Kiedy kilka lat temu w Polsce wybuchła awantura o rosyjskie serwery, na których Państwowa Komisja Wyborcza trzymała dane, i padały oskarżenia o sfałszowanie wyborów, nikt pewnie nie uwierzyłby, że podobne wątpliwości pojawią się także w USA. Tymczasem Amerykanie coraz poważniej zaczynają się dziś obawiać o przebieg wyborów prezydenckich. Nie wykluczają, że Rosjanie próbują wpłynąć na ich wynik. Wątpliwości budzi też wrażliwość systemu głosowania na cyberatak.
Cel: wybory
O bezpieczeństwie wyborów zaczęto dyskutować po wycieku e-maili z serwera Partii Demokratycznej, na krótko przed rozpoczęciem krajowej konwencji tej partii w Filadelfii. Portal WikiLeaks opublikował wtedy tysiące e-maili należących do członków komitetu wyborczego demokratów. Wybuchł skandal, ponieważ okazało się, że teoretycznie bezstronni przedstawiciele komitetu wspierali Hillary Clinton przeciwko jej rywalowi w prawyborach Berniemu Sandersowi. Jednak to nie kompromitacja demokratów okazała się największym problemem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.