Według najnowszego sondażu przeprowadzonego wśród brytyjskich muzułmanów dla telewizji Channel 4,23 proc. respondentów opowiada się za istnieniem enklaw, w których obowiązywałby wyłącznie szariat, a 34 proc. z nich przyznało, że nie poinformowałoby policji o powiązaniach sąsiadów z terrorystami. W reakcji na ten sondażnawet Mark Trevor Phillips, były szef Komisji ds. Równości i Praw Człowieka, przyznał, że Brytyjczycy od lat sami się oszukują, licząc na to, że muzułmanie, tak jak inni, wtopią się w zachodnie społeczeństwo. Czy pana ten sondaż zaskakuje?
Wszystko to było do przewidzenia, jeśli oczywiście zna się islamską doktrynę. Koran głosi, że niewierni – w języku arabskim nazywani kafirami – mogą być wyszydzani, oszukiwani, nienawidzeni i ujarzmiani. Warto więc zapytać, skąd w ogóle wziął się pomysł, że muzułmanin miałby się z nami integrować? Zgodnie z islamem istnieje zresztą wyraźna bariera społeczna między muzułmanami a niewiernymi. Niemuzułmanie stoją tam niżej niż muzułmanie, są obywatelami drugiej kategorii. Trudno się więc dziwić, że wyznawcy islamu nie asymilują się w świecie zachodnim. Poza tym, zgodnie z islamską doktryną, muzułmanie będą prowadzić dżihad, czyli wojnę przeciwko kafirom, aż do momentu, gdy cały świat niewiernych uzna Allaha i jego proroka Mahometa.
Jeśli muzułmanie rzeczywiście chcą sobie podporządkować niewiernych, dlaczego – na przykład od amerykańskich polityków – słyszymy, że przeciwnicy imigracji z krajów muzułmańskich są islamofobami?
Ameryką rządzą dziś nie fakty, tylko emocje. Wszyscy pragną być lubiani i nie chcą obrażać żadnej mniejszości. Jeśli nie zgadzasz się z oficjalną polityką państwa wobec islamu, zgodnie z którą islam jest dobry, a źródło kłopotów stanowią ekstremiści, narażasz się na obelgi i na to, że przestaną cię lubić. Nazwą cię rasistą i islamofobem, mimo że to zupełnie nielogiczne. Dlaczego nielogiczne? Załóżmy, że przyjadę do Anglii i powiem, że sprzeciwiam się biciu żony, czy ktoś nazwie mnie wtedy niemoralnym? Nie. Ale gdy szariat głosi, że bicie żony wynika z boskiego prawa, a ja mówię, że mi się to nie podoba, nazywają mnie islamofobem. Czyż to nie jest dziwne? Nawiasem mówiąc, nigdy nie mogłem zrozumieć, co dokładnie oznacza słowo „islamofob”. Może pani wie?
Ktoś, kto w muzułmanach, zamiast nastawionych pokojowo ludzi innej kultury, widzi terrorystów?
Moim zdaniem określenie „islamofob” jest typową nowomową i de facto nic nie znaczy. Fobia oznacza jakąś nieracjonalność, w tym wypadku wobec islamu, a przecież zajmuję się tą doktryną od lat i ostatnią rzeczą, jaką można o mnie powiedzieć, jest to, że nie wiem nic o muzułmanach. Nazywają mnie też rasistą, ale niech ktoś mi powie, jaki związek z krytyczną analizą politycznego islamu ma rasa?
A co to jest polityczny islam?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.