Fenomen Owsiaka to połączenie menedżerskiej precyzji Billa Gatesa z estradową charyzmą Bono
Gdyby to jemu, a nie Markowi Polowi powierzono budowę autostrad, powstałaby już cała ich sieć. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Jurka Owsiaka dowodzi, że żadne wielkie przedsięwzięcie nie odniesie sukcesu bez prawdziwego lidera. Liderowi Owsiakowi udało się opanować sferę symboliczną i narzucić swój styl w myśleniu Polaków o dobroczynności. Tym samym wpisał się na listę, na której w ostatnim stuleciu znalazło się nie więcej niż kilkanaście osób, a są wśród nich wielcy amerykańscy filantropi przełomu XIX i XX wieku Andrew Carnegie i John D. Rockefeller, polski lekarz Henryk Jordan, muzycy rockowi George Harrison, Bob Geldof i Bono, Bill Gates oraz księżna Diana.
Orkiestra Owsiaka i jej dyrygent są wyjątkowi na tle wyjątkowych postaci; przed Owsiakiem nawet największe przedsięwzięcia charytatywne oddziaływały jedynie na niewielką część społeczeństwa. Do lat 70. XX wieku najczęściej były to osoby z klasy średniej i wyższej, które w krajach Zachodu uważały wspieranie słabszych za swój obywatelski obowiązek. Później najbardziej spektakularne akcje dobroczynne, takie jak Band Aid czy pomoc dla Bangladeszu, zyskiwały twarze rockmanów. Dzięki temu miały rozgłos i akceptację głównie wśród zbuntowanej młodzieży. Najczęściej były to jednorazowe kampanie. Tymczasem orkiestra Owsiaka to akcja ogólnospołeczna i powtarzalna.
Giganci dobrego serca
Co prawda pierwsze akcje charytatywne organizowano już pod koniec XVIII wieku (w Polsce za czasów stanisławowskich), ale prawdziwa moda na dobroczynność przyszła na początku XX stulecia. Wiąże się ona przede wszystkim ze spektakularnymi donacjami amerykańskich biznesmenów, takich jak Leland Stanford (fundator słynnego kalifornijskiego uniwersytetu własnego imienia), J.P. Morgan (twórca wielkiego banku), a zwłaszcza John D. Rockefeller i Andrew Carnegie. Dwaj ostatni byli najbogatszymi ludźmi w USA, którzy pod koniec życia postanowili przeznaczyć niemal cały swój majątek na cele dobroczynne. Stworzone przez nich fundacje do dziś działają dla publicznego pożytku.
John D. Rockefeller, założyciel słynnej dynastii finansistów, w ciągu swojego życia zarobił fortunę równą 2,5 proc. PKB swojego kraju. Potem niemal cały swój majątek wydał na cele charytatywne - z myślą o "promowaniu dobrobytu na całym świecie". Ten syn farmerów, który dobrze wiedział, co to niedostatek, na cele charytatywne wydał niewyobrażalną wtedy kwotę 540 mln dolarów (odpowiednik dzisiejszych 8 mld USD). Najważniejsze jego przedsięwzięcia to ufundowanie Uniwersytetu w Chicago oraz finansowanie badań medycznych poprzez Rockefeller Institute for Medical Research (dziś nowojorski Rockefeller University).
Rockefeller poświęcił się dobroczynności głównie z powodów religijnych. Uważał, że zamożni ludzie są moralnie zobligowani do wspomagania najuboższych i potrzebujących. Podobnie było z Andrew Carnegie'em, dzieckiem ubogich szkockich emigrantów, który został królem stali. Jego wydatki na cele charytatywne przekroczyły 350 mln dolarów (obecnie ponad 5 mld USD), co stanowiło 90 proc. jego fortuny. Poza ufundowaniem słynnej sali koncertowej Carnegie Hall najgłośniejszym jego przedsięwzięciem było stworzenie pierwszej w USA sieci 2 tys. publicznych bibliotek. Jak mocno wzorce Rockefellera i Carnegie'ego są wciąż obecne w amerykańskim życiu publicznym, pokazuje przykład Billa Gatesa. Twórca Microsoftu już dawno ogłosił, że ma zamiar postąpić tak jak Andrew Carnegie.
Owsiak jak Harrison
Jerzego Owsiaka przy tworzeniu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie inspirowały przedsięwzięcia firmowane przez biznesmenów, polityków czy arystokratów, lecz koncert dla Bangladeszu oraz Live Aid. Organizując pierwszą edycję orkiestry, myślał też o niej jako o przedsięwzięciu jednorazowym.
