Razem z ojcem straciłem beztroskę. Kiedy był, wiedziałem, że zawsze nade mną jest ktoś, do kogo mogę przyjść i zapytać, co zrobić. Teraz muszę to robić sam – mówi Jakub Płażyński, syn marszałka Sejmu Macieja Płażyńskiego, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. – To, co się stało 10 kwietnia, bardzo mnie zmieniło. Takie doświadczenia powodują, że człowiek szybciej dojrzewa. Staje się bardziej odpowiedzialny.
Ci, którzy znali Macieja Płażyńskiego, mówią, że Jakub wygląda tak jak Maciej 25 lat temu. Tak samo wysoki, tak samo opanowany, tak samo serdeczny. Nawet uśmiecha się tak samo. Jakub Płażyński pyta, czy będę w stanie odsłuchać naszą rozmowę z dyktafonu, bo mówi bardzo cicho. Rzeczywiście, nawet przez chwilę nie daje się ponieść emocjom. Ma niski głos, starannie dobiera słowa. Przyznaje, że sprawa śmierci jego ojca wciąż wywołuje w nim wielkie emocje, ale nauczył się radzić sobie z nimi. – To przychodzi z czasem. Dzisiaj reaguję już mniej emocjonalnie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.