodźce patologiczne powodują, że zachowania mało produktywne lub wręcz szkodliwe są w oczach ludzi bardziej opłacalne niż działania o przeciwnym charakterze. Skrajne patologie wywołują masowe marnotrawstwo ludzkich możliwości i skazują społeczeństwo na biedę i zacofanie. Gorsze jest chyba tylko podburzanie ludzi do agresji przeciw innym ludziom. Patologiczne bodźce mogą powstawać wskutek jednorazowych lub powtarzanych akcji. Weźmy na przykład szpitale w Polsce, które pochłaniają 40 proc. wydatków na służbę zdrowia. Szacuje się, że są one łącznie zadłużone na ponad 7 mld zł. Ale sytuacja jest zróżnicowana: jedne szpitale wpadły w długi, inne nie. Co by się stało, gdyby wszystkie oddłużono bezwarunkowo, tzn. bez wyjaśnienia przyczyn zadłużenia, zastosowania - tam gdzie trzeba - sankcji, postawienia odpowiednich warunków? Takie działanie nagrodziłoby tych, którzy nie podjęli wysiłków, by efektywnie prowadzić swoje placówki. Akcje premiujące niesolidnych tworzą w świadomości społecznej pogląd, że nie opłaca się być solidnym. A to jest przykład pułapki bodźców.
Producenci zasiłków
Inne bodźce patologiczne działają w sposób ciągły dopóty, dopóki istnieją określone rozwiązania instytucjonalne, w których one występują. Do takich patologii należą pułapki socjalne. Jednym z ich głównych skutków jest zniechęcanie ludzi do pracy, co osłabia finanse państwa i grozi uruchomieniem spirali: duże wydatki socjalne - wysokie podatki - wysokie bezrobocie.
Pułapki socjalne mogą mieć inne niepożądane skutki. Pokazuje to przykład Stanów Zjednoczonych, gdzie w latach 60. nastąpiła - pod hasłami walki z biedą (szczególnie wśród ludności murzyńskiej) - ogromna ekspansja programów socjalnych. Jej ideologiczną podstawą była doktryna, że ludzie biedni są ofiarami systemu, a zatem system powinien wyciągnąć ich z biedy. Odpowiedzią było rozluźnienie kryteriów przyznawania świadczeń, zwiększenie ich rozmiarów i w efekcie eksplozja liczby zasiłkobiorców, których duża część wpadła w uzależnienie od zasiłków. To tylko ilustracja głównej tezy, że silne systemy socjalne tworzą własne, rosnące masy świadczeniobiorców. Ludzie bowiem reagują na bodźce, w tym niestety na bodźce patologiczne. W Polsce w ostatnich dziesięciu latach ponadczterokrotnie wzrosła liczba osób pobierających świadczenia z funduszu alimentacyjnego m.in. dlatego, że ich dostępność osłabiła motywację do egzekwowania alimentów od niesumiennych rodziców (udało się ściągnąć tylko 11 proc. alimentów).
Ekonomia małżeństwa
Wzrost liczby zasiłkobiorców nie musi być rezultatem ubożenia społeczeństwa, lecz może wynikać z ekspansji państwa socjalnego. Z kolei ta ekspansja, rozbudowując pułapki socjalne, grozi ubożeniem społeczeństwa. Wracając do Ameryki, warto wspomnieć o programie pomocy dla rodzin z dziećmi, bo dostarcza on pouczających wniosków. W jego ramach samotna matka, która urodziła choć jedno dziecko, otrzymywała od państwa mieszkanie, a pomoc finansowa rosła wraz ze wzrostem liczby rodzonych przez nią dzieci. Amerykańscy specjaliści od polityki społecznej i ulegający im politycy stworzyli więc system, który zniechęcał do małżeństwa, a zachęcał do rodzenia dzieci bez zakładania rodziny. Ta antyrodzinna pułapka zadziałała zwłaszcza wśród ludności murzyńskiej, która - mając niskie dochody - była na nią szczególnie narażona. Odsetek urodzin dzieci pozamałżeńskich wzrósł w tej grupie z jednej szóstej ogółu urodzeń w 1950 r. do dwóch trzecich w 1989 r. Towarzyszył temu wzrost przestępczości wśród młodych Murzynów wychowywanych bez ojca.
