Dobre prawo musi być proste, trwałe, niezmienne i powszechnie przestrzegane Około miliona złotych rocznie wydajemy na jednego parlamentarzystę. Za takie pieniądze moglibyśmy od każdego posła i senatora oraz parlamentu in corpore oczekiwać porządnej pracy, czyli stanowienia dobrego prawa. Niestety, od momentu utworzenia w 1997 r. Trybunału Konstytucyjnego wpłynęło do niego 398 skarg na niezgodność uchwalonych ustaw z konstytucją. Tylko w tym roku (do 21 kwietnia) Trybunał rozpoznał 23 takie sprawy, w 17 wypadkach przyznając rację skarżącym. To ponad 70 proc. rozpatrywanych spraw - mniej więcej tyle, ile w wypadku skarg na brakoróbstwo pracowników budowlanych w najgorszym okresie PRL.
W kilku wypadkach (ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i biopaliwach) błędy legislacyjne oznaczają setki milionów złotych dodatkowych kosztów dla skarbu państwa i gospodarki. To jednak nikomu specjalnie humoru nie psuje. Rzeczpospolita jest bogata, więc za partactwo rządu, prezydenta, posłów, senatorów i pseudoekspertów zapłaci. Przygotowanie każdej ustawy kosztuje więcej, niż się powszechnie sądzi, a najwięcej kosztuje prawny bubel. Poza nakładami na utrzymanie Sejmu i Senatu (0,5 mld zł rocznie plus 100 mln zł na organizacj ę wyborów) są to wynagrodzenia pracowników administracji rządowej, a także urzędników niższego szczebla, którzy - teoretycznie - wykonywanie owego prawa mają kontrolować. Przypomnijmy, że - nie bez związku z ustawodawczym szaleństwem - w ciągu ostatnich dziesięciu lat podwoiła się liczba zatrudnionych w administracji publicznej.
PARAGRAF 22
Trybunał Konstytucyjny wypowiada się jedynie na temat zgodności ustaw z konstytucją. Nie ma możliwości niezależnej oceny jakości prawa. Jest oczywiste, że każda ustawa sprzeczna z ustawą zasadniczą jest zła. Ale - co cierpliwie przed rokiem tłumaczył posłom prezes TK prof. Marek Safjan - "nie każde złe prawo jest prawem niekonstytucyjnym. Może się zdarzyć tak, że złe prawo jest konstytucyjne i nadal funkcjonuje". Klasycznym przykładem takiego nonsensownego prawa była tzw. ustawa 203 - niewykonalna, bo nie precyzująca, skąd mają pochodzić środki na podwyżki płac dla pielęgniarek. Analizując ją, trybunał znalazł się w sytuacji znanej jako paragraf 22. Ze względu na wprowadzenie zagrożenia bankructwem szpitali nie mógł jej uznać za zgodną z konstytucją. Uznanie jej za niezgodną naruszałoby jednak art. 2 ustawy zasadniczej, nakazujący respektowanie zasady zaufania do państwa prawa, a wśród pielęgniarek, którym by podwyżkę przyznano, a potem odebrano, takie zaufanie raczej by nie wzrosło. Dlatego trybunał wydał wyrok salomonowy: ustawy nie zakwestionował, ale uznał ją za złą, licząc na to, iż Sejm wprowadzi istotne poprawki. Nowelizacji trybunał się jednak nie doczekał, podobnie jak pielęgniarki nie doczekały się wypłat obiecanych podwyżek. Innym rodzajem złego prawa są ustawy "pisane na zamówienie", czyli takie, w których pod pretekstem "ochrony interesu narodowego" forsuje się rozwiązania korzystne dla konkretnych podmiotów gospodarczych. Obok przykładów ewidentnie kryminalnych - jak nowele ustawy o mediach i o opodatkowaniu automatów do gier losowych - mamy tu osławioną ustawę o biopaliwach, w wypadku której lobbing być może mieścił się w granicach prawa, ale był bardzo agresywny i oparty na rozpowszechnianiu fałszywych informacji. W końcu okazało się jednak, że straty w akcji przerabiania samochodów na smażalnie placków kartoflanych poniosą nie tylko właściciele aut, lecz także ci, którzy przed uprawomocnieniem się ustawy zainwestowali w zakłady tłuszczowe oraz fabryki produkujące eter i spirytus odwodniony.
