Zazwyczaj nowa generacja auta znajduje się na drabinie motoryzacyjnej ewolucji o jeden szczebel wyżej niż poprzednia. Wyjątkiem jest Nissan Murano, który spadł z drabiny i pojechał do góry windą. Ze swoim prekursorem auto ma tyle wspólnego, co węgiel kamienny z kamieniem węgielnym.
Pierwsze Murano zostało skrojone pod gusta Amerykanów, dlatego zbudowano je z materiałów znalezionych na wysypisku śmieci – plastikowych butelek i starych materaców. W efekcie wnętrze auta rozlatywało się w drobny mak po przejechaniu kilometra krajową siódemką, a zawieszenie najpierw powodowało mdłości, by następnie na pierwszym zakręcie wywrócić pojazd do góry kołami. Luksusowy SUV Nissana nadawał się do pokonywania prostych i równych autostrad w Arizonie, a na europejskich autostradach sprawdzał się mniej więcej tak jak widelec przy jedzeniu zupy.
Więcej możesz przeczytać w 19/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.