- Niewinny czarodziej
Jestem przeciw obecności wojsk polskich w Iraku i nazywania walczących z nimi Irakijczyków terrorystami. Nikt nie mówił o Polakach, że są bandytami, kiedy walczyli z niemieckim okupantem - mówi "Wprost" imam Ahmed Ammar.
Jemeńczyk, któremu władze nie przedłużyły prawa pobytu w Polsce, był koordynatorem organizacji islamskich na Europę Środkową. Pod pozorem krzewienia islamu na modły z Ammarem przyjechało do Poznania co najmniej 12 osób podejrzewanych przez służby specjalne USA i państw zachodnich o ścisłe kontakty z terrorystami. Takie informacje trafiły do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego od Amerykanów. - Może spotkałem kogoś podejrzanego o terroryzm przypadkiem? - zastanawia się Ammar w rozmowie z nami.
ABW ustaliła, że dysponując kontaktami i dużymi pieniędzmi (m.in. częścią z 10 mln dolarów, które sponsorzy z Arabii Saudyjskiej przeznaczyli na szukanie sympatyków w Polsce), Ammar wysłał kilkadziesiąt osób do szkół koranicznych na Bliskim Wschodzie. Wrócili jako radykałowie nawołujący do zwalczania niewiernych okupujących Irak i Afganistan. ABW ustaliła też, że w pokoju modlitw w akademiku w Poznaniu odbywały się szkolenia pozyskanych wyznawców islamu. W rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Ammar twierdził, że "Al-Kaida ogłosiła stan wojny ze Stanami Zjednoczonymi. Wróg był więc zawiadomiony zgodnie z zasadami prowadzenia walki zbrojnej - dżihad. Ten atak [na WTC w Nowym Jorku] - w duchu tych, którzy za nim stali - był słuszny".
Poręczenie za Ammara złożyli wykładowcy akademiccy i naukowcy. "Gazeta Wyborcza" nazwała decyzję o nieprzedłużeniu Ammarowi prawa pobytu w Polsce "porażką państwa polskiego".
W TOK FM oburzał się Jacek Żakowski.
O Ammarze jego obrońcy mówią, że to zwyczajny, miły człowiek. Tak samo mówili sąsiedzi Mohammeda Atty, organizatora zamachu na WTC. "Mohammed nie był skąpiradłem, lubił dziewczyny, zabawę" - mówił inny kolega z akademika. Władze uczelni zezwoliły mu na założenie studenckiej grupy muzułmańskiej, w której byli zamachowcy z 11 września 2001 roku.
(MJ) - TRZY SZYBKIE
Z matki Lecha
Rozmowa z ADAMEM BIELANEM, rzecznikiem PiS
- Którego z braci Kaczyńskich bardziej pan lubi?
- [wyjątkowo długie milczenie] O rany, pan chce mi złamać karierę polityczną? Mam lidera w dwóch osobach. Choć to bliźniacy, to są bardzo różni: Lech jest bardziej emocjonalny, uczuciowy, a Jarosław bardziej opanowany, racjonalny.
- A pan bardziej lubi...
- Raczej staram się kierować rozumem. Ale to pytanie w stylu: "Kochasz bardziej mamę czy tatę?".
- To kto w tym duecie jest matką, a kto ojcem PiS?
- [śmiech] Matki są zwykle bardziej emocjonalne, więc matką byłby Lech.
Rozmawiał Robert Mazurek - Jeść albo nie jeść...
W teatrze było już wszystko. Prawie wszystko. Za dwa tygodnie katowiczanie będą mogli poszerzyć skalę swych doznań o sztukę z kanibalami w roli głównej. W Teatrze Śląskim Igor Bauersima z teatru Das Düsseldorfer Schauspielhaus pokaże swoje przedstawienie "69", zainspirowane przerażającą historią sprzed dwóch lat. Wtedy to pewien niemiecki czterdziestolatek z Rotenburga zachował się jak modliszka. Najpierw odbył stosunek ze swoim partnerem, później odciął mu członek, a na końcu pożarł ukochanego. Tyle że za uprzednią zgodą zjedzonego. Na scenie kanibalem jest kobieta. Ludożerstwo jest dla współczesnej rozrywki chlebem powszednim. Artyści uwielbiają się żywić sprawami, którymi na co dzień muszą się zajmować patolodzy czy kryminolodzy. W "Szamance" Manueli Gretkowskiej bohaterka zajada się mózgiem swojego partnera, a Thomas Harris w trylogii o kanibalu Hannibalu Lecterze pokazał równie sympatycznego co okrutnego konsumenta ludzkiego ciała. Filmy, które powstały na kanwie tej książki, odniosły niebywały sukces, a zagrany przez Anthony'ego Hopkinsa Hannibal został uznany za najbardziej przerażającą postać w historii kina. Autor wystawianej w Katowicach sztuki twierdzi, że przedstawienie ma skłonić do zastanowienia się, czy człowieka, który spełniając wolę innego, zabija go i zjada, można nazwać mordercą. A co, smakoszem?
