LECH WAŁĘSA WNERWIŁ SIĘ nie na żarty. Nie na żarty, tylko na Radio Maryja i ojca Rydzyka. Jego współpracowników nazwał grupą psycholi od ojca Rydzyka, całą kompanię ochrzcił (hm, to chyba nie najlepsze określenie) mianem "wysłanników szatana". A następnego dnia dostał gorączki. I bądź tu mądry, kto go pokarał: szatan czy Pan Bóg?
LIST BYŁEGO PREZYDENTA WYWOŁAŁ OGÓLNĄ PYSKÓWĘ i - jak to nazwał Edmund Niziurski w klasycznej powieści "Siódme wtajemniczenie" - Wielką Kołomyję Elementarną. W kołomyi mignął nam czasem to Rydzyk, to Wałęsa, to Pęk, to Macierewicz. Ot, takie tam dyskusje narodowych katolików. Ważne, że poseł Strąk nikogo nie topił w stawie.
UBAWIŁO NAS, ŻE JAK WAŁĘSA OPLUWAŁ RYDZYKA, to nagłówki w gazetach mówiły: "Wałęsa o Radiu Maryja". A jak Pęk pojechał po prezydencie emerycie, tytuły krzyczały: "LPR lży Wałęsę". Na przykładzie medialnych ech tego sporu ojciec dyrektor mógłby się nauczyć, na czym polega rzetelne dziennikarstwo.
JEST! JEST! Po latach namysłu i wytężonej pracy czterech mężów opublikowało list otwarty. Owych czterech basów to: Tadeusz Mazowiecki, Władysław Frasyniuk, Jerzy Hausner i Józeff Smirnow czy też Janusz Steinhoff. W liście zapowiadają, że coś zrobią. Jeszcze nie wiadomo co, ale zrobią na pewno. Będzie to demokratyczne i większe od Unii Wolności oraz Partii Centrum. Będą tam działali ludzie politycznie niezaangażowani, ale bardzo zatroskani. Ciekawe, kto to może być... Matki?
A TAK W OGÓLE TO TEN LIST ŻYWCEM JEST wyjęty z "Indyka" Mrożka. Pamiętają państwo zacną scenę z chłopami: "A może by tak coś zasiać? Eee...". Którego to już wieszcza mamy. Piątego? Szóstego? Więcej ich niż "Szklanych pułapek".
"GAZETA WYBORCZA" OBWIEŚCIŁA powstanie Partii Maryja. Przez Polskę przeszła fala dyskusji na ten temat. Gdy fala opadła, okazało się, że żadna partia nie powstaje, a tajne materiały, do których dotarła "GW", to tekst przygotowany na wiejskie zebranie poświęcone geotermii. Ta wpadka to tylko jedno z tragicznych następstw tzw.
listy Wildsteina.
W POLSKIM ŻYCIU POLITYCZNYM POJAWIŁ SIĘ TAJEMNICZY góral. Widziano go przed redakcją "Rzeczpospolitej", gdy promował kandydaturę Bronisława Wildsteina na prezydenta. Zawędrował też do Sejmu, gdzie zdybaliśmy go przed klubem Samoobrony. Oświadczył, że w partii najsłynniejszego polskiego Mulata chce stanąć na czele sekcji mniejszości seksualnych. Cholera, już sami nie łapiemy, kto kiedy żartuje,
a kiedy gada poważnie!
JESTEŚMY ZASZCZYCENI, że i nasza rubryka dorobiła się własnego wicepremiera. Wszak Jerzy Hausner wystąpił z SLD i począł organizować "coś większego od Unii Wolności". Rozumiemy, że jest to i ma być siła opozycyjna wobec rządu SLD. Równie dziwaczne było chyba tylko kandydowanie prezesa PC Jarosława Kaczyńskiego z listy ROP. Ale jako Polacy nie powinniśmy się wstydzić. Wszak dziś to chwała być pogiętym!
RUCHAWKA W WARSZAWSKIEJ PLATFORMIE Obywatelskiej. Tak zwane doły partyjne krytykują tak zwanych piskorczyków. Co ciekawe, niektóre doły to dawni piskorczycy, a niektórzy piskorczycy to dawne doły. Z napięciem oczekujemy, kiedy za doły partyjne będzie robił sam Piskorski.
W CHARAKTERZE DOŁA ROZSTAŁ SIĘ Z PO były prezydent Warszawy Wojciech Kozak. Bo zagłosował za budżetem Lecha Kaczyńskiego. Podobno zresztą prezydent ma mu pomóc w pozyskaniu nowego sponsora dla koszykarzy Polonii Warszawa (mówi się o Decathlonie), a Kozak wykonuje zawód menedżera sportowego z pasją i efektami. I bez mostów.
Więcej możesz przeczytać w
8/2005 wydaniu tygodnika Wprost.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM
oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych
App Store
i Google Play.