Doświadczenie krajów, które zdecydowały się znacząco dofinansować rozwój nauki, a dzięki temu także gospodarki, pokazuje, że dziś czerpią one z tego korzyści m.in. w postaci większej efektywności biznesowej, a co za tym idzie – wyższych wynagrodzeń obywateli. – Wysokość dochodu obywateli w krajach mało innowacyjnych jest o 30-50 proc. niższa niż w państwach, które w większym zakresie opracowują własne wynalazki – mówi dr Maciej Bukowski, z Katedry Ekonomii Szkoły Głównej Handlowej. Także dane dotyczące wartości inwestycji w szkolnictwo wyższe, naukę oraz badania i rozwój w różnych krajach świata jasno pokazują, że im nakłady te są większe, tym wyższa jest wartość produktu krajowego danego państwa.
W ogonie
Skuteczność inwestowania państw w innowacje potwierdza też praktyka przedsiębiorstw. Pod koniec ubiegłego roku Komisja Europejska opublikowała coroczny raport dotyczący światowych inwestycji w badania i rozwój w przemyśle – EU Industrial R&D Investment Scoreboard. Spośród półtora tysiąca firm ponoszących największe wydatki na badania i rozwój
ponad 500 ma siedzibę w USA, przeszło 400 w Unii Europejskiej, po niemal 300 w Japonii oraz innych państwach, m.in. w Szwajcarii, Korei Południowej, Chinach i Indiach. Innowacyjnymi liderami wśród państw UE są Niemcy, Wielka Brytania i Francja. Niestety w tej edycji raportu na liście nie znalazła się ani jedna firma z Polski. Ciekawe wnioski płyną, jeśli spojrzeć na analizę EU Innovation Scoreboard, czyli ranking innowacyjności krajów UE, i zestawić jej podsumowanie z lutowymi danymi Eurostatu dotyczącymi stopy bezrobocia. Okazuje się, że innowacyjność krajów skutkuje też ich antykryzysową odpornością. Na przykład europejscy liderzy innowacji – Niemcy, Dania, Finlandia i Szwecja – notują stopy bezrobocia w wysokości 5,4-8,2 proc., czyli znacznie niższe niż unijna średnia, która wynosi 12 proc. Z kolei wartość tę zawyżają kraje zaliczone w rankingu EU Innovation Scoreboard do kategorii „innowatorów umiarkowanych”, jak Hiszpania czy Grecja; notujące ponad 26-proc. bezrobocie.
W zestawieniu tym Polska została zaliczona do ostatniej kategorii – „skromnych innowatorów”, w której znalazły się też Bułgaria, Rumunia i Łotwa. To, że dobrze sobie radzimy w kryzysie, zawdzięczamy tylko zasilaniu naszej gospodarki pieniędzmi z unijnych funduszy strukturalnych.
Zainwestować, by zyskać
Polska jest obecnie jednym z najmniej innowacyjnych krajów w Europie. Dlaczego? Słaby poziom rozwoju Polski w porównaniu z krajami innowacyjnymi, brak zrozumienia znaczenia innowacyjności dla długoterminowej pozycji konkurencyjnej kraju oraz niewiara w potencjał innowacyjny kraju wpływają na powolne dostosowywanie sektora nauki do potrzeb gospodarki, niski priorytet innowacyjności oraz naśladownictwo w rozwoju firm. „Utrzymanie się dystansu innowacyjnego Polski mimo bezprecedensowego napływu funduszy europejskich powoduje, że niezrealizowany może pozostać cel, by do 2020 r.
Polska znalazła się wśród najbardziej innowacyjnych krajów świata” – czytamy w podsumowaniu raportu o innowacyjności gospodarki Polski, którego częścią jest lista 500 najbardziej innowacyjnych przedsiębiorstw w Polsce opracowywana corocznie w Instytucie Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk. Podobnego zdania są autorzy analizy „Kurs na innowacje. Jak wyprowadzić Polskę z rozwojowego dryfu” Fundacji Gospodarki i Administracji Publicznej. Piszą oni, że bez uruchomienia w masowej skali krajowego potencjału kreatywności i innowacyjności polska gospodarka pozostanie daleko od centrum globalnej architektury gospodarczej. – Żeby Polska stała się krajem bardziej innowacyjnym, niezbędne jest podwojenie publicznych nakładów na badania i rozwój z obecnych 0,4 PKB do 0,8 PKB, co dałoby kwotę 12-13 mld zł rocznie – mówi dr Maciej Bukowski z Katedry Ekonomii Szkoły Głównej Handlowej.