Pierwszym w historii wielkim rockowym koncertem charytatywnym był zorganizowany w 1971 r. przez George'a Harrisona w Nowym Jorku Bangladesh Aid. Koncert, podczas którego wystąpili m.in.: Ringo Starr, Bob Dylan i Eric Clapton, przyniósł 15 mln dolarów na wsparcie ofiar klęski żywiołowej w Bangladeszu. Impreza nie znalazła wielu naśladowców, a dla samego George'a Harrisona stała się głównie źródłem kłopotów. Po jej zakończeniu okazało się bowiem, że trzeba zapłacić gigantyczny podatek. Muzyk wyłożył pieniądze z własnej kieszeni. Po tych doświadczeniach Harrison nie miał ochoty na inne tego typu przedsięwzięcia.
Wnioski z błędów Harrisona wyciągnął Bob Geldof, organizując w 1985 r. imprezę na rzecz głodujących dzieci w Etiopii. Jego impreza Band Aid ustanowiła nie pobity dotychczas rekord skali - 1,5 mld widzów w telewizji i 70 mln funtów dochodu. Na dwóch koncertach po obu stronach Atlantyku Geldof zgromadził największe gwiazdy muzyki, doprowadził do reaktywacji Led Zeppelin, The Who i wspólnego występu Rolling Stones z Bobem Dylanem. Dwa lata później Geldof został pierwszym w historii muzykiem rockowym wyróżnionym tytułem szlacheckim (był też kandydatem do Pokojowej Nagrody Nobla). Od kilku lat miejsce Geldofa zajmuje Bono, lider supergrupy U2 (w 2003 r. również nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla). Lider U2 wspiera przede wszystkim Amnesty International oraz Greenpeace.
Menedżer happener
Po wielkim sukcesie Band Aid Geldofa nastąpiła swoista inflacja estradowych imprez charytatywnych - również w Polsce. Tyle że u nas, nawet jeśli kilka przedsięwzięć się powiodło, częściej niż spektakularne sukcesy notowano klapy, czego przykładem może być akcja poparcia dla Czeczenii. Owsiak uważa, że wynikało to prawdopodobnie z tego, że do organizacji akcji dobroczynnych na Zachodzie biorą się najczęściej menedżerowie, u nas zaś muzycy. Owsiak chciał to zmienić. Ważnym doświadczeniem w drodze do WOŚP była dla niego współpraca z Walterem Chełstowskim przy organizacji festiwalu w Jarocinie. Potem przez lata udoskonalał swoje menedżerskie umiejętności, tak że dziś, tuż przed 13. finałem, może się pochwalić zebraniem aż 53 mln dolarów. De facto wydał o dwa miliony USD więcej - dzięki udanym inwestycjom.
Fenomen Owsiaka to połączenie menedżerskiej precyzji Billa Gatesa z estradową charyzmą Bono. Sam Owsiak swoje początki wywodzi z happeningu. Pierwsze kroki w działalności publicznej stawiał przed 20 laty, organizując absurdalne, poczęte z ducha Monty Pythona i Pomarańczowej Alternatywy Towarzystwo Przyjaciół Chińskich Ręczników. - Orkiestra ma swoje korzenie w kulturze ludycznej. A ponieważ nasza kultura wciąż się karnawalizuje, doskonale trafiła w swój czas. Sam Jurek Owsiak to połączenie błazna ze świętym Franciszkiem - komentuje dr Wojciech Pawlik, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Bartłomiej Dobroczyński, antropolog kultury, twierdzi, że Wielka Orkiestra stała się ważnym składnikiem naszej narodowej tożsamości, trochę na wzór pasterki.
- Nie ma na świecie imprezy podobnej do orkiestry. Nie da się jej działalności porównać z działaniami typowych fundacji pozarządowych ani z typowym występem estradowym. Owszem, jest francuski telethon, gdzie zbiórka trwa jeden dzień, ale tam jest wiele twarzy, a tu jeden Jurek. Z drugiej strony, wielkie gwiazdy występują charytatywnie, ale fani Bono, Stinga czy Paula McCartneya przychodzą po prostu na ich koncerty, a fani Owsiaka nie mają tej dodatkowej podniety - mówi Janina Ochojska, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej.
