Co dziesiąty Europejczyk mówi Brukseli: "dość" Jestem tu pierwszy raz i mam nadzieję, że długo nie zostanę. Przyjechałem tylko po to, aby wyciągnąć stąd Wielką Brytanię. Nasz kraj musi się rządzić samodzielnie - grzmiał Robert Kilroy-Silk, lider Brytyjskiej Partii Niepodległościowej (UKIP) na konferencji prasowej, którą zwołał w Brukseli. Gwiazda tego byłego dziennikarza BBC świeci dziś bardzo jasno. Jego partia głosząca antyunijne hasła odniosł a duży sukces w niedawnych wyborach lokalnych oraz w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Udało się jej wprowadzić aż 12 deputowanych do europarlamentu (cztery razy więcej niż w pięć lat temu), a także - po raz pierwszy w historii - zdobyć dwa miejsca w radzie miejskiej Londynu. Rządząca w Wielkiej Brytanii Partia Pracy premiera TonyŐego Blaira zdobyła tylko siedem euromandatów więcej niż mało znana UKIP.
Eurosceptyczne ugrupowania rosną w siłę w coraz większej liczbie państw poszerzonej Unii Europejskiej. Partie antyunijne zdobyły w eurowyborach ponad 10 proc. głosów w Austrii, Polsce, Danii, Włoszech, Szwecji, Francji, Belgii i na Słowacji. WCzechach ugrupowania sceptycznie nastawione do integracji europejskiej poparła ponad połowa wyborców. - Od czasu przyjęcia traktatu z Maastricht w 1992 r. Europejczycy wysyłają sygnały, że nie podoba im się rozwój sytuacji w UE. Europejscy liderzy do tej pory je ignorowali; stąd taki sukces eurosceptyków - mówi "Wprost" prof. Vernon Bogdanor z Oxford University, znawca problematyki unijnej.
EUROFOBIE I EUROKRYTYKA
- Europejczycy boją się dalszej integracji. Zniechęca ich jałowość dyskusji, jakie toczą się wBrukseli. Unijni politycy coraz bardziej tracą kontakt z rzeczywistością, stali się towarzystwem wzajemnej adoracji - twierdzi Jens-Peter Bonde, przywódca duńskiego Ruchu Czerwcowego, zwany ojcem eurosceptyków. W latach 70. sprzeciwiał się wstąpieniu Danii do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EWG, poprzedniczka UE). Z czasem pogodził się z obecnością swego kraju w unijnych strukturach, a od 1979 r. zasiada w ławach europarlamentu.
Konsekwentnie sprzeciwia się jednak jakiemukolwiek poszerzaniu kompetencji unii. - Jestem eurokrytykiem, ale nie eurosceptykiem. Nie sprzeciwiam się istnieniu UE, ale uważam, że powinna ona zostać radykalnie zreformowana - mówi. Partie eurosceptyczne można podzielić na trzy kategorie: ugrupowania przeciwników unii, którzy chcą wycofać swój kraj ze struktur europejskich, partie krytyków akceptujących istnienie UE, chcących jednak zablokować głębszą integrację, oraz tzw. ugrupowania antykorupcyjne, dążące do uzdrowienia struktur europejskich, niekompetentnych i przeżartych przez korupcję.
Klasycznym ugrupowaniem przeciwników unii jest UKIP. - Ta partia zbudowała sukces na strachu Brytyjczyków przed nie kontrolowanym napływem emigrantów. Wystarczyło, że ogłosiła, iż wystąpienie z UE zahamuje napływ obcokrajowców, a poparł ją co szósty mieszkaniec wysp - wyjaśnia Bogdanor. Do tej grupy można zaliczyć ugrupowania prawicowe lub centroprawicowe, jak UKIP, Liga Polskich Rodzin (LPR), Ruch na rzecz Francji (MPF) czy belgijski Blok Flamandzki (VB).
Do wspólnego mianownika trudno sprowadzić tzw. ugrupowania eurokrytyczne. Zaliczyć można do nich m.in. lewicowy Ruch Czerwcowy, populistyczną Samoobronę, Prawo i Sprawiedliwość (PiS) czy centroprawicową Obywatelską Partię Demokratyczną (ODS) czeskiego prezydenta Vaclava Klausa. W wypadku eurokrytyków łatwiej znaleźć cechę wspólną - chóralnie sprzeciwiają się oni przyjęciu projektu konstytucji UE.