BIEGUNKA NA TAŚMOCIĄGU
Przepis na dobre prawo jest powszechnie znany: musi być go niedużo, musi być proste, trwałe i niezmienne oraz powszechnie przestrzegane, w tym przede wszystkim przez organy państwa. Często podkreśla się także, że musi być wprowadzane z odpowiednim vacatio legis, aby - jak mawiał prof. Tadeusz Zieliński - "mogło się zakotwiczyć w świadomości społecznej". Zasada, iż nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności za jego łamanie, traci bowiem sens, gdy prawa tworzy się tyle, że najt ęższe prawnicze głowy nie są w stanie go poznać. A o skali zjawiska określanego mianem biegunki legislacyjnej lub taśmociągu ustawodawczego najlepiej świadczą liczby. W roku 2002 Sejm uchwalił 213 ustaw, w ubiegłym 227, a w bieżącym (do 14 kwietnia, czyli w ciągu 71 dni roboczych) 98. Osiągnął zatem stachanowską wydajność 1,4 ustawy dziennie, obalając przy okazji marksowską tezę, iż ilość przechodzi w jakość. Co więcej, ustawy stają się coraz bardziej skomplikowane. O ile na początku lat 90. przeciętny akt zamieszczony w "Dzienniku Ustaw" miał dwie strony, o tyle obecnie liczy stron dziesięć (średnio co pięć minut drukowana jest jedna strona "Dziennika"). Najczęściej jest przy tym sprzeczny nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale także z innymi przepisami. To powoduje, że na konieczność nowelizacji prawa wskazuje się często już w momencie jego wydrukowania. Nic też dziwnego, że prawie 70 proc. ustaw stanowią nowele. Ustawa o podatku dochodowym, której tekst jednolity ogłoszono w 2000 r., była do końca roku ubiegłego nowelizowana 35 razy (jedna nowela miesięcznie). Posłowie krytykowani, że uchwalają złe prawo, tłumaczą, iż czynią tak z pośpiechu. Gdy jednak pyta się ich, dlaczego popadają w taki biegunkowy pośpiech i po co tworzą aż tyle prawa, odpowiadają, że "przecież w większości są to oczywistości". To, że jest to wytłumaczenie samowywrotne, bo skoro coś jest oczywiste, nie musi przybierać zapisu sformalizowanego prawa, nie przychodzi im do głowy.
SEJM BRAKOROBÓW
Czy można się dziwić, że według badań Pentora tylko 6 proc. Polaków pozytywnie ocenia funkcjonowanie Sejmu (jeszcze przed rokiem było ich 17 proc.)? Wpełni uzasadnia to postulat skrócenia jego kadencji. Tyle że jest to postulat nierealistyczny, gdyż trudno przypuszczać, że posłowie, którzy będą mieli trudności ze znalezieniem jakiegokolwiek zajęcia, dobrowolnie zrezygnują z otrzymywania co miesiąc pensji w wysokości 8980 zł brutto, diet w wysokości 2245 zł (z tego 2100 zł wolne od podatku) oraz 9320 zł ryczałtu na prowadzenie biura poselskiego (praktycznie rzecz biorąc, są to pieniądze, z których nie trzeba się rozliczać). Zresztą, kto da nam gwarancję, iż nowy parlament będzie lepszy?
SIEDEMNAŚCIE RAZY NIE
W tym roku Trybunał Konstytucyjny orzekł niezgodność z konstytucją:
PARAGRAF 22
Trybunał Konstytucyjny wypowiada się jedynie na temat zgodności ustaw z konstytucją. Nie ma możliwości niezależnej oceny jakości prawa. Jest oczywiste, że każda ustawa sprzeczna z ustawą zasadniczą jest zła. Ale - co cierpliwie przed rokiem tłumaczył posłom prezes TK prof. Marek Safjan - "nie każde złe prawo jest prawem niekonstytucyjnym. Może się zdarzyć tak, że złe prawo jest konstytucyjne i nadal funkcjonuje". Klasycznym przykładem takiego nonsensownego prawa była tzw. ustawa 203 - niewykonalna, bo nie precyzująca, skąd mają pochodzić środki na podwyżki płac dla pielęgniarek. Analizując ją, trybunał znalazł się w sytuacji znanej jako paragraf 22. Ze względu na wprowadzenie zagrożenia bankructwem szpitali nie mógł jej uznać za zgodną z konstytucją. Uznanie jej za niezgodną naruszałoby jednak art. 2 ustawy zasadniczej, nakazujący respektowanie zasady zaufania do państwa prawa, a wśród pielęgniarek, którym by podwyżkę przyznano, a potem odebrano, takie zaufanie raczej by nie wzrosło. Dlatego trybunał wydał wyrok salomonowy: ustawy nie zakwestionował, ale uznał ją za złą, licząc na to, iż Sejm wprowadzi istotne poprawki. Nowelizacji trybunał się jednak nie doczekał, podobnie jak pielęgniarki nie doczekały się wypłat obiecanych podwyżek. Innym rodzajem złego prawa są ustawy "pisane na zamówienie", czyli takie, w których pod pretekstem "ochrony interesu narodowego" forsuje się rozwiązania korzystne dla konkretnych podmiotów gospodarczych. Obok przykładów ewidentnie kryminalnych - jak nowele ustawy o mediach i o opodatkowaniu automatów do gier losowych - mamy tu osławioną ustawę o biopaliwach, w wypadku której lobbing być może mieścił się w granicach prawa, ale był bardzo agresywny i oparty na rozpowszechnianiu fałszywych informacji. W końcu okazało się jednak, że straty w akcji przerabiania samochodów na smażalnie placków kartoflanych poniosą nie tylko właściciele aut, lecz także ci, którzy przed uprawomocnieniem się ustawy zainwestowali w zakłady tłuszczowe oraz fabryki produkujące eter i spirytus odwodniony.
