Jarosław Kaczyński lubi oglądać ujeżdżanie byków. Uwielbia, gdy komentator mówi o tych zwierzętach jak o ludziach.
W takim razie mówił o mnie, bo to właśnie ja komentuję te zawody. Polsat kupił licencję na transmisję programów amerykańskich, komentuję je już od czterech lat.
Czy zawodnicy rodeo to konserwatyści? Ta chęć ujarzmienia silnego zwierzęcia, tradycja amerykańskiego Południa…
Coś w tym jest. Preferujemy stary styl, wolimy konie od aut. Nie ma u nas równouprawnienia, jeżdżą tylko faceci, nie dopuszczamy kobiet – kiedyś na byka wsiadły dwie dziewczyny, ale to było na próbę.
Prezes Kaczyński ma rację, że traktuje pan te byki jak ludzi?
Może nie jak ludzi, ale na pewno jak sportowców. To nie jest kawał mięsa, który ma tylko skakać. Jest równoprawnym zawodnikiem. Byki często zarabiają dużo większe pieniądze niż ludzie. Mają lepszą opiekę weterynaryjną niż my lekarską. Ujeżdżanie traktujemy jako rywalizację z równorzędnym, a czasami dużo lepszym zawodnikiem. W Europie jest to na tyle kameralny sport, że na zawodach zazwyczaj wszyscy się znają, lubimy się. Rywalizujemy więc bardziej z bykami niż ze sobą nawzajem. Tym bardziej że zdarzają się już u nas byki, które reprezentują światowy poziom.
Dlaczego pan się nimi zajął?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.