Dawno, dawno temu, w czasach, gdy Edward Gierek był pokazywany w telewizji częściej niż dziś Hubert Urbański, na telefon trzeba było czekać ładnych kilka lat. Gdy dzielny generał zwiadowca Wojciech Jaruzelski zapragnął zrobić z tym wreszcie porządek, czekanie wydłużyło się do lat dziesięciu, a w końcowej fazie socjalizmu wojskowego nawet do lat dwudziestu.
Kontakt ze światem przez telefon był w czasach Polski Ludowej jak gra w ruletkę. Nigdy nie można było być pewnym, jaki numer wykręci centrala. Rozmowy telefoniczne były nie tylko podsłuchiwane, ale często rozmów zwyczajnie nie łączono. Na odległe rozmowy, np. z Nowym Jorkiem czy Australią, czekało się minimum tydzień.
Więcej możesz przeczytać w 19/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.