Komputeryzacja polskiej armii przypomina komedię pomyłek – wynika z raportu NIK, do którego dotarł „Wprost”. Żołnierzom brakuje komputerów, ale w trzech skontrolowanych magazynach odkryto zalegający sprzęt wart 27 mln zł. - W MON nierzetelnie planowano zakupy kolejnych partii sprzętu w sytuacji, gdy niewykorzystane komputery, drukarki, projektory i inne oprzyrządowanie zalegały w magazynach – mówi „Wprost” Jacek Jezierski, prezes Najwyższej Izby Kontroli.
Średnio komputery leżakowały pół roku, przez co znaczna ich część już utraciła bądź wkrótce utraci gwarancję. W skrajnym wypadku sprzęt pokrywał się kurzem przez... 12 lat. Jeszcze zabawniej wygląda przekazywanie sprzętu konkretnym jednostkom. Kontrola NIK wykazała, że urzędnicy MON lubią robić niespodzianki: komputery trafiają z reguły tam, gdzie nie zgłoszono żadnego zapotrzebowania na nowy sprzęt, za to nie docierają do placówek, które ich potrzebują. Wyniki kontroli raczej nie poprawią notowań ministra Bogdana Klicha. Premier już raz dał mu żółtą kartkę, grożąc dymisją, jeśli minister nie znajdzie oszczędności w budżecie swojego resortu. Kupowanie nowych komputerów w czasie, gdy magazyny są pełne sprzętu, nie może być uznane za szczyt oszczędności. Ministerstwo skomentowało wyniki kontroli w żołnierskich słowach: - Będziemy się stosować do zaleceń Najwyższej Izby Kontroli.
Więcej możesz przeczytać w 32/33/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.