We własnych oczach był dziedzicem Nabuchodonozora i Saladyna
Dlaczego Saddam Husajn rządził tak długo? Przecież to oczywiste! Bo miał sprowadzony z Chin magiczny kamień! - nie mógł się nadziwić naiwności pytania Kassem Ali, elektryk z Bagdadu. Dlaczego w takim razie Saddam stracił władzę? - Bo ten kamień zgubił...
- Jeśli mielibyśmy leczyć wszystkich, którzy wierzyli w magiczną moc prezydenta, w szpitalach znalazłaby się jedna trzecia Irakijczyków - uważa psychiatra prof. Alharith Hassan. - Przez 30 lat żyliśmy w kraju odciętym od świata, zamknięci w paranoidalnym świecie chorego człowieka. Czytając gazety albo oglądając papkę, jaką serwowały reżimowe stacje, zastanawiałem się, czym się różnię od moich pacjentów - przyznaje prof. Alharith. Jego zdaniem, propaganda była jednym z "magicznych kamieni", które pozwoliły się Saddamowi utrzymać u władzy tak długo. Przez lata, gdy na Zachód docierały strzępy informacji o dyktatorze, można było wierzyć, że to niezrównoważony psychopata. Teraz jednak wiara, że jest obłąkany, niewiele różni się od przekonania, że miał magiczny kamień. Zupełnie nowy portret dyktatora wyłania się bowiem z opublikowanych ostatnio analiz, w tym raportu Charlesa Duelfera. Były szef śledczych CIA szukających w Iraku broni masowej zagłady oparł się m.in. na serii rozmów z Saddamem, jego współpracownikami i psychiatrami. Wykorzystał też 40 mln stron dokumentów wywiezionych z Iraku. Liczący 960 stron raport nazwał "rewersem zachodniej rzeczywistości".
Masowe kłamstwo
"Husajn widział przyklaskujący mu tłum, gdy nad jego głowami strzelał na wiwat, podczas gdy my dostrzegaliśmy w nim faceta w zabawnym kapeluszu, który lekkomyślnie korzysta ze strzelby. (...) We własnych oczach był dziedzicem Hammurabiego, Nabuchodonozora i Saladyna. Co mógł myśleć, gdy George Bush publicznie nazwał go wariatem?" - zastanawiał się Duelfer. Wniosek? "Saddam po prostu nie rozumiał Zachodu, a Zachód od 1991 r. błędnie oceniał Saddama".
"731 inspekcji ONZ, podczas których niczego nie znaleziono, było wystarczającym dowodem, że Irak broń chemiczną i biologiczną ukrywa, a nie na to, że jej po prostu nie ma (...) Czasem zastanawiam się, jakiej części słowa "nie" nie zrozumieliśmy" - przyznał Duelfer. Tyle że choć Saddam mówił, że broni nie ma, zachowywał się tak, jakby ją ukrywał. Blefował. Była to chyba jedna z najbardziej błędnych kalkulacji w historii.
"On w ogóle nie wierzył, że zostanie zaatakowany" - twierdzi Duelfer. Był pewien, że priorytetem USA nie jest obalenie jego rządów, lecz zażegnanie niebezpieczeństwa, jakie niesie rewolucja islamska, której rzecznikiem jest Iran. Co więcej, uważał, że ta sytuacja zapewnia mu bezpieczeństwo. Potwierdzają to zeznania byłego wicepremiera Iraku Tarika Aziza. "Za każdym razem, gdy pytałem go o zagrożenie, jakie stanowi dla nas irańska bomba atomowa, odpowiadał, że mam się tym nie martwić, bo jeśli sprawy potoczą się po naszej myśli, Izraelczycy i Amerykanie rozwiążą ten problem" - opowiadał śledczym Aziz. - Saddam był przekonany, że to my rozprawimy się z jego wrogiem - dodaje David Kay, poprzednik Duelfera na stanowisku głównego śledczego CIA w Iraku.
- Odizolowany od reszty świata dyktator był przekonany, że docierające do niego sygnały są niedopowiedzeniami, jakie często stosują Arabowie. Jednocześnie otoczył się pochlebcami, którzy nie mówili mu prawdy, bojąc się o własne życie - uważa współpracujący z Duelferem dr Jerrold M. Post z George Washington University, który dla CIA wielokrotnie analizował zachowania dyktatora. Sytuację doskonale ilustruje zeznanie Alego Hassana al-Madżida, znanego jako Chemiczny Ali, który pytany, jak dyktator przyjmował złe wiadomości, odpowiedział: "Nie umiem podać przykładu ani wskazać kogoś, kto mu je przekazywał".
