Pokojową nagrodę Nobla przyznano nie tylko trzem wybitnym kobietom, ale też innej wizji świata. I ten inny świat powinien również wygrać w Polsce.
Jest czymś paradoksalnym, że Nobel ufundowany przez wynalazcę dynamitu poszedł w ręce kobiet, które nie tylko od dynamitu stronią, ale także nie dostrzegają jego politycznej użyteczności. Decyzja Komitetu Noblowskiego jest też znakiem czasu, wyrazem przekonania – nie dość jeszcze ugruntowanego – że jeśli ludzkość ma przetrwać, to właśnie kobiety powinny przejąć połowę, jeśli nie więcej, władzy. Kiedyś André Malraux powiedział, że wiek XXI będzie wiekiem religii albo nie będzie go wcale. Nic bardziej mylnego. Ludzkość z religią czy bez niej przetrwa, ale jakość i bezpieczeństwo tego trwania zależy jak najbardziej od kobiet – i to nie w roli opiekunek ogniska domowego, ale liderek politycznych i ekonomicznych.
W historii walki o pokój, wolność, niepodległość i inne cenne wartości akcent kładziono właśnie na walkę i zwycięstwo (mniejsza o wartości). Polityka to wojna wszystkich przeciwko wszystkim – twierdził Hobbes. Wojna to kontynuacja polityki, prowadzona innymi środkami – uważał Clausewitz. Polityka, jak z kolei dowodził modny wśród polskich konserwatystów Karol Schmitt, to relacja wróg – przyjaciel: bez identyfikacji wroga i jego zniszczenia nie ma polityki. Pierwszym, który przełamał takie myślenie, był Gandhi. I to bynajmniej nie dlatego, że jak wielu późniejszych pokojowych noblistów był ofiarą przemocy i więźniem sumienia, ale dlatego, że jego polityka bez przemocy odniosła spektakularny sukces: przyniosła Indiom niepodległość.
Pokojowy Nobel, który poszedł w ręce trzech kobiet, nie jest jednak Noblem dla „replik" Gandhiego. To znak uznania dla światowej rewolucji, która się właśnie dokonuje, a której istota polega na systematycznym odrzuceniu patriarchalnych zasad i metod działania tworzących od wieków naszą kulturę. Przez stulecia była ona określona poprzez potrzeby dominacji, konkurencji, ekspansji, rywalizacji, wojny i przemocy. Ich wartość jest dziś kwestionowana. Rewolucja ta widoczna jest bardziej w Afryce, Indiach i Chinach. Tam kobiety nie tylko przejmują rynki pracy i przedsiębiorczość, nie tylko zmieniają style zarządzania – co być może pomoże uniknąć kryzysów – ale prowadzą też odmienną antyprzemocową politykę społeczną, narodową, międzynarodową. Nie byłoby w tym nic dziwnego (kobiety stronią od przemocy, co najwyżej są jej ofiarami), gdyby nie to, że taka polityka coraz częściej okazuje się skuteczna.
Pierwsze przejawy takiego stylu były widoczne w czasie kryzysu na rynkach finansowych. Kryzysu, którego jedną z przyczyn był męski sposób zarządzania, a więc wysoki stopień ryzyka, wyścig ambicji, bezwzględność i żądza zysków, traktowanych jako wyznaczniki siły i pozycji, a nie jako środek do zaspokajania potrzeb. W niektórych krajach to kobiety przejmowały władzę, by posprzątać po walkach mężczyzn: islandzka premier wygrała wybory pod hasłem: „koniec epoki testosteronu".
Nobel dla Ellen Johnson-Sirleaf, Leymah Gbowee, Tawakkul Karman oznacza, że Komitet Noblowski i światowa opinia publiczna dostrzegają nie tylko konieczność nowego zdefiniowania polityki i metod politycznego działania, ale też ich nieskuteczność; a tym samym niezbędność przetrwania świata kobiecych dyspozycji. Któż może być bowiem lepszym mediatorem niż kobieta, która przez setki lat prowadziła trudne negocjacje między silnym ojcem a słabym dzieckiem. Któż może być skuteczniejszy w polityce niż te, które wchodzą do niej dla załatwienia konkretnych spraw, a nie tylko dla zaspokojenia własnych ambicji?! Któż może lepiej budować społeczne relacje i pokój niż te, które przez wieki troszczyły się o najsłabszych i sprawiedliwy podział dóbr?!
