Mówią o nim, że jest głównym PR-owcem Palikota. Ale to nieprawda. Łączy ich wiele więcej niż praca na sukces. Łączy ich blaga. Obaj żyją z robienia wszystkich wokół w trąbę.
Mróz i przenikliwy wiatr. 11 stycznia tego roku. Przed biurem PO w Warszawie dziennikarze marzną i snują domysły. Za chwilę Janusz Palikot ogłosi polityczny transfer roku.
Już wcześniej na blogu podgrzał atmosferę: tajemniczy ktoś to „znacząca osobowość polskiej sceny politycznej, wielki autorytet w swojej dziedzinie. Tak jak ja ma dosyć polityki opartej wyłącznie o marketing i PR".
Scena niemal filmowa: wieje wiatr, gdy zza rogu wyłania się zsiniały z zimna Palikot. Ma kwaśną minę. Obok niego maszeruje Piotr Tymochowicz. Człowiek, który stworzył Leppera. PR to jego drugie imię.
Już wcześniej na blogu podgrzał atmosferę: tajemniczy ktoś to „znacząca osobowość polskiej sceny politycznej, wielki autorytet w swojej dziedzinie. Tak jak ja ma dosyć polityki opartej wyłącznie o marketing i PR".
Scena niemal filmowa: wieje wiatr, gdy zza rogu wyłania się zsiniały z zimna Palikot. Ma kwaśną minę. Obok niego maszeruje Piotr Tymochowicz. Człowiek, który stworzył Leppera. PR to jego drugie imię.
Więcej możesz przeczytać w 41/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.