Decyzję o zawieszeniu produkcji broni masowej zagłady Saddam podjął prawdopodobnie tuż po wojnie w 1991 r. - Nie ulega jednak wątpliwości, że on po prostu czekał ze wznowieniem produkcji na moment, gdy świat przestanie go tak bacznie obserwować - przekonany jest Rolf Ekeus, były szef inspektorów rozbrojeniowych ONZ. - Dla niego ta broń była symbolem nowoczesności i potęgi. Posiadanie jej lub mit o jej posiadaniu sprawiały, że czuł się jak Saladyn, który wyzwolił Jerozolimę od krzyżowców. Jego narcyzm karmił się też tym, że po wojnie w Kuwejcie świat arabski traktował go jak bohatera, a Zachód dał carte blanche na robienie z własnym społeczeństwem tego, na co ma ochotę - uważa Said Aburish, autor "Saddam Hussein: The Politics of Revange".
- Stosunek do broni masowego rażenia, któremu poświęciliśmy tak wiele uwagi, jest kluczem do zrozumienia byłego dyktatora - twierdzi Amatzia Baram, która z Postem stworzyła opracowanie "Saddam is Iraq: Iraq is Saddam".
Ciało dla wdowy
- Na początku rządów Saddama mój przyjaciel, ówczesny szef irackiego wywiadu, opowiedział mi o metodach nowego prezydenta - opowiada Fawaz al-Shamari, iracki generał w latach 80. - Dyktator wezwał kilkunastu wysokiej rangi wojskowych i członków partii Baas, którym nie ufał. Kazał, by powieszono ich za włosy nad basenem wypełnionym kwasem i paląc cygaro w fotelu ustawionym kilka metrów dalej, rozkazał zanurzać ich. Śmiejąc się, przyglądał się, jak umierają.
Każdy członek gabinetu Saddama zna również historię ministra podejrzewanego o nielojalność, którego w 1982 r. były prezydent osobiście zabił, a ciało polecił dostarczyć żonie.
"Wiosną 2003 r., gdy zaczynała się wojna, Irak prawdopodobnie nie miał broni chemicznej ani biologicznej" - uważa Duelfer. Dalsze otoczenie Saddama, w tym dowódcy armii, było jednak przekonane, że taka broń jest w magazynach. Prezydent wyprowadził swoich ludzi z błędu. - Gdy w przeddzień wojny generałowie dowiedzieli się o tym, morale spadło do zera - zeznał Aziz. Na ironię, Saddam nie tylko przeliczył się co do lojalności własnych żołnierzy, ale też grubo przecenił CIA. Jeden z wysokich rangą członków jego reżimu opowiadał, że Saddam często powtarzał, iż choćby dzięki "tajnym mikrofonom i kamerom Amerykanie wiedzą, że w Iraku nie ma broni masowego rażenia".
"Przez lata kierował nim głównie instynkt przetrwania, i to przetrwania u władzy" - uważa Duelfer. Saddam wyznał, że od 1990 r. tylko dwa razy korzystał z telefonu, bojąc się, że może zostać namierzony przez wrogów i zamordowany. Zeznał też, że wszędzie, gdzie jadał posiłki, znajdowały się laboratoria badające, czy żywność nie jest zatruta. Obsesja na punkcie bezpieczeństwa, która zdominowała życie prezydenta, nasiliła się w 1996 r., po próbie zabójstwa jego syna Udaja. Bliscy Saddama opowiadają, że czasem nie można go było znaleźć przez trzy dni, nawet gdy kraj znajdował się w kryzysie.
- Nie można jednak uznać go za chorego umysłowo - zapewnia Post. - I na pewno nie jest to facet, który z uśmiechem powie: mój czas minął. - Byłoby nam znacznie łatwiej, gdyby okazało się, że jest choćby w minimalnym stopniu szaleńcem - mówił inny biegły CIA, który przesłuchiwał byłego dyktatora. - To tak, jakby siedział przed nami na kozetce Hitler, który opowiada o swych dokonaniach, nie zająknąwszy się o obozach koncentracyjnych.
"Problem z oceną czynów tego człowieka polega na tym, że tak wielu było i jest jemu podobnych, podobnych w perwersji czy sadyzmie, a jednocześnie tak okropnie i przerażająco normalnych" - napisała Hannah Arendt o Adolfie Eichmannie - bez wątpienia oddanym mężu i dobrym ojcu, który jednocześnie nie miał skrupułów, wysyłając miliony ludzi do komór gazowych. Po ponad 40 latach można się zastanawiać, w jakim stopniu te słowa odnoszą się do irackiego dyktatora, będącego produktem chorej ideologii i równie schorowanego społeczeństwa. Bez wątpienia jednego z najokrutniejszych zbrodniarzy naszych czasów, który jest sądzony za ludobójstwo i zbrodnie wojenne, a znany był z tego, że chętnie dzielił się z irackimi dziećmi ulubionymi czekoladkami Quality Street.