CZYSZCZENIE RĄK EUROKRATÓW
Barwną grupę stanowią ugrupowania antykorupcyjne. - Należy je zaliczyć do eurosceptycznych, bo sprzeciwiają się UE w obecnym kształcie. Ich działalność jest jednak pożyteczna, ponieważ dążą one do usprawnienia działania struktur unijnych - mówi "Wprost" Marco Incerti, ekspert ds. instytucji europejskich z brukselskiego Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS). Sztandarowym przykładem jest holenderski ruch Europa Transparant kierowany przez Paula van Buitenena. To proeuropejskie ugrupowanie dąży do reformy europarlamentu, która pozwoliłaby mu mieć rzeczywisty wpływ na decyzje, a jednocześnie zmiany systemu dwuwładzy Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej.
Do ugrupowań antykorupcyjnych należy zaliczyć także ruch Hansa-Petera Martina. Ten dziennikarz zdobył miejsce w PE, chcąc zdemaskować matactwa innych parlamentarzystów. Udało mu się sfilmować ukrytą kamerą fałszowanie podpisów na listach obecności przez kilkuset eurodeputowanych wyłudzających diety za udział wposiedzeniach, w których nie uczestniczyli. Działania dziennikarza spodobały się Austriakom. Dzięki ich głosom do europarlamentu wszedł sam Martin i jeszcze jedna osoba ze stworzonej przez niego listy.
LE PEN Z LEPPEREM
Do liczącego 732 miejsca Parlamentu Europejskiego weszło 135 deputowanych sprzeciwiających się większej integracji - więcej mandatów w PE mają tylko frakcje konserwatywno-chadecka i socjalistyczna.
Eurosceptycy najprawdopodobniej rozproszą się po klubach już istniejących w PE. Wzrost ich liczby da się jednak zauważyć w codziennej pracy europarlamentu. Ręce zaciera Bonde, bowiem powinna zyskać na znaczeniu jego antyunijna grupa Europa Demokracji i Różnorodności (EDD). Jean-Marie Le Pen chce zaś utworzyć silne ugrupowanie nacjonalistyczne. W jego skład mieliby wejść m.in. parlamentarzyści z Samoobrony, belgijskiego Bloku Flamandzkiego oraz włoscy neofaszyści z Ligi Północnej. Le Pen do współpracy zaprasza pod hasłem: "Nacjonaliści wszystkich krajów, łączcie się!".
- Rosnąca popularność eurosceptyków to sygnał, że przepaść między brukselskimi urzędnikami a mieszkańcami unii się powiększa - uważa Incerti. - Brukselscy politycy sprawiają wrażenie osób żyjących w domach bez okien - wtóruje mu Bogdanor. Tymczasem eurosceptycy operują hasłami zrozumiałymi dla każdego mieszkańca kontynentu, umieją pokazać jego lęki, przekonując, że albo otworzą zamknięte okna, albo - gdy będzie trzeba - wybiją je.
EUROFOBIE I EUROKRYTYKA
- Europejczycy boją się dalszej integracji. Zniechęca ich jałowość dyskusji, jakie toczą się wBrukseli. Unijni politycy coraz bardziej tracą kontakt z rzeczywistością, stali się towarzystwem wzajemnej adoracji - twierdzi Jens-Peter Bonde, przywódca duńskiego Ruchu Czerwcowego, zwany ojcem eurosceptyków. W latach 70. sprzeciwiał się wstąpieniu Danii do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EWG, poprzedniczka UE). Z czasem pogodził się z obecnością swego kraju w unijnych strukturach, a od 1979 r. zasiada w ławach europarlamentu.
Konsekwentnie sprzeciwia się jednak jakiemukolwiek poszerzaniu kompetencji unii. - Jestem eurokrytykiem, ale nie eurosceptykiem. Nie sprzeciwiam się istnieniu UE, ale uważam, że powinna ona zostać radykalnie zreformowana - mówi. Partie eurosceptyczne można podzielić na trzy kategorie: ugrupowania przeciwników unii, którzy chcą wycofać swój kraj ze struktur europejskich, partie krytyków akceptujących istnienie UE, chcących jednak zablokować głębszą integrację, oraz tzw. ugrupowania antykorupcyjne, dążące do uzdrowienia struktur europejskich, niekompetentnych i przeżartych przez korupcję.
