Tropiciele manicheizmu dostrzegają go u każdego, kto ośmiela się wskazać pojawiające się współcześnie zło

Postawa prowadzącego nie była odosobniona. Przypuszczalnie duża grupa obecnych na tyle ceniła Śpiewaka, że była gotowa wybaczyć mu nawet "Pamięć po komunizmie", ale - jak sformułował to w dramatycznym wystąpieniu jeden z gości
- dla dobra sprawy i samego autora następną książkę powinien poświęcić on złu polskiej prawicy. W owym złu jedynym elementem nazwanym był antysemityzm i można było odnieść wrażenie, że w Polsce nic się nie zmieniło od czasów getta ławkowego i bojówek ONR. W rzeczywistości zmieniło się wszystko poza stanem świadomości stołecznej inteligencji. Ten stan jest kolejną przesłanką do wniosku, że być może to intelektualiści są grupą najbardziej uwięzioną w zbiorowych stereotypach. Intelektualiści jako grupa nie są zresztą zainteresowani rozliczeniem czasu komunizmu. Wolą walczyć z wyimaginowanym smokiem prawicowego radykalizmu, co zwalnia ich z konieczności spojrzenia w lustro.
Istotnym wątkiem książki Śpiewaka jest pokazanie, jak ci, którzy kreowali się na bojowników z językiem nienawiści, stworzyli jego słownik w III RP. Jak deklarując walkę z uproszczeniami, posługiwali się prostackimi kliszami, a zarzucając kłamstwo przeciwnikom, za nic sobie mieli prawdę. Śpiewak udowadnia, że to oni, a więc przeciwnicy rozliczeń z PRL, zarzucając oponentom manicheizm, a więc czarno-białe widzenie rzeczywistości, sami nowy manicheizm kreowali. Tyle że po stronie ciemności sytuowali "antykomunistycznych bolszewików", koniecznie "jaskiniowych", "nienawistnych" itp.
Oskarżenie o manicheizm jest typowe dla naszych czasów. Tropiciele manicheizmu dostrzegają go u każdego, kto się ośmiela wskazać pojawiające się współcześnie zło. Za przejaw manicheizmu europejskie elity uznały deklarację Busha o złu radykalnego islamskiego fundamentalizmu, który wypowiedział wojnę Zachodowi. Wcześniej o manicheizm został oskarżony prezydent Reagan, który w odniesieniu do ZSRR użył określenia "imperium zła". Jeśliby się jednak przyjrzeć rozumowaniu oskarżycieli, to okazuje się, że i oni szkicują jednoznaczny podział, do obozu potępionych wrzucając tych, którzy zło usiłują nazwać i podjąć z nim walkę. Nic dziwnego. Ludzie rozumują w kategoriach binarnych: a albo nie a. Myślenie zaczyna się od wyabstrahowania z niezróżnicowanego chaosu poszczególnych elementów, a więc przeciwstawienia ich całej reszcie. Nieskończenie przerastająca nasze rozumienie komplikacja rzeczywistości nie zwalnia nas z obowiązku przeciwstawienia się złu, tak jak nie zwalnia nas z obowiązku myślenia.
Nagminne oskarżenia o manicheizm poza tym, że służą wygodnemu ustawieniu przeciwnika, podważają tradycyjną opozycję dobra i zła. Bo czy rzeczywiście głównym zagrożeniem cywilizacji Zachodu jest dziś radykalne oddzielanie tych sfer? Chciałoby się zawołać: trochę więcej manicheizmu!
Więcej możesz przeczytać w 39/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.