(ŁR) - Skuteczny Bloomberg
Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Gdy Michael Bloomberg, burmistrz Nowego Jorku, wprowadzał dwa lata temu zakaz palenia w miejscach publicznych, wszyscy pukali się w czoło, twierdząc, że nie uda się go wprowadzić w życie. Teraz okazuje się, że Bloombergowi udało się postawić na swoim, a w nowojorskich pubach i restauracjach rzeczywiście nikt nie pali. Nieoczekiwanie nowe przepisy przyniosły kolejny skutek - w ostatnim roku 100 tys. nowojorczyków, czyli 11 proc. palaczy, zerwało z nałogiem. Prawdopodobnie jednak bardziej niż zakaz zadziałała podwyżka cen papierosów. Wprowadzając zakaz, burmistrz jednocześnie podniósł akcyzę na papierosy z 8 centów do 1,5 dolara. Łatwiej rzucić palenie, gdy paczka kosztuje 8 dolarów.
(WAK) - Festiwal wiedzy
Lasery utworzyły trójwymiarowe rośliny i zwierzęta żyjące w głębinach. Odtworzono ziejące ogniem wulkany. Wszystko to można było obejrzeć w Warszawie podczas VIII Pikniku Naukowego - największej imprezy popularnonaukowej w Europie, organizowanej przez Polskie Radio Bis pod patronatem "Wprost".
- Piknik pokazał naukę interesującą wszystkich, a nie tylko zamkniętych w laboratoriach dziwaków - zapewniał prof. Łukasz Turski, fizyk, szef komitetu programowego Pikniku Naukowego.
(MF) - Tankowiec żuk
Ożyła duma polskiej motoryzacji - samochód dostawczy Żuk. Jeszcze niedawno nikt nie chciał kupować żuków za 300 zł, teraz kosztują 1000 złotych. A wszystko przez ustawę o podatku VAT. Od 1 maja haracz zawarty w cenie paliwa można odliczyć, gdy tankuje się je do ciężarówki lub półciężarówki. To samo paliwo wlane do samochodu osobowego jest droższe, bo obłożone VAT. Warto więc tankować we wszystko, co ma odpowiednią ładowność (furgonetki, kombi, cokolwiek z dużą paką), a potem przelewać do baku osobowego auta. Nowe furgonetki są drogie, więc wszędzie tam, gdzie w firmie są auta osobowe, ratunkiem jest poczciwy, stary żuk. Na stacjach już pojawiają się zdezelowane samochody, z mozołem podtaczane pod dystrybutor, tankowane do pełna, potem opróżniane po cichu w firmowych garażach. - Będziemy to ścigać - zapowiadają urzędy skarbowe. To jednak strachy na Lachy. Urzędnicy sami przyznają, że nie da się za ten proceder karać. A że żuk paliwożerny jest strasznie, to i problem VAT dla całej firmy rozwiązany.
(AM) - Priwislinska Respublika Lepperii
Przewodniczący Wszystkich Samoobrońców udał się z roboczą wizytą do Moskwy na imprezę gromadzącą koryfeuszy ze wszelkich czarnych i czerwonych sotni. Znamienne, że nikt nie zablokował mu tego pociągu przyjaźni do byłych towarzyszy ani nie spryskał gnojówką.
