Prawo
Komisja Przyjazne Państwo szacuje, że tylko w 2008 r. będzie wnosić o zmianę minimum 500 przepisów. Członkowie komisji podzielili już część badanych przepisów na: absurdalne, głupie, niejasne, niepotrzebne i martwe. Na przełomie maja i czerwca Sejm ma się zająć poprawieniem co najmniej stu z nich.
Nawet trzy, cztery tygodnie w roku Polacy pracują tylko po to, aby wykonać absurdalne i niepotrzebne przepisy. A prawne buble kosztują państwo i obywateli kilka miliardów złotych. Ich likwidacja mogłaby oznaczać wzrost PKB o 1 proc. – mówi „Wprost" Janusz Palikot, szef sejmowej komisji Przyjazne Państwo. Poseł przedstawił nam swój ranking największych prawnych absurdów. Przygotował go z okazji zakończonego przed długim weekendem, a ogłoszonego przez komisję ogólnopolskiego konkursu na najbardziej absurdalne i uciążliwe przepisy. – Dostaliśmy 28 tys. zgłoszeń, z czego ponad 9 tys. kwalifikuje się do naszej komisji – uważa poseł. Teraz komisja chce wyłonić trójkę zwycięzców, którzy dostaną ufundowaną przez Palikota nagrodę: od tysiąca do trzech tysięcy złotych w bonach towarowych. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w połowie maja.
Pięć największych absurdów Palikota
-Obowiązek zaświadczenia lekarskiego dla szachisty, który startuje w zawodach sportowych – identycznego jak dla boksera czy sztangisty.
-Opis parametrów samochodu spełniajacego kryteria pojazdu dostawczego, od którego ceny można odliczać VAT – członkowie komisji próbowali rozgryźć te kryteria, ale się poddali.
-Rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie szkolenia i egzaminowania osób ubiegających się o uprawnienia do wykonywania prac podwodnych – zgodnie z nimi najpierw zdaje się egzamin praktyczny, a dopiero potem teoretyczny.
-Obowiązek przechowywania przez pięć lat paragonu fiskalnego – paragon na papierze termoczułym najpóźniej po roku blaknie i zostaje tylko biały papierek.
-Likwidacja znaczków skarbowych, co doprowadziło do wędrówek petentów po miastach w celu uiszczania niezbędnych opłat – komisja chce przywrócenia znaczków.
Nawet trzy, cztery tygodnie w roku Polacy pracują tylko po to, aby wykonać absurdalne i niepotrzebne przepisy. A prawne buble kosztują państwo i obywateli kilka miliardów złotych. Ich likwidacja mogłaby oznaczać wzrost PKB o 1 proc. – mówi „Wprost" Janusz Palikot, szef sejmowej komisji Przyjazne Państwo. Poseł przedstawił nam swój ranking największych prawnych absurdów. Przygotował go z okazji zakończonego przed długim weekendem, a ogłoszonego przez komisję ogólnopolskiego konkursu na najbardziej absurdalne i uciążliwe przepisy. – Dostaliśmy 28 tys. zgłoszeń, z czego ponad 9 tys. kwalifikuje się do naszej komisji – uważa poseł. Teraz komisja chce wyłonić trójkę zwycięzców, którzy dostaną ufundowaną przez Palikota nagrodę: od tysiąca do trzech tysięcy złotych w bonach towarowych. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w połowie maja.
Pięć największych absurdów Palikota
-Obowiązek zaświadczenia lekarskiego dla szachisty, który startuje w zawodach sportowych – identycznego jak dla boksera czy sztangisty.
-Opis parametrów samochodu spełniajacego kryteria pojazdu dostawczego, od którego ceny można odliczać VAT – członkowie komisji próbowali rozgryźć te kryteria, ale się poddali.
-Rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie szkolenia i egzaminowania osób ubiegających się o uprawnienia do wykonywania prac podwodnych – zgodnie z nimi najpierw zdaje się egzamin praktyczny, a dopiero potem teoretyczny.
-Obowiązek przechowywania przez pięć lat paragonu fiskalnego – paragon na papierze termoczułym najpóźniej po roku blaknie i zostaje tylko biały papierek.
-Likwidacja znaczków skarbowych, co doprowadziło do wędrówek petentów po miastach w celu uiszczania niezbędnych opłat – komisja chce przywrócenia znaczków.
Więcej możesz przeczytać w 19/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.