Główne cele wszystkich partii politycznych były podobne, chociaż drogi dochodzenia do nich bardzo odmienne. Celami tymi są radykalna modernizacja wszystkich sfer życia i równie radykalne postawienie problemu wykluczenia we wszystkich sferach życia społecznego. A zatem: nowoczesne społeczeństwo, które łączą więzy solidarności społecznej i wspólnota w dążeniu do równości.
Do Sejmu weszły dwie duże partie polityczne i trzecia mniejsza, o której poparcie trzeba zabiegać. Partie polityczne różnią się bardzo wyraźnie, ale akceptują podstawowe zasady demokracji, gotowe są debatować na temat priorytetów i akceptować dalekosiężne cele polityki zagranicznej czy finansowej.
Słowem, budzę się i nie mam poczucia, że ręce mi opadają, nogi mi opadają, wszystko mi opada, kiedy patrzę na miałkość, małość i mglistość projektów partyjnych oraz na zachowania i język większości polityków, które odróżniają ich od zwykłych ludzi, ale tylko na gorsze. Nie widzę sztywnych uśmiechów, nieustających kłamstw i licytacji w wydatkach bez pokrycia. A z kranu jednak leci gorąca woda, więc mogę się wykąpać.
Jakie zatem widzę partie? Pierwsza to centrowo-lewicowa, z domieszką liberalizmu obyczajowego, ale niekoniecznie gospodarczego, stawiająca przede wszystkim na to, że jeżeli ludziom zapewnić rozsądne bezpieczeństwo, to będą chcieli skorzystać z wolności i samorzutnie będą się stowarzyszać w działaniach wszelkiego rodzaju po to, żeby każdemu indywidualnie było najlepiej. Jest to partia bardzo umiarkowanych optymistów. Jej ojcami duchowymi są John Stuart Mill i Isaiah Berlin. Na jej czele stoi przyszły premier Tadeusz Mazowiecki, a jego najbliżsi współpracownicy to: Marek Belka, Andrzej Olechowski, Donald Tusk, Krzysztof Kozłowski czy Paweł Świeboda.
Druga wielka partia ma charakter konserwatywny, co nie jest równoznaczne z prawicowością, reprezentuje tych Polaków, którzy są ludźmi wierzącymi, w treści i formie zaś zwolennikami zachowań tradycyjnych, także w sferze obyczajowej. Partia ta stawia przede wszystkim na to, że jeżeli ludziom zapewnić rozsądne bezpieczeństwo, to będą działali powodowani swoimi kodeksami wartości, które mogą być różne, ale które jednoczy przekonanie, że tradycja jest źródłem doświadczenia i że jednostka źle się ma bez poczucia przynależności do wspólnoty patriotycznej. Patriotyzm jest jednak zadaniem, które realizowane jest dzięki wolności i solidarności społecznej. Ojcami duchowymi takiej partii są Arystoteles i Edmund Burke. Na jej czele stoją ludzie tacy jak Marek Jurek, Bronisław Łagowski czy Rafał Dutkiewicz. Partia ta znajduje się na ogół w opozycji – bo zwolenników jej postawy jest coraz mniej, ale jest to opozycja, z którą warto się liczyć. Jest to partia umiarkowanie pesymistyczna.
Wreszcie niezbyt duża (12-14 proc.) partia ludzi mniej zrównoważonych, za to skłonnych do krytyki poczynań obu wielkich partii. Partia silna nie tyle poglądami, ile niesfornością i innowacyjnością. Partia zmieniająca oblicze zależnie od okoliczności. Od zielonego przez feministyczne, radykalnie liberalne gospodarczo lub republikańskie. Partia wiecznego niepokoju, z którą muszą się liczyć obie wielkie partie, jeżeli chcą utworzyć stabilny rząd. Przykro mi, ale na razie nie potrafię podać nazwisk, a jedynie patronów duchowych, czyli Emersona lub Witkacego.
Obudziłem się już całkiem i wiem, że najbliższe lata spędzimy, patrząc, jak znaczna liczba ludzi spiera się nie wiadomo o co, z powodu braku poglądów. Spór ma charakter personalny, a ze względu na potrzebę minimum stabilizacji najlepiej, żeby rządzili ludzie, którzy chociaż są spokojni i umiarkowani, nawet jeżeli innych cnót nie posiadają.
A jednak nie umiem zrezygnować z pytania, dlaczego moje marzenie jest nierealizowalne? Nie umiem, bo uważam, że nie wymyślam gruszek na wierzbie. Polityka stała się od 2008 r. sprawą niesłychanie ważną, bo jest i będzie jeszcze przez wiele lat potężny kryzys, a w czasie kryzysu nie można zostawić rzeczy własnemu biegowi, lecz trzeba nieustających interwencji politycznych.
Tyle że w Polsce (pocieszmy się, że nie tylko) kryzys trafił na czasy rozpasania politycznego, czyli takich manifestacji nieodpowiedzialności, jakie są dopuszczalne tylko w szczęśliwych czasach, kiedy z politykami nikt się nie liczy. Dzisiaj może to być śmiertelnie niebezpieczne. Więc mimo że tylko marzę, z marzeń tych proponuję nie rezygnować, bo czasem marzenia zmieniają rzeczywistość.Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.