Pan Andrzej pokrzyczał trochę na imperialistów, odwołał wyprawę na Irak, zwolnił Balcerowicza, pogonił aferzystów. Tylko co załatwił? Tego nie wiadomo. Toteż niepokój jest w narodzie. Kiedy Jakub Szela kumał się z zaborcą, wzrosły zamówienia na piły do rżnięcia szlachty. Dziś nie zauważono zwiększonego popytu na nauszniki i kalesony. W ogóle analogie historyczne są w tym wypadku zawodne. Bo cokolwiek by mówić o liderze, nie jest to ani "małorolny Branicki", ani "Dzierżyński dla ubogich". A Renata Beger też nie Maryna Mniszchówna ani Wanda Wasilewska. Jeśli jednak wybory będą w sierpniu i wygra ów Mąż Rozpacznościowy, co nas czeka? Chyba nie CzeKa? Prędzej Wspólnota Niepodległych Państw, czyli SSSR - Sojuz Samoobrony s Rossiją. Może za parę lat znów pojawi się POP (podstawowa komórka partyjna) w każdej wsi, a miastowych zmusi się do łapania stonki. Kiedy po Październiku �56 Gomułka jechał do Moskwy, modlono się o jego szczęśliwy powrót. Teraz wprawdzie 21 proc. Polaków popierało ekspedycję swego ulubieńca na Wschód, ale 79 proc. chętnie pomodliłoby się, żeby tam został.
Marcin Wolski - McPowell
W szkockim kilcie z własnym wzorem rodowym będzie mógł wkrótce paradować amerykański sekretarz stanu Colin Powell. Korzystając z obowiązujących w Szkocji przepisów, wystąpił o nadanie herbu rodowego w imieniu ojca, Luthera Powella, który mieszkał na Jamajce i był poddanym korony brytyjskiej. Dodatkowym atutem w staraniach jest również jego matka, Maud McKoy, z pochodzenia Szkotka. W herbie sekretarza stanu ma widnieć orzeł (jak w herbie USA), cztery gwiazdy i skrzyżowane miecze - jako pamiątka kariery wojskowej. Edynburski Court of the Lord Lyon już zajął się tą sprawą. Możemy się więc spodziewać, że na oficjalnych uroczystościach Colin Powell będzie występował w kusej spódniczce. To dopiero będzie gratka dla fotoreporterów!
(PR) - Polisa na prywatność
Rozmowa z PETEREM JOHANEM HUSTINXEM, europejskim rzecznikiem ochrony danych osobowych
- Czy instytucje UE stwarzają jakieś zagrożenie dla bezpieczeństwa danych o obywatelach unii?
- Instytucje europejskie kreują politykę, która może zagrażać prywatności. Przetwarzanie danych osobowych odbywa się podczas badań europejskiego biura statystycznego (Eurostat), przyznawania subwencji, śledztw dotyczących defraudacji czy administrowania bazą odcisków palców (Eurodac). Musi się to odbywać z poszanowaniem prawa do prywatności obywateli.
- Czy państwa postkomunistyczne stworzyły system ochrony danych zgodny z europejskimi standardami?
- Kilka państw Środkowej Europy, m.in. Węgry, Polska i Czechy, od wielu lat działało na tym polu, jeszcze przed przystąpieniem do unii. Robiły to z różnymi rezultatami.
- Jaką ocenę wystawia pan Polsce?
- Bardzo cenię pracę Ewy Kuleszy, polskiego generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Właśnie organizuje ona dwie wielkie międzynarodowe konferencje: światową we Wrocławiu (we wrześniu 2004 r.) oraz europejską w Krakowie (w kwietniu 2005 r.).
Rozmawiał Maciej Łuczak - Między nami psami
Różnice genetyczne między psami rasowymi są znacznie większe niż między ludźmi zamieszkującymi różne kontynenty - stwierdzili uczeni badający psi genom. Okazało się, że najbliżej spokrewnione z wilkami wcale nie są wilczury ani wilczarze irlandzkie, lecz azjatyckie rasy, takie jak shar-pei czy pekińczyk. Zdaniem genetyków, to właśnie w Azji przed tysiącami lat psy zostały udomowione. Dzięki badaniom genetycznym będzie można ustalić, czy u potomstwa danego zwierzęcia mogą wystąpić choroby dziedziczne. Psy rasowe cierpią na ponad 300 takich schorzeń, z czego połowa bardzo przypomina ludzkie przypadłości - raka, padaczkę, niewydolność serca i dysplazję stawów biodrowych.
(JAS) - W zęby
Najczęściej na zęby narzekają ludzie młodzi, których uzębienie jest w najlepszym stanie - stwierdzili uczeni z Wielkiej Brytanii i Australii. Okazuje się, że winę za to ponoszą gwiazdy show-biznesu stosujące coraz bardziej wymyślne zabiegi stomatologiczne (na przykład wybielanie) i obnoszące się z aparatami ortodontycznymi. "Zainspirowane tym nastolatki oczekują potem od dentystów cudów" - narzeka prof. Jimmy Steele z Newcastle University. Czyżby żądały dodatkowych zębów mądrości?
(JAS) - Ściemnia się!
