Wojskowi, którzy próbowali dokonać przewrotu, użyli czołgów, helikopterów i myśliwców, ale odpowiedź prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana była stanowcza. Wezwał swoich zwolenników do czynnego oporu. Turcy masowo przyłączyli się do protestów potępiających puczystów. W ulicznych starciach zginęło 265 osób, 1400 zostało rannych, prezydent zaś, czując poparcie tureckiej ulicy, zarządził aresztowania. Zatrzymano m.in. 9 tys. osób podejrzanych o udział w puczu, zwolniono ponad 15 tys. nauczycieli, 9 tys. pracowników ministerstwa spraw wewnętrznych i 1500 osób z resortu finansów. Czystki obejmują coraz szersze kręgi społeczeństwa, a prezydent ogłosił wprowadzenie trzymiesięcznego stanu wyjątkowego i czasowe zawieszenie Europejskiej konwencji praw człowieka, ale przywódcy krajów wolnego świata dają Erdoğanowi carte blanche. Prezydent Obama, telefonując do prezydenta Turcji, potępił przewrót i upewniał się tylko, że śledztwo przeciwko puczystom będzie prowadzone „w sposób, który umocni wiarę opinii publicznej w demokratyczne instytucje”. Erdoğan może więc robić swoje, także w kontaktach z niektórymi wrogimi wobec NATO sąsiadami.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.