Resort spraw zagranicznych rok temu przejął finansowanie Polonii od Senatu. W sumie to kilkadziesiąt milionów złotych. W atmosferze ostrego konfliktu z senatorami wiceminister Janusz Cisek, rekomendowany przez PSL, zmienił zasady przydzielania tych środków. Przykład? Wcześniej o publiczne pieniądze na dofinansowanie mogły się ubiegać organizacje, które mają przynajmniej kilkuletnie doświadczenie w działalności polonijnej.
Ten zapis szybko wyleciał. O pieniądze mogły więc się ubiegać organizacje nawet takie, które istniały... raptem kilka dni. Efekt? Środków nie dostało wiele instytucji zajmujących się współpracą z Polakami na Wschodzie. Już w ubiegłym roku (pierwszy rok finansowania Polonii przez MSZ) zamykano kolejne polskie pisma i rozgłośnie działające przez wiele lat na Ukrainie czy Białorusi. To był często jedyny kanał kontaktu z krajem – zwłaszcza na prowincji, dla osób w podeszłym wieku. Zdarzało się nawet, że aby utrzymać redakcje, ludzie zaciągali prywatne kredyty. – W 2011 r. finansowaliśmy 87 redakcji na terenie byłego ZSRR (m.in. na Ukrainie, Białorusi, w Rosji, Kazachstanie, Armenii), w 2012 już tylko 17. Teraz też wystarczy na 17, ale ze zmniejszoną jeszcze dotacją, chociaż MSZ kazało podzielić te pieniądze na 40 – mówi Olga Iwaniak, szefowa fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie. Zostaje więc tylko dla najsilniejszych. Choć i one ledwo dyszą, jak „Kurier Wileński”, Radio Znad Wilii czy Wilnoteka (jedyny dziennik, radio i program telewizyjny na Litwie). Dla prezes Iwaniak to wybór między „dżumą i cholerą”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.