Jego zdaniem bez zwiększenia nakładów państwa na te cele nie można liczyć na wzrost zainteresowania innowacjami ze strony sektora prywatnego. – Żadne państwo na świecie nie stało się innowacyjne bez aktywnej roli rządu – dodaje. Analitycy oceniają, że gdyby przez najbliższe siedem-dziesięć lat co roku taką kwotą finansować przedsięwzięcia sprzyjające rozwojowi innowacyjnych rozwiązań, za jakieś 15 lat Polska miałaby szansę stać się krajem nowoczesnym.
Pułapka bezczynności
„Jeśli w ciągu najbliższych kilkunastu lat polskie przedsiębiorstwa nie zaczną tworzyć własnych, nowatorskich rozwiązań napędzających ich rozwój, a wsparcie publiczne dla innowacji pozostanie na dotychczasowym, niskim poziomie, Polska wpadanie w pułapkę średniego dochodu i przestanie doganiać kraje lepiej rozwinięte. Przez to zamożność polskich gospodarstw domowych będzie stanowić 50-70 proc. ich amerykańskich czy północnoeuropejskich odpowiedników” – czytamy w analizie Instytutu Badań Strukturalnych „Potencjał i bariery polskiej innowacyjności”. Według danych GUS 17 proc. przedsiębiorstw przemysłowych i 13 proc. usługowych można określić jako innowacyjne. Przedsiębiorcy w 2010 r. przeznaczyli na innowacje ponad 34 mld zł, przy czym większość (ok. 60 proc.) nakładów na badania i rozwój pochodzi nie z gospodarki, lecz z funduszy publicznych. Niezbędne jest tworzenie i wdrażanie własnych liczących się technologii i rozwiązań: nie incydentalnie, ale regularnie. Przecież to własne wynalazki pozwalają wyprzedzać inne kraje w społecznym i gospodarczym rozwoju.
Wdrożenie niebanalnych rozwiązań daje też istotne korzyści finansowe, bo za ich wykorzystanie muszą zapłacić inni, którzy chcą dogonić choć trochę uciekającą czołówkę. Dziś dodatkowe pieniądze są potrzebne na prowadzenie nowoczesnych badań, których wyniki znajdą zastosowanie właśnie jako impuls do tworzenia nowych produktów czy też usług. Potrzebna jest także budowa instytucjonalnej infrastruktury wspierającej zarówno naukowców, jak i świat biznesu. Chodzi też o to, by zatrzymać w kraju utalentowanych naukowców, którzy niejednokrotnie, by uczestniczyć w ciekawych przedsięwzięciach badawczych, wyjeżdżają z Polski i opracowują nieznane wcześniej rozwiązania na rzecz innych krajów.
Pożenić biznes z nauką
Słabością Polski są nie tylko dwukrotnie niższe niż unijna średnia wydatki na naukę. Niezbędne jest także „stworzenie spójnego sektora edukacyjnego jako podstawy rozwoju kapitału ludzkiego dostosowanego do potrzeb innowacyjnej gospodarki”, a także „specjalizacja obejmująca współpracę między uczelniami, społecznością badawczą i biznesem; wspólne planowanie strategicznych działań oraz dostosowanie krajowych procedur do rozprzestrzeniania się innowacji w skali UE” – czytamy w cytowanym już wcześniej podsumowaniu raportu Polskiej Akademii Nauk. To ważne, bo obecnie niskie wpływy z eksportu krajowego know-how wskazują, że nasz kraj jest jedynie producentem zaawansowanych technologicznie dóbr, które projektowanie są gdzie indziej. „Tym samym zapewne także zyski kapitałowe z ich produkcji są z Polski eksportowane” – alarmują autorzy raportu „Potencjał i bariery polskiej innowacyjności”, opracowanym przez Instytut Badań Strukturalnych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.