Euro ma być jednak w 2011 roku. Premier Tusk przekonał do tej idei swojego ministra finansów, niedobrego zazwyczaj prezesa NBP oraz członków Rady Polityki Pieniężnej. Wszyscy obiecali sobie współpracę przy realizacji tego ambitnego celu, aż serce się radowało. A sztaby piarowskie Tuska i Skrzypka już się głowią, jak zwalić winę za niepowodzenie na tych drugich.
Dziwne tylko, że na spotkanie nie zaproszono Michela Platiniego, bo w kwestii Euro UEFA może mieć swoje zdanie. A mówiąc poważnie: ten rząd nie składa się ze szczególnie lotnych postaci i mając na karku euro i Euro, wszystko może pokiełbasić. I mistrzostwa będą w 2011, a walutę wprowadzimy w 2012 razem z Ukrainą. I lepiej, żeby to była hrywna niż rubel.
A propos piłki nożnej. Warszawska lewica poparła plan Hanny Gronkiewicz--Waltz i stolica wybuli grube jak Rychu Kalisz miliony na porządny stadion dla Legii Warszawa. Klub ten – przypomnijmy – należy do koncernu ITI, właściciela TVN. Czy ta sprawa śmierdzi? Cóż, szczerze mówiąc, pracownikom ratusza powinno się rozdać maski przeciwgazowe. Co prawda od smrodu podobno jeszcze nikt nie umarł, ale tutaj szykuje się precedens.
W każdym razie nie zdziwimy się, jeśli Hanna Gronkiewicz-Waltz poprowadzi w TVN Style „Lekcję stylu". Oczywiście, jesteśmy fanami Jolanty Kwaśniewskiej, ale chętnie poznamy garść sposobów na pozbycie się wąsików. Bezy już nam się przejadły.
Może zresztą przesadzamy z tym stadionem. Gdyby sprawa ta była w jakimś stopniu kontrowersyjna, na pewno zajęłaby się tym Julia Pitera, tak dzielnie walcząca z nepotyzmem, korupcją i posłem Kłopotkiem. Najpierw wydawało się, że konflikt Pitera – Kłopotek może rozsadzić koalicję. Szybko się jednak okazało, że ta sprawa budzi akurat takie zainteresowanie, by zrobić na jej kanwie reality show do TV 4. Bo Jola Rutowicz rzuciła Jarka Jakimowicza i akurat miejsce w ramówce się zrobiło.
W międzyczasie pojawiła się wieść, że PO prze do przyspieszonych wyborów, żeby sobie samemu rządzić – bez Kłopotków. Kiedyś to nawet byśmy byli zadowoleni, bo kampania to kopalnia tematów i jest o czym pisać. Ale teraz… Jak sobie wyobraziliśmy ten wyborczy magiel – jeszcze większy niż zwykle – to słabo nam się zrobiło. W ogóle ta demokracja jest jak seks – strasznie przereklamowana.
Posłanka Lidia Staroń zarobiła sporo kasy na ustawie, nad którą pracowała – tak przynajmniej napisała „Rzeczpospolita". No nie – pomyśleliśmy sobie – to na pewno nieprawda, atak polityczny, tekst napisany na zamówienie. I proszę sobie wyobrazić, że potem dokładnie w ten sam sposób broniła się posłanka PO. Niesamowita historia, nieprawdaż?
Tak swoją drogą, to rację miał duży Kaczor, mówiąc kiedyś w Sejmie, że zasiadają w nim przedstawiciele wielkiego biznesu (i tu pokazał na postkomunistów) oraz małego
(i pokazał na liberałów). Lew Rywin, jak obiecywał Agorze ustawę medialną, to chciał za to 17 mln dolarów. A tutaj? Kilkaset tysięcy złotych. Co za geszefciarze!
Posłanka Staroń przedstawiła się nie tylko jako ofiara wrażych mediów, ale i osoba niepokorna, wojująca z partyjnym establishmentem, zbyt mało wsłuchującym się w odgłosy partyjnych dołów. Chwilę posłuchaliśmy pani Staroń i wcale się temu establishmentowi nie dziwimy.
Przewodniczący klubu PO Zbigniew Chlebowski najpierw gromko zapowiedział natychmiastowe wyrzucenie Staroń z klubu, a może i z partii. To było rano. Po południu stwierdził, że sprawę trzeba zbadać, więc powołano w tym celu specjalną komisję, która przedstawi swe wnioski za trzy tygodnie. W tym czasie platfusiarscy spece od PR zagadają, co się bardziej opłaca: ukręcić łeb sprawie czy Staroniowej.
