Z dokumentów w sprawie Nangar Khel wyłania się porażający obraz stanu polskiej armii
Mamy mocne dowody na popełnienie zbrodni wojennej w afgańskiej wiosce Nangar Khel – twierdziła prokuratura wojskowa. Dopiero pod naciskiem mediów zdecydowała się zlecić ekspertyzę moździerza, z którego strzelali polscy komandosi. Niepotrzebnie. I bez ekspertyzy prokuratorzy mogli mieć pewność, że ta broń była uszkodzona. Mają w tej sprawie wiele meldunków pisanych długo przed tragedią w wiosce. Ich niechęć do wykonania ekspertyzy można jednak wytłumaczyć. Jak twierdzą rozmówcy „Wprost" znający prokuratorskie akta, w początkowym etapie zbierania dowodów zabezpieczono moździerz, ale nie ten, co trzeba.
Z dokumentów, które zgromadzono w tej sprawie, rzeczywiście wyłania się przerażający obraz. Nie zbrodni wojennej jednak, jak chcieli prokuratorzy, ale stanu naszej amii. Właśnie to powinno być przedmiotem oddzielnego postępowania i to w tej sprawie są naprawdę mocne dowody.
Z dokumentów, które zgromadzono w tej sprawie, rzeczywiście wyłania się przerażający obraz. Nie zbrodni wojennej jednak, jak chcieli prokuratorzy, ale stanu naszej amii. Właśnie to powinno być przedmiotem oddzielnego postępowania i to w tej sprawie są naprawdę mocne dowody.
Więcej możesz przeczytać w 19/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.