KRÓTKO PO WOLSKU Nie wszystko złotko, co się świeci |
---|
Zaskoczył mnie wynik sondażu, z którego wynikało, że sukces naszych siatkarek jest dla społeczeństwa ważniejszy niż wybory parlamentarne. Odpowiadało to mniej więcej liczbie obywateli, którzy zamiast pójść głosować, zostali w domu. Ta prosta konstatacja mi nie wystarczyła i zacząłem rozmyślać o wyższości siatkówki na polityką. Pod względem urody - punkt dla siatkarek: ani Beger, ani Senyszyn im nie dorównają. Wzrost też imponujący, każdej zawodniczce Tusk swobodnie przechodzi pod pachą, a Kaczyński nawet niżej. Jeśli idzie o blokowanie - kudy Lepperowi i jego drużynie? Ścinają mocniej niż komisje śledcze kariery notabli. Serwisy też mają lepsze od telewizyjnych serwisów informacyjnych. A reguły gry czytelne i łatwo zauważyć, kto skusił i dlaczego. Wyżej wymieniona lista dowodzi absolutnej wyższości siatkówki nad polityką i preferencje rodaków wydają się zrozumiałe, z dwoma zastrzeżeniami: wygranie wszystkich mistrzostw, turniejów oraz olimpiad - i to nie tylko w siatkówce, ale także w każdej z dyscyplin występujących w totolotku: od bobslejów po żeglarstwo - nie ma najmniejszego wpływu na nasze życie. Nie zmieni podatków, nie rozmnoży miejsc pracy, nie powiększy liczby budowanych mieszkań, nie ukróci afer. Po drugie, z wyjątkiem nielicznych jednostek uprawiających sport nie mamy na to najmniejszego wpływu. Znaczy mamy, raz na cztery lata, wybierając np. między tymi, którzy chcieliby sport dotować z budżetu, i tymi, co są za jego samofinansowaniem. Ale właśnie 60 proc. Polaków z możliwości podjęcia decyzji w tej sprawie zrezygnowało. Marcin Wolski |
- WYSTAWA
Rolki Tadeusza Rolkego
- Jest jedna fotografia, do której mam szczególny stosunek. To brama, przez którą wpada światło malujące fantastyczne formy geometryczne. A to właśnie od światła wszystko się zaczyna. Światło jest przecież kwintesencją fotografii - mówi "Wprost" Tadeusz Rolke. Tę i 60 innych wyjątkowych fotografii z cyklów "Tu byliśmy (chasydzi)", "Fotoreportaż o Cyganach" czy "Fischmarkt" będzie można podziwiać w Instytucie Polskim w Duesseldorfie (do 4 listopada). A samo życie i twórczość urodzonego przed 76 laty artysty to materiał na barwną biografię, w której moglibyśmy przeczytać m.in. o pierwszych zdjęciach zrobionych podczas wojny archaicznym niemieckim weltem, walce w powstaniu warszawskim, pobycie w więzieniu, "wilczym bilecie" do Hamburga, pracy dla pism "Der Spiegel", "Art", "Die Zeit", "Wprost" czy trudnym powrocie do ojczyzny w latach 80. Wielokrotnie nagradzany za swoje dokonania do dzisiaj stara się uchwycić w obiektywie zastygłe twarze przechodniów i miejsca mu bliskie. A rzesze młodych ludzi idą śladem mistrza. (ŁR)
- TEATR
Broadway w Gliwicach
Czy legendarny rekin Broadwayu David Merrick mógł się spodziewać, że jego teatralna wersja filmowego musicalu "42nd Street" (z 1933 r.) osiągnie światowy sukces? Na pewno wierzył, że wykładając na to przedsięwzięcie ponad 2,5 mln dolarów z własnej kieszeni, inwestuje w coś wartościowego. I się nie przeliczył. Od dnia premiery w 1980 r. ten gigantyczny hit broadwayowskiej sceny tylko w Nowym Jorku zagrano 5 tys. razy. Teraz także polska publiczność będzie miała okazję zrozumieć fenomen tej sztuki. Historia, obmyślona przez Michaela Stewarta oraz Marka Bramble`a, to banalny motyw amerykańskiego snu o wielkiej karierze. Na czterdziestej drugiej ulicy, niegdyś centrum amerykańskiego teatru rozrywkowego, podczas pracy nad spektaklem spotykają się dwie kobiety: sławna gwiazda Dorothy Brock oraz prowincjonalna tancerka Peggy Sawyer. Fabuła, choć mocno amerykańska, może przypaść do gustu widzowi znad Wisły, zwłaszcza że jej artystyczną oprawą zajęli się najlepsi z najlepszych w swoim fachu. Reżyserem jest Maria Sartova, ceniona za "Hello, Dolly!" (z 2003 r.), zaś o choreografię zadbał Jacek Badurek, autor układów tanecznych m.in. do "Grease" i "Kotów". Prapremiera w Gliwickim Teatrze Muzycznym już 29 września. (EMP)
Fot. Gliwicki Teatr Muzyczny
- KSIĄŻKA
Siła strachu
Nadchodzi wielki strach. Tak przynajmniej mogłoby wynikać z lektury najnowszego numeru krakowskiego dwumiesięcznika "Arcana". Redakcja rozpisała ankietę o szansach poprawy polsko-rosyjskich stosunków. Wnioski są raczej smutne: nie ma podstaw do jakiegoś pozytywnego przełomu, a w każdym razie to nie od Polski i jej woli zależy. A "kto się boi IPN?" Druga ankieta pokazuje, że Instytut Pamięci Narodowej jest straszakiem dla konfidentów i pokaźnej grupy "elitarystów", którzy z wiedzy o cudzej współpracy uczynili narzędzie polityki. Redaktorzy "Arcanów" zamiast wielkiego strachu widzą jednak nadzieję. "Ostrożną nadzieję na zmianę" po niedawnych wyborach. Trudno nie zauważyć, że oba główne tematy numeru to zarazem jedne z trudniejszych wyzwań, jakie stają przed przyszłym polskim rządem. (JMN)
Więcej możesz przeczytać w 40/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.