Minister obrony narodowej Bogdan Klich odznaczył pilota, tego co ściął się z prezydentem Kaczyńskim. To kolejny dowód, jak bardzo mylił się Roman Giertych, chcąc usunąć ze szkół Gombrowicza. Przecież to wszystko jest jakby żywcem wyjęte z „Trans-Atlantyku".
Dziwne tylko, że na spotkanie nie zaproszono Michela Platiniego, bo w kwestii Euro UEFA może mieć swoje zdanie. A mówiąc poważnie: ten rząd nie składa się ze szczególnie lotnych postaci i mając na karku euro i Euro, wszystko może pokiełbasić. I mistrzostwa będą w 2011, a walutę wprowadzimy w 2012 razem z Ukrainą. I lepiej, żeby to była hrywna niż rubel.
A propos piłki nożnej. Warszawska lewica poparła plan Hanny Gronkiewicz--Waltz i stolica wybuli grube jak Rychu Kalisz miliony na porządny stadion dla Legii Warszawa. Klub ten – przypomnijmy – należy do koncernu ITI, właściciela TVN. Czy ta sprawa śmierdzi? Cóż, szczerze mówiąc, pracownikom ratusza powinno się rozdać maski przeciwgazowe. Co prawda od smrodu podobno jeszcze nikt nie umarł, ale tutaj szykuje się precedens.
W każdym razie nie zdziwimy się, jeśli Hanna Gronkiewicz-Waltz poprowadzi w TVN Style „Lekcję stylu". Oczywiście, jesteśmy fanami Jolanty Kwaśniewskiej, ale chętnie poznamy garść sposobów na pozbycie się wąsików. Bezy już nam się przejadły.
Może zresztą przesadzamy z tym stadionem. Gdyby sprawa ta była w jakimś stopniu kontrowersyjna, na pewno zajęłaby się tym Julia Pitera, tak dzielnie walcząca z nepotyzmem, korupcją i posłem Kłopotkiem. Najpierw wydawało się, że konflikt Pitera – Kłopotek może rozsadzić koalicję. Szybko się jednak okazało, że ta sprawa budzi akurat takie zainteresowanie, by zrobić na jej kanwie reality show do TV 4. Bo Jola Rutowicz rzuciła Jarka Jakimowicza i akurat miejsce w ramówce się zrobiło.
W międzyczasie pojawiła się wieść, że PO prze do przyspieszonych wyborów, żeby sobie samemu rządzić – bez Kłopotków. Kiedyś to nawet byśmy byli zadowoleni, bo kampania to kopalnia tematów i jest o czym pisać. Ale teraz… Jak sobie wyobraziliśmy ten wyborczy magiel – jeszcze większy niż zwykle – to słabo nam się zrobiło. W ogóle ta demokracja jest jak seks – strasznie przereklamowana.
Posłanka Lidia Staroń zarobiła sporo kasy na ustawie, nad którą pracowała – tak przynajmniej napisała „Rzeczpospolita". No nie – pomyśleliśmy sobie – to na pewno nieprawda, atak polityczny, tekst napisany na zamówienie. I proszę sobie wyobrazić, że potem dokładnie w ten sam sposób broniła się posłanka PO. Niesamowita historia, nieprawdaż?
Tak swoją drogą, to rację miał duży Kaczor, mówiąc kiedyś w Sejmie, że zasiadają w nim przedstawiciele wielkiego biznesu (i tu pokazał na postkomunistów) oraz małego
(i pokazał na liberałów). Lew Rywin, jak obiecywał Agorze ustawę medialną, to chciał za to 17 mln dolarów. A tutaj? Kilkaset tysięcy złotych. Co za geszefciarze!
Posłanka Staroń przedstawiła się nie tylko jako ofiara wrażych mediów, ale i osoba niepokorna, wojująca z partyjnym establishmentem, zbyt mało wsłuchującym się w odgłosy partyjnych dołów. Chwilę posłuchaliśmy pani Staroń i wcale się temu establishmentowi nie dziwimy.
Przewodniczący klubu PO Zbigniew Chlebowski najpierw gromko zapowiedział natychmiastowe wyrzucenie Staroń z klubu, a może i z partii. To było rano. Po południu stwierdził, że sprawę trzeba zbadać, więc powołano w tym celu specjalną komisję, która przedstawi swe wnioski za trzy tygodnie. W tym czasie platfusiarscy spece od PR zagadają, co się bardziej opłaca: ukręcić łeb sprawie czy Staroniowej.
Minister obrony narodowej Bogdan Klich odznaczył pilota, tego co ściął się z prezydentem Kaczyńskim. To kolejny dowód, jak bardzo mylił się Roman Giertych, chcąc usunąć ze szkół Gombrowicza. Przecież to wszystko jest jakby żywcem wyjęte z „Trans-Atlantyku".
Więcej możesz przeczytać w 39/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.