Pani Teresa od ponad roku chodzi na czarno. Choć najbardziej lubi biały, w wiązankach pogrzebowych chętnie łączy białe róże, kalle i lilie. Pracuje w kwiaciarni przy cmentarzu, w sumie więc do śmierci powinna się przyzwyczaić. Ale śmierć śmierci nierówna. Inaczej układa się wieniec dla starszej pani, która odeszła spokojnie w otoczeniu gromadki wnuków, inaczej lilie łączy się z kallami, kiedy umiera dziecko. Pani Teresie dziecko umarło rok temu. Jedyny syn odebrał sobie życie.
– Bartusiowi w szkole dokuczali, śmiali się, bo był taki delikatny, wrażliwy, inny – pani Teresa wybucha płaczem. Bo jej syn niewyraźnie mówił, nie potrafił się bronić, gdy żartowano z jego wymowy. Znaleziono go powieszonego w ogródkach działkowych.
Wcześniej wysłał do mamy SMS: „Przepraszam".
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.