Owsiak na Jordanie
Gdyby szukać historycznych analogii do działań Owsiaka, podobny sukces odniósł w naszym kraju przed stu laty krakowski lekarz Henryk Jordan. Owsiak, który zachęcił do zbierania pieniędzy już ponad milion wolontariuszy, jest dziś prawdopodobnie najważniejszym wychowawcą młodzieży. Podobną rolę na przełomie XIX i XX wieku odegrała sieć jordanowskich ogrodów, gdzie propagowano sport, rekreację i... patriotyzm. Od doktora Jordana zaczęła się historia polskiej piłki nożnej (jego asystent stworzył najstarszy klub - Cracovię). Ogrody Jordana budziły podziw u uważających się za wyższych cywilizacyjnie Niemców. Podobnie dziś podziwiani są na świecie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i jej dyrygent.
Orkiestra Owsiaka i jej dyrygent są wyjątkowi na tle wyjątkowych postaci; przed Owsiakiem nawet największe przedsięwzięcia charytatywne oddziaływały jedynie na niewielką część społeczeństwa. Do lat 70. XX wieku najczęściej były to osoby z klasy średniej i wyższej, które w krajach Zachodu uważały wspieranie słabszych za swój obywatelski obowiązek. Później najbardziej spektakularne akcje dobroczynne, takie jak Band Aid czy pomoc dla Bangladeszu, zyskiwały twarze rockmanów. Dzięki temu miały rozgłos i akceptację głównie wśród zbuntowanej młodzieży. Najczęściej były to jednorazowe kampanie. Tymczasem orkiestra Owsiaka to akcja ogólnospołeczna i powtarzalna.
Giganci dobrego serca
Co prawda pierwsze akcje charytatywne organizowano już pod koniec XVIII wieku (w Polsce za czasów stanisławowskich), ale prawdziwa moda na dobroczynność przyszła na początku XX stulecia. Wiąże się ona przede wszystkim ze spektakularnymi donacjami amerykańskich biznesmenów, takich jak Leland Stanford (fundator słynnego kalifornijskiego uniwersytetu własnego imienia), J.P. Morgan (twórca wielkiego banku), a zwłaszcza John D. Rockefeller i Andrew Carnegie. Dwaj ostatni byli najbogatszymi ludźmi w USA, którzy pod koniec życia postanowili przeznaczyć niemal cały swój majątek na cele dobroczynne. Stworzone przez nich fundacje do dziś działają dla publicznego pożytku.
John D. Rockefeller, założyciel słynnej dynastii finansistów, w ciągu swojego życia zarobił fortunę równą 2,5 proc. PKB swojego kraju. Potem niemal cały swój majątek wydał na cele charytatywne - z myślą o "promowaniu dobrobytu na całym świecie". Ten syn farmerów, który dobrze wiedział, co to niedostatek, na cele charytatywne wydał niewyobrażalną wtedy kwotę 540 mln dolarów (odpowiednik dzisiejszych 8 mld USD). Najważniejsze jego przedsięwzięcia to ufundowanie Uniwersytetu w Chicago oraz finansowanie badań medycznych poprzez Rockefeller Institute for Medical Research (dziś nowojorski Rockefeller University).
Rockefeller poświęcił się dobroczynności głównie z powodów religijnych. Uważał, że zamożni ludzie są moralnie zobligowani do wspomagania najuboższych i potrzebujących. Podobnie było z Andrew Carnegie'em, dzieckiem ubogich szkockich emigrantów, który został królem stali. Jego wydatki na cele charytatywne przekroczyły 350 mln dolarów (obecnie ponad 5 mld USD), co stanowiło 90 proc. jego fortuny. Poza ufundowaniem słynnej sali koncertowej Carnegie Hall najgłośniejszym jego przedsięwzięciem było stworzenie pierwszej w USA sieci 2 tys. publicznych bibliotek. Jak mocno wzorce Rockefellera i Carnegie'ego są wciąż obecne w amerykańskim życiu publicznym, pokazuje przykład Billa Gatesa. Twórca Microsoftu już dawno ogłosił, że ma zamiar postąpić tak jak Andrew Carnegie.
Owsiak jak Harrison
Jerzego Owsiaka przy tworzeniu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie inspirowały przedsięwzięcia firmowane przez biznesmenów, polityków czy arystokratów, lecz koncert dla Bangladeszu oraz Live Aid. Organizując pierwszą edycję orkiestry, myślał też o niej jako o przedsięwzięciu jednorazowym.
Pierwszym w historii wielkim rockowym koncertem charytatywnym był zorganizowany w 1971 r. przez George'a Harrisona w Nowym Jorku Bangladesh Aid. Koncert, podczas którego wystąpili m.in.: Ringo Starr, Bob Dylan i Eric Clapton, przyniósł 15 mln dolarów na wsparcie ofiar klęski żywiołowej w Bangladeszu. Impreza nie znalazła wielu naśladowców, a dla samego George'a Harrisona stała się głównie źródłem kłopotów. Po jej zakończeniu okazało się bowiem, że trzeba zapłacić gigantyczny podatek. Muzyk wyłożył pieniądze z własnej kieszeni. Po tych doświadczeniach Harrison nie miał ochoty na inne tego typu przedsięwzięcia.