Nobel został przyznany nie tylko trzem wybitnym kobietom, ale też innej wrażliwości, innym metodom politycznego działania, innej wizji świata. I ten inny świat powinien również wygrać w Polsce.
W historii walki o pokój, wolność, niepodległość i inne cenne wartości akcent kładziono właśnie na walkę i zwycięstwo (mniejsza o wartości). Polityka to wojna wszystkich przeciwko wszystkim – twierdził Hobbes. Wojna to kontynuacja polityki, prowadzona innymi środkami – uważał Clausewitz. Polityka, jak z kolei dowodził modny wśród polskich konserwatystów Karol Schmitt, to relacja wróg – przyjaciel: bez identyfikacji wroga i jego zniszczenia nie ma polityki. Pierwszym, który przełamał takie myślenie, był Gandhi. I to bynajmniej nie dlatego, że jak wielu późniejszych pokojowych noblistów był ofiarą przemocy i więźniem sumienia, ale dlatego, że jego polityka bez przemocy odniosła spektakularny sukces: przyniosła Indiom niepodległość.
Pokojowy Nobel, który poszedł w ręce trzech kobiet, nie jest jednak Noblem dla „replik" Gandhiego. To znak uznania dla światowej rewolucji, która się właśnie dokonuje, a której istota polega na systematycznym odrzuceniu patriarchalnych zasad i metod działania tworzących od wieków naszą kulturę. Przez stulecia była ona określona poprzez potrzeby dominacji, konkurencji, ekspansji, rywalizacji, wojny i przemocy. Ich wartość jest dziś kwestionowana. Rewolucja ta widoczna jest bardziej w Afryce, Indiach i Chinach. Tam kobiety nie tylko przejmują rynki pracy i przedsiębiorczość, nie tylko zmieniają style zarządzania – co być może pomoże uniknąć kryzysów – ale prowadzą też odmienną antyprzemocową politykę społeczną, narodową, międzynarodową. Nie byłoby w tym nic dziwnego (kobiety stronią od przemocy, co najwyżej są jej ofiarami), gdyby nie to, że taka polityka coraz częściej okazuje się skuteczna.
Pierwsze przejawy takiego stylu były widoczne w czasie kryzysu na rynkach finansowych. Kryzysu, którego jedną z przyczyn był męski sposób zarządzania, a więc wysoki stopień ryzyka, wyścig ambicji, bezwzględność i żądza zysków, traktowanych jako wyznaczniki siły i pozycji, a nie jako środek do zaspokajania potrzeb. W niektórych krajach to kobiety przejmowały władzę, by posprzątać po walkach mężczyzn: islandzka premier wygrała wybory pod hasłem: „koniec epoki testosteronu".
Nobel dla Ellen Johnson-Sirleaf, Leymah Gbowee, Tawakkul Karman oznacza, że Komitet Noblowski i światowa opinia publiczna dostrzegają nie tylko konieczność nowego zdefiniowania polityki i metod politycznego działania, ale też ich nieskuteczność; a tym samym niezbędność przetrwania świata kobiecych dyspozycji. Któż może być bowiem lepszym mediatorem niż kobieta, która przez setki lat prowadziła trudne negocjacje między silnym ojcem a słabym dzieckiem. Któż może być skuteczniejszy w polityce niż te, które wchodzą do niej dla załatwienia konkretnych spraw, a nie tylko dla zaspokojenia własnych ambicji?! Któż może lepiej budować społeczne relacje i pokój niż te, które przez wieki troszczyły się o najsłabszych i sprawiedliwy podział dóbr?!
Nobel został przyznany nie tylko trzem wybitnym kobietom, ale też innej wrażliwości, innym metodom politycznego działania, innej wizji świata. I ten inny świat powinien również wygrać w Polsce.
Więcej możesz przeczytać w 41/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.