Negatywne skutki eksperymentów socjalnych w USA doprowadziły tam do głębokich reform wprowadzonych w 1996 r. przez Billa Clintona. Zlikwidowano przywileje dla samotnych matek, uzależniono pobieranie zasiłku socjalnego od pracy i ograniczono czas jego pobierania. Podejmowanie pracy zaczęło się opłacać. Badania wskazują, że wyniki reform są zachęcające: liczba korzystających z zasiłków (welfare) spadła w latach 1996-2001 o 56 proc., a 64 proc. osób, które przestały brać zasiłki w latach 1997-1999, podjęło pracę. Zdecydowanie zmniejszył się strumień kandydatów do zasiłków. Ostrzejsze wymagania zredukowały więc liczbę chętnych. Małżeństwo okazało się ekonomicznie opłacalne, bo urodzenie dziecka poza małżeństwem przestało być źródłem ekstraświadczeń.
Rozwód z winy ustawy
Podczas gdy USA pozbyły się antyrodzinnych pułapek socjalnych, w Polsce niedawno je w majestacie prawa uchwalono. 1 maja 2004 r. słusznie zlikwidowano fundusz alimentacyjny, ale w jego miejsce wprowadzono świadczenie dla osób samotnie wychowujących dziecko. Samo oczekiwanie tego rozwiązania spowodowało gwałtowny wzrost liczby wniosków o rozwód i separację. Pokazuje to kolejny raz, jak niebezpieczne skutki mogą mieć systemy socjalne, i każe się - też kolejny raz - zastanowić nad sposobem ustanawiania prawa w Polsce (w lipcu Sejm podjął próbę skorygowania tego antyrodzinnego rozwiązania).
Antyliberalni, socjalistyczni publicyści i politycy z lewa i prawa lubią się stroić w szaty moralizujących obrońców biednych i z tych pozycji potępiać "bezdusznych liberałów". Ci krytycy nie mają do tego moralnego prawa. Jaką moralną legitymację mają propozycje rodzące socjalne pułapki, które zniechęcają ludzi do pracy, zmniejszają ich szanse na jej znalezienie, uzależniają od zasiłków i tworzą inne patologie? Warto zapamiętać, co o państwie socjalnym powiedziała w niedawnym memoriale komisja niemieckiego episkopatu ds. społecznych i socjalnych: "Państwo socjalne przyczynia się dziś do naruszania podstaw społecznej solidarności, głównie dlatego, że sposób państwowej redystrybucji raczej osłabia, niż wzmacnia solidarność w rodzinie. W ostatecznym rachunku niszczy to warunki, na których musi się dalej opierać gospodarka, państwo i społeczeństwo obywatelskie". Ten cytat, skierowany do niemieckiego społeczeństwa, ma szersze odniesienie.
Inne bodźce patologiczne działają w sposób ciągły dopóty, dopóki istnieją określone rozwiązania instytucjonalne, w których one występują. Do takich patologii należą pułapki socjalne. Jednym z ich głównych skutków jest zniechęcanie ludzi do pracy, co osłabia finanse państwa i grozi uruchomieniem spirali: duże wydatki socjalne - wysokie podatki - wysokie bezrobocie.
Pułapki socjalne mogą mieć inne niepożądane skutki. Pokazuje to przykład Stanów Zjednoczonych, gdzie w latach 60. nastąpiła - pod hasłami walki z biedą (szczególnie wśród ludności murzyńskiej) - ogromna ekspansja programów socjalnych. Jej ideologiczną podstawą była doktryna, że ludzie biedni są ofiarami systemu, a zatem system powinien wyciągnąć ich z biedy. Odpowiedzią było rozluźnienie kryteriów przyznawania świadczeń, zwiększenie ich rozmiarów i w efekcie eksplozja liczby zasiłkobiorców, których duża część wpadła w uzależnienie od zasiłków. To tylko ilustracja głównej tezy, że silne systemy socjalne tworzą własne, rosnące masy świadczeniobiorców. Ludzie bowiem reagują na bodźce, w tym niestety na bodźce patologiczne. W Polsce w ostatnich dziesięciu latach ponadczterokrotnie wzrosła liczba osób pobierających świadczenia z funduszu alimentacyjnego m.in. dlatego, że ich dostępność osłabiła motywację do egzekwowania alimentów od niesumiennych rodziców (udało się ściągnąć tylko 11 proc. alimentów).
