Tanie samochody są dobre, bo są tanie. I nic ponadto. Ale z Chevroletem Cruze’em jest nieco inaczej – auto oferuje znacznie więcej, niż można by oczekiwać po jego cenie.
Z tanimi samochodami jest jak z tanimi winami. W wypadku tych drugich nie liczy się kształt butelki czy smak jej zawartości – ich nadrzędnym celem jest sponiewieranie konsumenta. Jeśli zaś chodzi o tanie auta, to muszą one po prostu przewieźć konsumenta z punktu A do punktu B. A w jaki sposób to zrobią, nie ma żadnego znaczenia. Oczywiście za 50 tys. zł można kupić przyzwoicie wyposażony, dobry samochód miejski, ale w roli auta rodzinnego sprawdzi się on tak jak Andrzej Lepper jako prezydent. Za te pieniądze można nabyć także nowe rodzinne auto mieszczące bez trudu od 4 do 5 osób oraz ich bagaże. Z tym, że po takim „autobusie" należy się spodziewać wnętrza wykonanego z tektury, zawieszenia pochodzącego w prostej linii od starożytnych rydwanów oraz silników o dynamice maszynki do golenia. Okazuje się zatem, że również w świecie motoryzacji połączenie wody (przestronnego wnętrza i przyzwoitej jakości) z ogniem (niską ceną) nie jest sztuką łatwą. Nie znaczy to jednak, że niewykonalną, co skutecznie udowodnił Chevrolet.
Więcej możesz przeczytać w 32/33/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.