Agata Jabłońska
- Jeśli mielibyśmy leczyć wszystkich, którzy wierzyli w magiczną moc prezydenta, w szpitalach znalazłaby się jedna trzecia Irakijczyków - uważa psychiatra prof. Alharith Hassan. - Przez 30 lat żyliśmy w kraju odciętym od świata, zamknięci w paranoidalnym świecie chorego człowieka. Czytając gazety albo oglądając papkę, jaką serwowały reżimowe stacje, zastanawiałem się, czym się różnię od moich pacjentów - przyznaje prof. Alharith. Jego zdaniem, propaganda była jednym z "magicznych kamieni", które pozwoliły się Saddamowi utrzymać u władzy tak długo. Przez lata, gdy na Zachód docierały strzępy informacji o dyktatorze, można było wierzyć, że to niezrównoważony psychopata. Teraz jednak wiara, że jest obłąkany, niewiele różni się od przekonania, że miał magiczny kamień. Zupełnie nowy portret dyktatora wyłania się bowiem z opublikowanych ostatnio analiz, w tym raportu Charlesa Duelfera. Były szef śledczych CIA szukających w Iraku broni masowej zagłady oparł się m.in. na serii rozmów z Saddamem, jego współpracownikami i psychiatrami. Wykorzystał też 40 mln stron dokumentów wywiezionych z Iraku. Liczący 960 stron raport nazwał "rewersem zachodniej rzeczywistości".
Masowe kłamstwo
"Husajn widział przyklaskujący mu tłum, gdy nad jego głowami strzelał na wiwat, podczas gdy my dostrzegaliśmy w nim faceta w zabawnym kapeluszu, który lekkomyślnie korzysta ze strzelby. (...) We własnych oczach był dziedzicem Hammurabiego, Nabuchodonozora i Saladyna. Co mógł myśleć, gdy George Bush publicznie nazwał go wariatem?" - zastanawiał się Duelfer. Wniosek? "Saddam po prostu nie rozumiał Zachodu, a Zachód od 1991 r. błędnie oceniał Saddama".
"731 inspekcji ONZ, podczas których niczego nie znaleziono, było wystarczającym dowodem, że Irak broń chemiczną i biologiczną ukrywa, a nie na to, że jej po prostu nie ma (...) Czasem zastanawiam się, jakiej części słowa "nie" nie zrozumieliśmy" - przyznał Duelfer. Tyle że choć Saddam mówił, że broni nie ma, zachowywał się tak, jakby ją ukrywał. Blefował. Była to chyba jedna z najbardziej błędnych kalkulacji w historii.
"On w ogóle nie wierzył, że zostanie zaatakowany" - twierdzi Duelfer. Był pewien, że priorytetem USA nie jest obalenie jego rządów, lecz zażegnanie niebezpieczeństwa, jakie niesie rewolucja islamska, której rzecznikiem jest Iran. Co więcej, uważał, że ta sytuacja zapewnia mu bezpieczeństwo. Potwierdzają to zeznania byłego wicepremiera Iraku Tarika Aziza. "Za każdym razem, gdy pytałem go o zagrożenie, jakie stanowi dla nas irańska bomba atomowa, odpowiadał, że mam się tym nie martwić, bo jeśli sprawy potoczą się po naszej myśli, Izraelczycy i Amerykanie rozwiążą ten problem" - opowiadał śledczym Aziz. - Saddam był przekonany, że to my rozprawimy się z jego wrogiem - dodaje David Kay, poprzednik Duelfera na stanowisku głównego śledczego CIA w Iraku.
- Odizolowany od reszty świata dyktator był przekonany, że docierające do niego sygnały są niedopowiedzeniami, jakie często stosują Arabowie. Jednocześnie otoczył się pochlebcami, którzy nie mówili mu prawdy, bojąc się o własne życie - uważa współpracujący z Duelferem dr Jerrold M. Post z George Washington University, który dla CIA wielokrotnie analizował zachowania dyktatora. Sytuację doskonale ilustruje zeznanie Alego Hassana al-Madżida, znanego jako Chemiczny Ali, który pytany, jak dyktator przyjmował złe wiadomości, odpowiedział: "Nie umiem podać przykładu ani wskazać kogoś, kto mu je przekazywał".
