Pani projekty stają się coraz bardziej szalone. Ma pani do siebie chyba duży dystans.
Dlaczego dystans? Po prostu jestem ładna i zabawna. Tak siebie widzę. Wie pan, trzy dekady temu byłam modelką. Ale mam świadomość, że życie płynie i już nigdy nie będę wyglądać tak jak wtedy. Film i moda to świat młodych, nie zamierzam pchać się przed obiektyw jako sześćdziesięciokilku-latka. Nie ma nic smutniejszego niż ludzie, którzy nie czują się dobrze we własnej skórze. Weszłam w inną fazę życia, mam emeryturę, dzieci dawno wyfrunęły z gniazda. Mogę sobie pozwolić na szaleństwo – na luksus projektów, które się nie zwracają. A jeśli przypadkiem któryś z nich na siebie zarobi, pieniądze wypłacam mojej ekipie.
Ale sporo pani gra. Niedawno na przykład w głośnym „Wrogu” Denisa Villeneuve’a.
To czarujący reżyser i uroczy facet. Pracowałam wiele razy z jego producentem, z którym często spotykaliśmy się w Nowym Jorku w operze i gadaliśmy w foyer. On namówił mnie na rólkę we „Wrogu”. Kręcenie zajęło mi dwa dni, zastanawiałam się nawet, czy mnie nie wytną. Ale to właśnie mi odpowiada: epizody, drugi plan. Na większe wyzwania szkoda mi już czasu. Wyczerpują mnie długie podróże, nie pojadę na cztery miesiące w obce miejsce. Nie po to wyniosłam się za miasto i założyłam organiczną farmę.
Naprawdę? I sadzi pani warzywa?
Ogrodnik sadzi. Hoduję też kury, świnie, króliki, stałam się niemal samowystarczalna. To również część mojego planu emerytalnego! I wciąż zostaje mi dużo czasu do wykorzystania. Dlatego wróciłam na uniwersytet, studiuję biologię, specjalizuję się w zachowaniu zwierząt. Traktuję to super poważnie. Odrzucam propozycje zawodowe w listopadzie, mam wtedy sesję, nie mogę opuścić egzaminów.
Bardzo pani zaangażowała się w te zwierzęta.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.