Rosnące zachmurzenie - tak brzmi najnowsza prognoza specjalistów od globalnego ocieplenia. Nad naszymi głowami powstaje coraz więcej chmur z powodu szybszego parowania wody, zanieczyszczenia atmosfery pyłami przemysłowymi i gazami zawierającymi siarkę, masowo wydzielanymi przez glony morskie. Dzięki chmurom docierające do powierzchni Ziemi światło słoneczne jest rozproszone, co hamuje globalne ocieplenie, a zarazem służy wzrostowi roślin. Martwić się mogą tylko zwolennicy opalania, ale zawsze mogą wziąć przykład z przewidującego Andrzeja Leppera, znanego bywalca solariów.
(JAS) - Szum medialny: Niech mnie nie zobaczą
- "Nadciąga fala literatury gejowskiej i lesbijskiej" - cieszy się "Przekrój", który w każdym numerze musi się zająć gejami - widać taka formuła pisma. Teraz obwieszcza ono sukces wielkiego projektu społecznego, prowadzonego od lat. "Jesteśmy więc w momencie zero. Tabu przełamane. Świadomość społeczna jest przygotowana na istnienie odmiennych orientacji seksualnych. I na przyjęcie literackich świadectw. Prawdopodobnie za chwilę każde wydawnictwo będzie koniecznie chciało wydać swój dziennik geja lub lesbijki". Rany boskie, teraz każdy grafoman będzie się podawał za geja! Albo lesbijkę jak Britney Spears w swoim najnowszym wcieleniu.
- Nawet Paweł Piskorski znalazł bratnią duszę w mężczyźnie. Jakub Rzekanowski słucha, "Trybuna" drukuje, a czytelnicy łzawią. Skąd w gazetach informacje o kolejnych złotych interesach mieszkaniowych lidera PO? "Niech pan nie żartuje, dlatego, że to przed wyborami" - demaskuje "tchórzliwych i nikczemnych oszczerców" Piskorski. A skąd u tego utalentowanego gracza giełdowego i handlarza antykami pieniądze na trzy mieszkania i dlaczego przepisał je na żonę w dniu składania poselskich zeznań majątkowych? O nie, o to "Trybuna" akurat nie pyta, a i Piskorski do detali głowy nie ma.
- Ale, przepraszam za wyrażenie, stosunki męsko-męskie nie zawsze są tak pokojowe. Oto Michał Wiśniewski zajął się w swoim "Jestem, jaki jestem" w TVN naczelnym "Super Expressu" Mariuszem Ziomeckim. Subtelnie, jak to on, zasugerował, że gazeta za nim nie przepada, bo Ziomecki na niego leci, a on uczucia nie odwzajemnia. "Super Express" piórem swego naczelnego w zamian udzielił naszej gwieździe dobrej rady: "Michał, ty się lecz!".
- Jeszcze nie obeschły mi policzki po lekturze opisu prześladowań Piskorskiego, a już dostałem do rąk okolicznościowe wydanie "Trybuny" - okolicznościowe, bo jeden numer, a trzy teksty o gejach. Najpierw rytualne gromy na Wojciecha Wierzejskiego z LPR, który homoseksualistę prześladował. Bo ręki mu nie podał. I przed takimi pogromami przestrzega Maria Szyszkowska. Pani senator przestrzega i dostrzega. "Sądzę, że jestem niebezpieczna"- przyznaje z odwagą. O tak, najbardziej dla ruchu drogowego, bo jak się taki kierowca zapatrzy... I jest jeszcze bardzo dobry (serio!) felieton Przemysława Szubartowicza. Nie, żebym się we wszystkim zgadzał, ale puenta trafna: "Jestem za prywatnością. Nie jestem gejem, nie jestem homofobem. Niech mnie nie zobaczą".
- Za to w "Fakcie" nuda. Nic nowego o Dodzie Elektrodzie ("Jestem Doda Elektroda, a nie zwykła dziwka" - przedstawiała się czytelnikom), gwieździe "Baru", która wydaje płytę i ze swoim narzeczonym, bramkarzem Wisły Kraków, "bzyka się tak, że jej się uszy trzęsą". Gdyby jej uszy były tak wielkie jak prostactwo, mogłaby się nimi wachlować. Ale co tam Doda, jej koleżanka z "Baru" Frytka, wysłanniczka "Faktu", zamilkła. Może zamiast "Frytki" trzeba było posłać jej kolegę redakcyjnego Cezarego Michalskiego?
Robert Mazurek
Więcej możesz przeczytać w 22/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.