Decyzję o zawieszeniu produkcji broni masowej zagłady Saddam podjął prawdopodobnie tuż po wojnie w 1991 r. - Nie ulega jednak wątpliwości, że on po prostu czekał ze wznowieniem produkcji na moment, gdy świat przestanie go tak bacznie obserwować - przekonany jest Rolf Ekeus, były szef inspektorów rozbrojeniowych ONZ. - Dla niego ta broń była symbolem nowoczesności i potęgi. Posiadanie jej lub mit o jej posiadaniu sprawiały, że czuł się jak Saladyn, który wyzwolił Jerozolimę od krzyżowców. Jego narcyzm karmił się też tym, że po wojnie w Kuwejcie świat arabski traktował go jak bohatera, a Zachód dał carte blanche na robienie z własnym społeczeństwem tego, na co ma ochotę - uważa Said Aburish, autor "Saddam Hussein: The Politics of Revange".
- Stosunek do broni masowego rażenia, któremu poświęciliśmy tak wiele uwagi, jest kluczem do zrozumienia byłego dyktatora - twierdzi Amatzia Baram, która z Postem stworzyła opracowanie "Saddam is Iraq: Iraq is Saddam".
Ciało dla wdowy
- Na początku rządów Saddama mój przyjaciel, ówczesny szef irackiego wywiadu, opowiedział mi o metodach nowego prezydenta - opowiada Fawaz al-Shamari, iracki generał w latach 80. - Dyktator wezwał kilkunastu wysokiej rangi wojskowych i członków partii Baas, którym nie ufał. Kazał, by powieszono ich za włosy nad basenem wypełnionym kwasem i paląc cygaro w fotelu ustawionym kilka metrów dalej, rozkazał zanurzać ich. Śmiejąc się, przyglądał się, jak umierają.
Każdy członek gabinetu Saddama zna również historię ministra podejrzewanego o nielojalność, którego w 1982 r. były prezydent osobiście zabił, a ciało polecił dostarczyć żonie.
"Wiosną 2003 r., gdy zaczynała się wojna, Irak prawdopodobnie nie miał broni chemicznej ani biologicznej" - uważa Duelfer. Dalsze otoczenie Saddama, w tym dowódcy armii, było jednak przekonane, że taka broń jest w magazynach. Prezydent wyprowadził swoich ludzi z błędu. - Gdy w przeddzień wojny generałowie dowiedzieli się o tym, morale spadło do zera - zeznał Aziz. Na ironię, Saddam nie tylko przeliczył się co do lojalności własnych żołnierzy, ale też grubo przecenił CIA. Jeden z wysokich rangą członków jego reżimu opowiadał, że Saddam często powtarzał, iż choćby dzięki "tajnym mikrofonom i kamerom Amerykanie wiedzą, że w Iraku nie ma broni masowego rażenia".
"Przez lata kierował nim głównie instynkt przetrwania, i to przetrwania u władzy" - uważa Duelfer. Saddam wyznał, że od 1990 r. tylko dwa razy korzystał z telefonu, bojąc się, że może zostać namierzony przez wrogów i zamordowany. Zeznał też, że wszędzie, gdzie jadał posiłki, znajdowały się laboratoria badające, czy żywność nie jest zatruta. Obsesja na punkcie bezpieczeństwa, która zdominowała życie prezydenta, nasiliła się w 1996 r., po próbie zabójstwa jego syna Udaja. Bliscy Saddama opowiadają, że czasem nie można go było znaleźć przez trzy dni, nawet gdy kraj znajdował się w kryzysie.
- Nie można jednak uznać go za chorego umysłowo - zapewnia Post. - I na pewno nie jest to facet, który z uśmiechem powie: mój czas minął. - Byłoby nam znacznie łatwiej, gdyby okazało się, że jest choćby w minimalnym stopniu szaleńcem - mówił inny biegły CIA, który przesłuchiwał byłego dyktatora. - To tak, jakby siedział przed nami na kozetce Hitler, który opowiada o swych dokonaniach, nie zająknąwszy się o obozach koncentracyjnych.
"Problem z oceną czynów tego człowieka polega na tym, że tak wielu było i jest jemu podobnych, podobnych w perwersji czy sadyzmie, a jednocześnie tak okropnie i przerażająco normalnych" - napisała Hannah Arendt o Adolfie Eichmannie - bez wątpienia oddanym mężu i dobrym ojcu, który jednocześnie nie miał skrupułów, wysyłając miliony ludzi do komór gazowych. Po ponad 40 latach można się zastanawiać, w jakim stopniu te słowa odnoszą się do irackiego dyktatora, będącego produktem chorej ideologii i równie schorowanego społeczeństwa. Bez wątpienia jednego z najokrutniejszych zbrodniarzy naszych czasów, który jest sądzony za ludobójstwo i zbrodnie wojenne, a znany był z tego, że chętnie dzielił się z irackimi dziećmi ulubionymi czekoladkami Quality Street.
Agata Jabłońska
Więcej możesz przeczytać w 1/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.