Liderzy LPR w swoich działaniach obsesyjnie nawiązują do ciemnych kart polskiej historii
Młodzież Wszechpolska z Białegostoku prowadzi akcję pod hasłem "Swój do swego po swoje". Polega ona na zachęcaniu klientów do kupowania wyłącznie polskich produktów i tylko w sklepach należących do Polaków. Historykowi owa inicjatywa kojarzy się jak najgorzej. Przypomina popłuczyny po kampanii endecji z okresu międzywojennego, wzywającej do bojkotowania sklepów należących do Żydów. Tamta akcja była podszyta zoologicznym antysemityzmem i nie ograniczała się do działań propagandowych. Nierzadko endeckie bojówki atakowały klientów lekceważących zakazy i demolowały żydowskie sklepy. Był to fragment szerszej akcji, usiłującej ograniczyć żywioł żydowski. Do najbardziej gorszących scen dochodziło na wyższych uczelniach, gdzie endeccy radykałowie zmuszali żydowskich kolegów do zasiadania w wyznaczonych ławkach. Osoby, które nie przestrzegały "getta ławkowego", były poszturchiwane i bite.
Wydawałoby się, że te ciemne karty polskiej historii są już definitywnie zamknięte. Białostocka akcja zmusza do zmiany tego przekonania. Okazuje się, że czym endecka skorupka nasiąkła w odległych czasach II Rzeczypospolitej, tym trąci obecnie. Uzależnienie jest tak mocne, że próbie reaktywowania "bazarowego antysemityzmu" nie przeszkodziła całkowita dzisiaj nieobecność Żydów w handlu. Zniknięcie realnego wroga nie miało większego znaczenia. Wymyślono go na nowo, obsadzając w tej roli supermarkety.
Ta historia obnaża programową słabość LPR-owskich sukcesorów endecji. Warto pamiętać, że bój o "polskość" handlu nie jest pierwszym zapożyczeniem wziętym przez LPR z okresu międzywojennego. W tamtej epoce równie obsesyjnie jak z Żydami zwolennicy Dmowskiego walczyli ze "spiskami masonów". Niedawno działacze ligi rzucili się więc z animuszem na prof. Tadeusza Cegielskiego, którego jako "groźnego masona" usunęli z rady naukowej jednego z wielkopolskich muzeów.
Z nie mniejszym żarem liderzy LPR wojują z niebezpieczeństwem - ich zdaniem - zagrażającym polskości ze strony Niemiec. Jak przed stu laty, czyli w czasach młodego Dmowskiego, znowu niesie się przez Polskę hasło "Prusacy idą!". I jeśli temu zawołaniu nie towarzyszy stara recepta, by w obliczu germańskiego niebezpieczeństwa mocno się wesprzeć na słowiańskim mocarstwie, to tylko dlatego, że współczesny pan Roman wszystkich swoich antagonistów zdążył już zaliczyć do grona stronników Rosji i po prostu nie wypada mu samemu przyłączyć się do tej kompanii.
Liderom ligi wydaje się, że restaurują program endecji. Ale tak naprawdę go nie odnawiają, lecz ekshumują, roztaczając na scenie politycznej przykry, nieuchronnie towarzyszący tej czynności odór.
Wydawałoby się, że te ciemne karty polskiej historii są już definitywnie zamknięte. Białostocka akcja zmusza do zmiany tego przekonania. Okazuje się, że czym endecka skorupka nasiąkła w odległych czasach II Rzeczypospolitej, tym trąci obecnie. Uzależnienie jest tak mocne, że próbie reaktywowania "bazarowego antysemityzmu" nie przeszkodziła całkowita dzisiaj nieobecność Żydów w handlu. Zniknięcie realnego wroga nie miało większego znaczenia. Wymyślono go na nowo, obsadzając w tej roli supermarkety.
Ta historia obnaża programową słabość LPR-owskich sukcesorów endecji. Warto pamiętać, że bój o "polskość" handlu nie jest pierwszym zapożyczeniem wziętym przez LPR z okresu międzywojennego. W tamtej epoce równie obsesyjnie jak z Żydami zwolennicy Dmowskiego walczyli ze "spiskami masonów". Niedawno działacze ligi rzucili się więc z animuszem na prof. Tadeusza Cegielskiego, którego jako "groźnego masona" usunęli z rady naukowej jednego z wielkopolskich muzeów.
Z nie mniejszym żarem liderzy LPR wojują z niebezpieczeństwem - ich zdaniem - zagrażającym polskości ze strony Niemiec. Jak przed stu laty, czyli w czasach młodego Dmowskiego, znowu niesie się przez Polskę hasło "Prusacy idą!". I jeśli temu zawołaniu nie towarzyszy stara recepta, by w obliczu germańskiego niebezpieczeństwa mocno się wesprzeć na słowiańskim mocarstwie, to tylko dlatego, że współczesny pan Roman wszystkich swoich antagonistów zdążył już zaliczyć do grona stronników Rosji i po prostu nie wypada mu samemu przyłączyć się do tej kompanii.
Liderom ligi wydaje się, że restaurują program endecji. Ale tak naprawdę go nie odnawiają, lecz ekshumują, roztaczając na scenie politycznej przykry, nieuchronnie towarzyszący tej czynności odór.
Więcej możesz przeczytać w 1/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.