Ekonomia małżeństwa
Wzrost liczby zasiłkobiorców nie musi być rezultatem ubożenia społeczeństwa, lecz może wynikać z ekspansji państwa socjalnego. Z kolei ta ekspansja, rozbudowując pułapki socjalne, grozi ubożeniem społeczeństwa. Wracając do Ameryki, warto wspomnieć o programie pomocy dla rodzin z dziećmi, bo dostarcza on pouczających wniosków. W jego ramach samotna matka, która urodziła choć jedno dziecko, otrzymywała od państwa mieszkanie, a pomoc finansowa rosła wraz ze wzrostem liczby rodzonych przez nią dzieci. Amerykańscy specjaliści od polityki społecznej i ulegający im politycy stworzyli więc system, który zniechęcał do małżeństwa, a zachęcał do rodzenia dzieci bez zakładania rodziny. Ta antyrodzinna pułapka zadziałała zwłaszcza wśród ludności murzyńskiej, która - mając niskie dochody - była na nią szczególnie narażona. Odsetek urodzin dzieci pozamałżeńskich wzrósł w tej grupie z jednej szóstej ogółu urodzeń w 1950 r. do dwóch trzecich w 1989 r. Towarzyszył temu wzrost przestępczości wśród młodych Murzynów wychowywanych bez ojca.
Negatywne skutki eksperymentów socjalnych w USA doprowadziły tam do głębokich reform wprowadzonych w 1996 r. przez Billa Clintona. Zlikwidowano przywileje dla samotnych matek, uzależniono pobieranie zasiłku socjalnego od pracy i ograniczono czas jego pobierania. Podejmowanie pracy zaczęło się opłacać. Badania wskazują, że wyniki reform są zachęcające: liczba korzystających z zasiłków (welfare) spadła w latach 1996-2001 o 56 proc., a 64 proc. osób, które przestały brać zasiłki w latach 1997-1999, podjęło pracę. Zdecydowanie zmniejszył się strumień kandydatów do zasiłków. Ostrzejsze wymagania zredukowały więc liczbę chętnych. Małżeństwo okazało się ekonomicznie opłacalne, bo urodzenie dziecka poza małżeństwem przestało być źródłem ekstraświadczeń.
Rozwód z winy ustawy
Podczas gdy USA pozbyły się antyrodzinnych pułapek socjalnych, w Polsce niedawno je w majestacie prawa uchwalono. 1 maja 2004 r. słusznie zlikwidowano fundusz alimentacyjny, ale w jego miejsce wprowadzono świadczenie dla osób samotnie wychowujących dziecko. Samo oczekiwanie tego rozwiązania spowodowało gwałtowny wzrost liczby wniosków o rozwód i separację. Pokazuje to kolejny raz, jak niebezpieczne skutki mogą mieć systemy socjalne, i każe się - też kolejny raz - zastanowić nad sposobem ustanawiania prawa w Polsce (w lipcu Sejm podjął próbę skorygowania tego antyrodzinnego rozwiązania).
Antyliberalni, socjalistyczni publicyści i politycy z lewa i prawa lubią się stroić w szaty moralizujących obrońców biednych i z tych pozycji potępiać "bezdusznych liberałów". Ci krytycy nie mają do tego moralnego prawa. Jaką moralną legitymację mają propozycje rodzące socjalne pułapki, które zniechęcają ludzi do pracy, zmniejszają ich szanse na jej znalezienie, uzależniają od zasiłków i tworzą inne patologie? Warto zapamiętać, co o państwie socjalnym powiedziała w niedawnym memoriale komisja niemieckiego episkopatu ds. społecznych i socjalnych: "Państwo socjalne przyczynia się dziś do naruszania podstaw społecznej solidarności, głównie dlatego, że sposób państwowej redystrybucji raczej osłabia, niż wzmacnia solidarność w rodzinie. W ostatecznym rachunku niszczy to warunki, na których musi się dalej opierać gospodarka, państwo i społeczeństwo obywatelskie". Ten cytat, skierowany do niemieckiego społeczeństwa, ma szersze odniesienie.
Więcej możesz przeczytać w 33/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.