PiS zamierza otworzyć swe biura w Chicago. Joachim Brudziński, człowiek, który w Hollywood etatowo odgrywałby partyjnych aparatczyków, twierdzi, że jego partia dostaje dziesiątki listów od Polaków mieszkających za oceanem. I chcą oni naturalnie wspierać PiS oraz głosować na Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. No cóż, Polonia amerykańska nie bez powodu cieszy się opinią średnio rozgarniętej.
Ryszard Kalisz łazi po świecie i przekonuje, że gdyby nie on, to sprawa Olewnika dalej leżałaby odłogiem. Tylko ówczesny komendant Rapacki umniejsza jego dokonania. Bez wątpienia są one ogromne. Gdyby nie Kalisz, ziemia zostałaby stratowana przez nierogaciznę, McDonald’s splajtowałby jak amen w pacierzu, a polscy rolnicy nie przeżyliby rosyjskiego bojkotu mięsa. Wielki człowiek. Acz nie mamy pewności, czy światowy wzrost cen żywności także nie jest efektem jego żarłoczności.
Włodzimierz Cimoszewicz ma zostać twarzą nowej formacji lewicowej, o której marzą Andrzej Celiński oraz Marek Borowski. Obawiamy się, że na lewicy trudno być twarzą czegokolwiek. Znacznie łatwiej mordą.
Podobno prezydent z premierem tak sobie ułatwiali negocjacje w Juracie winkiem, że każdy zapamiętał inny „kompromis z Juraty". Swoją drogą to dziwne, że w jednym miejscu było tak wielu polityków, a nikt niczego nie nagrywał. Może po pijaku pogubili magnetofony?
Andrzej Urbański w jakimś wywiadzie zagrzmiał, że w czasach Platformy Obywatelskiej gardzi się ludźmi. Sam Ponton jednak nie gardzi ludźmi, co wyraża się tym, że ludzie mogą korzystać z przyrodzonego prawa do płacenia abonamentu telewizyjnego. OK, może nawet sami zaczniemy płacić, ale pod jednym warunkiem. W trzeciej części „Gwiazdy tańczą na lodzie" musi wystąpić sam Urbański, a w jury obok Dody zasiądzie prezes Kaczyński. Wtedy uwierzymy w misję telewizji publicznej.
Ten tydzień był dla Zbigniewa Ziobry znacznie lepszy. Kaczor na niego już nie krzyczał, media nie pisały, że może zostać prezydentem, politycy PiS nie spekulowali, że powinien być prezesem ich partii. Zarzucano mu natomiast podkładanie pluskiew, podsłuchiwanie, zacieranie śladów i przetrzymywanie córki w piwnicy przez 25 lat. A nie, to ostatnie to nie Ziobro. Czyli właściwie standard.
Chyba już nie ma polityka, który w jakiejś sprawie nie zeznawałby w prokuraturze albo przed komisją śledczą. Padło nawet na Zbigniewa Religę, który musiał się tłumaczyć ze swojej prawej ręki, czyli niejakiego Pinkasa. Po zeznaniach były minister zdrowia emanował dobrym humorem i sugerował, że prokuraturę właściwie odwiedził z przyjemnością. Mamy nadzieję, że jako lekarz wie, iż z przyjemnościami nie można przesadzać.
Lech Kaczyński z żoną świętowali 30. rocznicę ślubu. Wiemy, że Maria Kaczyńska nie jest specjalnie kochana, ale my ją całkiem lubimy. I to nie dlatego, że jest za in vitro, a ksiądz Rydzyk porównał ją do szamba. Kaczyńska jest po prostu podobna do głównej bohaterki angielskiego serialu „My Family", który od ładnych paru lat leci w BBC. Ten przezabawny film można w Polsce obejrzeć w Comedy Central pod tytułem „Moja rodzinka". W serialu pan Harper jest pod totalnym pantoflem małżonki. On wprawdzie jest dentystą, a nie prezydentem, ale to dość podobne profesje – prezydentów i dentystów nikt nie lubi.
No właśnie. Prezydent zablokował większość nominacji generalskich. Bo z tym prezydentem jest tak, że – owszem – jego nikt nie lubi, ale też on nie lubi nikogo.
Kazimierz Ujazdowski wychynął na chwilę z wirtualnego świata Polski XXI i zaproponował, by zakazać partiom emitowania telewizyjnych spotów w kampanii wyborczej. O, jakiż słuszny to postulat! Polska polityka została zredukowana do bitwy na filmiki reklamowe i na to idą nieprawdopodobne pieniądze, które partie ciągną z budżetu. My dodalibyśmy jeszcze zakaz występów w TVN 24. Tu powód jest prostszy: porzygać się już od tego można.