Wnioski z błędów Harrisona wyciągnął Bob Geldof, organizując w 1985 r. imprezę na rzecz głodujących dzieci w Etiopii. Jego impreza Band Aid ustanowiła nie pobity dotychczas rekord skali - 1,5 mld widzów w telewizji i 70 mln funtów dochodu. Na dwóch koncertach po obu stronach Atlantyku Geldof zgromadził największe gwiazdy muzyki, doprowadził do reaktywacji Led Zeppelin, The Who i wspólnego występu Rolling Stones z Bobem Dylanem. Dwa lata później Geldof został pierwszym w historii muzykiem rockowym wyróżnionym tytułem szlacheckim (był też kandydatem do Pokojowej Nagrody Nobla). Od kilku lat miejsce Geldofa zajmuje Bono, lider supergrupy U2 (w 2003 r. również nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla). Lider U2 wspiera przede wszystkim Amnesty International oraz Greenpeace.
Menedżer happener
Po wielkim sukcesie Band Aid Geldofa nastąpiła swoista inflacja estradowych imprez charytatywnych - również w Polsce. Tyle że u nas, nawet jeśli kilka przedsięwzięć się powiodło, częściej niż spektakularne sukcesy notowano klapy, czego przykładem może być akcja poparcia dla Czeczenii. Owsiak uważa, że wynikało to prawdopodobnie z tego, że do organizacji akcji dobroczynnych na Zachodzie biorą się najczęściej menedżerowie, u nas zaś muzycy. Owsiak chciał to zmienić. Ważnym doświadczeniem w drodze do WOŚP była dla niego współpraca z Walterem Chełstowskim przy organizacji festiwalu w Jarocinie. Potem przez lata udoskonalał swoje menedżerskie umiejętności, tak że dziś, tuż przed 13. finałem, może się pochwalić zebraniem aż 53 mln dolarów. De facto wydał o dwa miliony USD więcej - dzięki udanym inwestycjom.
Fenomen Owsiaka to połączenie menedżerskiej precyzji Billa Gatesa z estradową charyzmą Bono. Sam Owsiak swoje początki wywodzi z happeningu. Pierwsze kroki w działalności publicznej stawiał przed 20 laty, organizując absurdalne, poczęte z ducha Monty Pythona i Pomarańczowej Alternatywy Towarzystwo Przyjaciół Chińskich Ręczników. - Orkiestra ma swoje korzenie w kulturze ludycznej. A ponieważ nasza kultura wciąż się karnawalizuje, doskonale trafiła w swój czas. Sam Jurek Owsiak to połączenie błazna ze świętym Franciszkiem - komentuje dr Wojciech Pawlik, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Bartłomiej Dobroczyński, antropolog kultury, twierdzi, że Wielka Orkiestra stała się ważnym składnikiem naszej narodowej tożsamości, trochę na wzór pasterki.
- Nie ma na świecie imprezy podobnej do orkiestry. Nie da się jej działalności porównać z działaniami typowych fundacji pozarządowych ani z typowym występem estradowym. Owszem, jest francuski telethon, gdzie zbiórka trwa jeden dzień, ale tam jest wiele twarzy, a tu jeden Jurek. Z drugiej strony, wielkie gwiazdy występują charytatywnie, ale fani Bono, Stinga czy Paula McCartneya przychodzą po prostu na ich koncerty, a fani Owsiaka nie mają tej dodatkowej podniety - mówi Janina Ochojska, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej.
Owsiak na Jordanie
Gdyby szukać historycznych analogii do działań Owsiaka, podobny sukces odniósł w naszym kraju przed stu laty krakowski lekarz Henryk Jordan. Owsiak, który zachęcił do zbierania pieniędzy już ponad milion wolontariuszy, jest dziś prawdopodobnie najważniejszym wychowawcą młodzieży. Podobną rolę na przełomie XIX i XX wieku odegrała sieć jordanowskich ogrodów, gdzie propagowano sport, rekreację i... patriotyzm. Od doktora Jordana zaczęła się historia polskiej piłki nożnej (jego asystent stworzył najstarszy klub - Cracovię). Ogrody Jordana budziły podziw u uważających się za wyższych cywilizacyjnie Niemców. Podobnie dziś podziwiani są na świecie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i jej dyrygent.
Więcej możesz przeczytać w 1/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.