BIEGUNKA NA TAŚMOCIĄGU
Przepis na dobre prawo jest powszechnie znany: musi być go niedużo, musi być proste, trwałe i niezmienne oraz powszechnie przestrzegane, w tym przede wszystkim przez organy państwa. Często podkreśla się także, że musi być wprowadzane z odpowiednim vacatio legis, aby - jak mawiał prof. Tadeusz Zieliński - "mogło się zakotwiczyć w świadomości społecznej". Zasada, iż nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności za jego łamanie, traci bowiem sens, gdy prawa tworzy się tyle, że najt ęższe prawnicze głowy nie są w stanie go poznać. A o skali zjawiska określanego mianem biegunki legislacyjnej lub taśmociągu ustawodawczego najlepiej świadczą liczby. W roku 2002 Sejm uchwalił 213 ustaw, w ubiegłym 227, a w bieżącym (do 14 kwietnia, czyli w ciągu 71 dni roboczych) 98. Osiągnął zatem stachanowską wydajność 1,4 ustawy dziennie, obalając przy okazji marksowską tezę, iż ilość przechodzi w jakość. Co więcej, ustawy stają się coraz bardziej skomplikowane. O ile na początku lat 90. przeciętny akt zamieszczony w "Dzienniku Ustaw" miał dwie strony, o tyle obecnie liczy stron dziesięć (średnio co pięć minut drukowana jest jedna strona "Dziennika"). Najczęściej jest przy tym sprzeczny nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale także z innymi przepisami. To powoduje, że na konieczność nowelizacji prawa wskazuje się często już w momencie jego wydrukowania. Nic też dziwnego, że prawie 70 proc. ustaw stanowią nowele. Ustawa o podatku dochodowym, której tekst jednolity ogłoszono w 2000 r., była do końca roku ubiegłego nowelizowana 35 razy (jedna nowela miesięcznie). Posłowie krytykowani, że uchwalają złe prawo, tłumaczą, iż czynią tak z pośpiechu. Gdy jednak pyta się ich, dlaczego popadają w taki biegunkowy pośpiech i po co tworzą aż tyle prawa, odpowiadają, że "przecież w większości są to oczywistości". To, że jest to wytłumaczenie samowywrotne, bo skoro coś jest oczywiste, nie musi przybierać zapisu sformalizowanego prawa, nie przychodzi im do głowy.
SEJM BRAKOROBÓW
Czy można się dziwić, że według badań Pentora tylko 6 proc. Polaków pozytywnie ocenia funkcjonowanie Sejmu (jeszcze przed rokiem było ich 17 proc.)? Wpełni uzasadnia to postulat skrócenia jego kadencji. Tyle że jest to postulat nierealistyczny, gdyż trudno przypuszczać, że posłowie, którzy będą mieli trudności ze znalezieniem jakiegokolwiek zajęcia, dobrowolnie zrezygnują z otrzymywania co miesiąc pensji w wysokości 8980 zł brutto, diet w wysokości 2245 zł (z tego 2100 zł wolne od podatku) oraz 9320 zł ryczałtu na prowadzenie biura poselskiego (praktycznie rzecz biorąc, są to pieniądze, z których nie trzeba się rozliczać). Zresztą, kto da nam gwarancję, iż nowy parlament będzie lepszy?
SIEDEMNAŚCIE RAZY NIE
W tym roku Trybunał Konstytucyjny orzekł niezgodność z konstytucją:
- podstawowych przepisów ustawy o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia
- kilku przepisów kodeksu postępowania cywilnego o postępowaniu uproszczonym
- art. 769 kodeksu postępowania cywilnego dotyczącego odpowiedzialności odszkodowawczej komornika
- kilku przypisów ustawy o kombatantach oraz niektórych osobach będących ofiarą represji wojennych
- kilku przepisów prawa o adwokaturze oraz przepisów ustawy o radcach prawnych dotyczących naboru na aplikacje adwokackie
- kilku przepisów ustawy nowelizującej kodeks pracy
- art. 17 ustawy o odszkodowaniach przysługujących w razie wypadków i chorób pozostających w związku ze służbą w policji
- art. 414 par. 2 kodeksu handlowego z 1937 r.
- art. 6 dekretu o likwidacji nie podjętych depozytów i nie odebranych rzeczy
- kilku przepisów ustawy z 15 grudnia 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych
- art. 2 i art. 9 ustawy z 28 listopada 2003 r. o zmianie ustawy o gospodarce nieruchomościami
- kolejnych przepisów ustawy z 15 grudnia 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych
- kolejnych przepisów ustawy o zmianie ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz o zmianie niektórych innych ustaw
- następnych przepisów ustawy z 15 grudnia 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych
- kilku przepisów ustawy o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu
- kilku przepisów ustawy z 2 października 2003 r. o biokomponentach stosowanych w paliwach ciekłych i biopaliwach ciekłych
- art. 2 pkt 5 kodeksu postępowania cywilnego
Więcej możesz przeczytać w 27/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.