1 maja paru smutnych gości powłóczyło się po Warszawie. Oj, nędza z tą lewicą. Ale jak może być inaczej, skoro szczytem towarzyskiej ekstrawagancji są w SLD wspólne imieniny Olejniczaka i Szmajdzińskiego. Toż nawet beczka spirytusu nie rozkręci takiej imprezy.
Ryszard Kalisz łazi po świecie i przekonuje, że gdyby nie on, to sprawa Olewnika dalej leżałaby odłogiem. Tylko ówczesny komendant Rapacki umniejsza jego dokonania. Bez wątpienia są one ogromne. Gdyby nie Kalisz, ziemia zostałaby stratowana przez nierogaciznę, McDonald’s splajtowałby jak amen w pacierzu, a polscy rolnicy nie przeżyliby rosyjskiego bojkotu mięsa. Wielki człowiek. Acz nie mamy pewności, czy światowy wzrost cen żywności także nie jest efektem jego żarłoczności.
Włodzimierz Cimoszewicz ma zostać twarzą nowej formacji lewicowej, o której marzą Andrzej Celiński oraz Marek Borowski. Obawiamy się, że na lewicy trudno być twarzą czegokolwiek. Znacznie łatwiej mordą.
Podobno prezydent z premierem tak sobie ułatwiali negocjacje w Juracie winkiem, że każdy zapamiętał inny „kompromis z Juraty". Swoją drogą to dziwne, że w jednym miejscu było tak wielu polityków, a nikt niczego nie nagrywał. Może po pijaku pogubili magnetofony?
Andrzej Urbański w jakimś wywiadzie zagrzmiał, że w czasach Platformy Obywatelskiej gardzi się ludźmi. Sam Ponton jednak nie gardzi ludźmi, co wyraża się tym, że ludzie mogą korzystać z przyrodzonego prawa do płacenia abonamentu telewizyjnego. OK, może nawet sami zaczniemy płacić, ale pod jednym warunkiem. W trzeciej części „Gwiazdy tańczą na lodzie" musi wystąpić sam Urbański, a w jury obok Dody zasiądzie prezes Kaczyński. Wtedy uwierzymy w misję telewizji publicznej.
Ten tydzień był dla Zbigniewa Ziobry znacznie lepszy. Kaczor na niego już nie krzyczał, media nie pisały, że może zostać prezydentem, politycy PiS nie spekulowali, że powinien być prezesem ich partii. Zarzucano mu natomiast podkładanie pluskiew, podsłuchiwanie, zacieranie śladów i przetrzymywanie córki w piwnicy przez 25 lat. A nie, to ostatnie to nie Ziobro. Czyli właściwie standard.
Chyba już nie ma polityka, który w jakiejś sprawie nie zeznawałby w prokuraturze albo przed komisją śledczą. Padło nawet na Zbigniewa Religę, który musiał się tłumaczyć ze swojej prawej ręki, czyli niejakiego Pinkasa. Po zeznaniach były minister zdrowia emanował dobrym humorem i sugerował, że prokuraturę właściwie odwiedził z przyjemnością. Mamy nadzieję, że jako lekarz wie, iż z przyjemnościami nie można przesadzać.
Lech Kaczyński z żoną świętowali 30. rocznicę ślubu. Wiemy, że Maria Kaczyńska nie jest specjalnie kochana, ale my ją całkiem lubimy. I to nie dlatego, że jest za in vitro, a ksiądz Rydzyk porównał ją do szamba. Kaczyńska jest po prostu podobna do głównej bohaterki angielskiego serialu „My Family", który od ładnych paru lat leci w BBC. Ten przezabawny film można w Polsce obejrzeć w Comedy Central pod tytułem „Moja rodzinka". W serialu pan Harper jest pod totalnym pantoflem małżonki. On wprawdzie jest dentystą, a nie prezydentem, ale to dość podobne profesje – prezydentów i dentystów nikt nie lubi.
No właśnie. Prezydent zablokował większość nominacji generalskich. Bo z tym prezydentem jest tak, że – owszem – jego nikt nie lubi, ale też on nie lubi nikogo.
Kazimierz Ujazdowski wychynął na chwilę z wirtualnego świata Polski XXI i zaproponował, by zakazać partiom emitowania telewizyjnych spotów w kampanii wyborczej. O, jakiż słuszny to postulat! Polska polityka została zredukowana do bitwy na filmiki reklamowe i na to idą nieprawdopodobne pieniądze, które partie ciągną z budżetu. My dodalibyśmy jeszcze zakaz występów w TVN 24. Tu powód jest prostszy: porzygać się już od tego można.
1 maja paru smutnych gości powłóczyło się po Warszawie. Oj, nędza z tą lewicą. Ale jak może być inaczej, skoro szczytem towarzyskiej ekstrawagancji są w SLD wspólne imieniny Olejniczaka i Szmajdzińskiego. Toż nawet beczka spirytusu nie rozkręci takiej imprezy.
Więcej możesz przeczytać w 19/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.