„Ocalmy Polskę z rąk ludzi strasznych” – wzywał na łamach „Gazety Wyborczej” Stefan Niesiołowski. Strasznym człowiekiem w opinii wicemarszałka Sejmu był m.in. Janusz Kochanowski. Został wtedy, w 2006 r., rzecznikiem praw obywatelskich. I Kochanowski postanowił epitetowi sprostać: jak rasowy enfant terrible co chwila wkłada kij w polityczne szprychy. Ostatnio chce badać zdrowie psychiczne ludzi władzy.
Dziś Niesiołowski nie może sobie przypomnieć swoich słów o Kochanowskim, że „reprezentuje poziom pod każdym względem żenujący". – Teraz na pewno bym tak nie napisał, choć poziom Kochanowskiego jest niższy niż jego poprzednika, prof. Zolla – mówi wicemarszałek Sejmu. Ostre sądy o rzeczniku łagodzą także inni przeciwnicy. Katarzyna Piekarska, wówczas posłanka SLD, jako jedyna w komisji sprawiedliwości głosowała przed trzema laty przeciwko kandydaturze Kochanowskiego. W debacie sejmowej pytała: „Czy rzeczywiście jest to kandydatura niezależna od żadnej opcji politycznej, skoro pan doktor Kochanowski kandydował do Parlamentu Europejskiego z list PiS?". Teraz przyznaje: – Jest mniej propisowski, niż się spodziewałam. Nadal jednak uważam, że w 40-milionowym kraju można znaleźć prawnika z dorobkiem naukowym, specjalizującego się w prawach człowieka, który nie byłby związany z żadną polityczną opcją.
Więcej możesz przeczytać w 32/33/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.