Klasycznym ugrupowaniem przeciwników unii jest UKIP. - Ta partia zbudowała sukces na strachu Brytyjczyków przed nie kontrolowanym napływem emigrantów. Wystarczyło, że ogłosiła, iż wystąpienie z UE zahamuje napływ obcokrajowców, a poparł ją co szósty mieszkaniec wysp - wyjaśnia Bogdanor. Do tej grupy można zaliczyć ugrupowania prawicowe lub centroprawicowe, jak UKIP, Liga Polskich Rodzin (LPR), Ruch na rzecz Francji (MPF) czy belgijski Blok Flamandzki (VB).
Do wspólnego mianownika trudno sprowadzić tzw. ugrupowania eurokrytyczne. Zaliczyć można do nich m.in. lewicowy Ruch Czerwcowy, populistyczną Samoobronę, Prawo i Sprawiedliwość (PiS) czy centroprawicową Obywatelską Partię Demokratyczną (ODS) czeskiego prezydenta Vaclava Klausa. W wypadku eurokrytyków łatwiej znaleźć cechę wspólną - chóralnie sprzeciwiają się oni przyjęciu projektu konstytucji UE.
CZYSZCZENIE RĄK EUROKRATÓW
Barwną grupę stanowią ugrupowania antykorupcyjne. - Należy je zaliczyć do eurosceptycznych, bo sprzeciwiają się UE w obecnym kształcie. Ich działalność jest jednak pożyteczna, ponieważ dążą one do usprawnienia działania struktur unijnych - mówi "Wprost" Marco Incerti, ekspert ds. instytucji europejskich z brukselskiego Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS). Sztandarowym przykładem jest holenderski ruch Europa Transparant kierowany przez Paula van Buitenena. To proeuropejskie ugrupowanie dąży do reformy europarlamentu, która pozwoliłaby mu mieć rzeczywisty wpływ na decyzje, a jednocześnie zmiany systemu dwuwładzy Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej.
Do ugrupowań antykorupcyjnych należy zaliczyć także ruch Hansa-Petera Martina. Ten dziennikarz zdobył miejsce w PE, chcąc zdemaskować matactwa innych parlamentarzystów. Udało mu się sfilmować ukrytą kamerą fałszowanie podpisów na listach obecności przez kilkuset eurodeputowanych wyłudzających diety za udział wposiedzeniach, w których nie uczestniczyli. Działania dziennikarza spodobały się Austriakom. Dzięki ich głosom do europarlamentu wszedł sam Martin i jeszcze jedna osoba ze stworzonej przez niego listy.
LE PEN Z LEPPEREM
Do liczącego 732 miejsca Parlamentu Europejskiego weszło 135 deputowanych sprzeciwiających się większej integracji - więcej mandatów w PE mają tylko frakcje konserwatywno-chadecka i socjalistyczna.
Eurosceptycy najprawdopodobniej rozproszą się po klubach już istniejących w PE. Wzrost ich liczby da się jednak zauważyć w codziennej pracy europarlamentu. Ręce zaciera Bonde, bowiem powinna zyskać na znaczeniu jego antyunijna grupa Europa Demokracji i Różnorodności (EDD). Jean-Marie Le Pen chce zaś utworzyć silne ugrupowanie nacjonalistyczne. W jego skład mieliby wejść m.in. parlamentarzyści z Samoobrony, belgijskiego Bloku Flamandzkiego oraz włoscy neofaszyści z Ligi Północnej. Le Pen do współpracy zaprasza pod hasłem: "Nacjonaliści wszystkich krajów, łączcie się!".
- Rosnąca popularność eurosceptyków to sygnał, że przepaść między brukselskimi urzędnikami a mieszkańcami unii się powiększa - uważa Incerti. - Brukselscy politycy sprawiają wrażenie osób żyjących w domach bez okien - wtóruje mu Bogdanor. Tymczasem eurosceptycy operują hasłami zrozumiałymi dla każdego mieszkańca kontynentu, umieją pokazać jego lęki, przekonując, że albo otworzą zamknięte okna, albo - gdy będzie trzeba - wybiją je.
Więcej możesz przeczytać w 27/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.