Większa liczba kilogramów nie oznacza krótszego życia Nadmierna tusza nie jest przyczyną chorób serca i cukrzycy. Ważniejsze jest to, czy nasz organizm prawidłowo reaguje na insulinę regulującą poziom glukozy we krwi - twierdzi prof. Ethan Sims z University of Vermont. Z jego badań wynika, że osoby oporne na ten hormon żyją krócej i są bardziej narażone na zawał serca - bez względu na to, ile ważą. Schudnięcie zmniejsza ryzyko zgonu, ale tylko u osób, które nieprawidłowo reagują na wydzielanie insuliny. Takich objawów oporności na insulinę nie wykazują Rudi Schubert i Maciej Kuroń - mimo dużej wagi (140 i 146 kg) nie mają poważniejszych kłopotów ze zdrowiem.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała otyłość za chorobę, która staje się poważniejszym problemem zdrowotnym niż nałóg palenia tytoniu. Otyłych jest już ponad 300 mln ludzi, a za 25 lat ich liczba może się zwiększyć nawet dwukrotnie. Głównym celem w walce z chorobami cywilizacyjnymi powinna być jednak nie tyle otyłość, ile zaburzenia metaboliczne nazywane syndromem X. Tego rodzaju zakłócenia biochemiczne najbardziej zwiększają krzepliwość krwi grożącą zawałem serca lub udarem mózgu, podnoszą poziom insuliny, cholesterolu, trójglicerydów i uwalniają tzw. wolne kwasy tłuszczowe (FFA).
Waga problemu
Błędne jest przekonanie, że syndrom X występuje wyłącznie u ludzi otyłych. Badania National Institutes of Health w USA wykazały, że atakuje on ludzi bez względu na ich tuszę - występuje u co czwartej dorosłej osoby mającej jedynie nieznaczną nadwagę, nie przekraczającą 2-4 kg! - Lekarze powtarzają, że powinienem zrzucić co najmniej 20 kg, ale być może mój organizm jest przyzwyczajony do takiej tuszy, bo całkiem dobrze funkcjonuje - powiedział w rozmowie z "Wprost" minister Ryszard Kalisz. W dobrej kondycji jest też Rudi Schubert. - Mam w normie zarówno cholesterol, jak i trójglicerydy oraz poziom glukozy, dokucza mi jedynie niewielkie nadciśnienie - zapewnia znany wokalista. Poważniejszych kłopotów ze zdrowiem nie mają również Maciej Kuroń, Stanisław Sojka oraz Wojciech Mann.
Zamiast się jedynie ważyć i kontrolować wskaźnik masy ciała BMI (Body Mass Index), warto zmierzyć przy użyciu rezonansu magnetycznego lub tomografu komputerowego ilość tłuszczu, jaka gromadzi się w jamie brzusznej. Takie badanie jest dość kosztowne, ale może powiedzieć o zagrożeniu cukrzycą i zawałem serca więcej niż mało precyzyjne metody "krawieckie", takie jak pomiar obwodu pasa i bioder. Od dawna wiadomo, że występująca głównie u mężczyzn otyłość brzuszna jest groźniejsza niż odkładanie się tłuszczu na biodrach i udach. Jeszcze bardziej niebezpieczna jest tzw. otyłość trzewna, polegająca na odkładaniu się tłuszczu w jamie brzusznej (szczególnie wokół wątroby oraz mięśnia sercowego). To dlatego zabiegi odsysania tłuszczu - tzw. liposukcji - nie zmniejszają ryzyka cukrzycy, nadciśnienia tętniczego ani zawału serca. Liposukcja pozwala jedynie usunąć znajdującą się pod skórą tkankę tłuszczową. Pozbycie się w ten sposób nawet 9-10 kg tłuszczu likwiduje fałdy na brzuchu i biodrach, ale nie zmniejsza produkcji insuliny, poziomu lipidów we krwi (cholesterolu i trójglicerydów) i nadciśnienia - wykazały badania prof. Samuela Kleina, dyrektora Washington University Center for Human Nutrition.
Fabryka miażdżycy
Komórki tłuszczowe nie służą jedynie do magazynowania energii. - Podobnie jak narządy wewnętrzne wydzielają co najmniej kilkanaście substancji sprzyjających m.in. powstawaniu złogów tłuszczowych w naczyniach wieńcowych - mówi dr Lucjan Szponar z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie. Szczególnie aktywne są właśnie komórki tłuszczowe gromadzące się wokół organów. Tłuszcz trzewny w największym stopniu wzmaga wytwarzanie białka rezystyny zwiększającego oporność organizmu na działanie insuliny, co po wielu latach powoduje tzw. cukrzycę dorosłych. Kwasy tłuszczowe sprzyjają nadciśnieniu, zmniejszając elastyczność naczyń krwionośnych. Z kolei inne substancje, jak inhibitor aktywatora plazminogenu PAI-1, sprzyjają powstawaniu skrzepów w krwiobiegu i nasilają procesy zapalne w tętnicach mięśnia sercowego. Nadmierny poziom insuliny, jaki występuje na skutek zaburzeń metabolicznych, zwiększa nawet ryzyko raka, na przykład nowotworów złośliwych jelita grubego, na które częściej niż ludzie zdrowi chorują diabetycy - sugerują badania GrahameŐa Hardiego i Dario Alessiego z University of Dundee w Szkocji.
Epidemia metaboliczna
Kardiolodzy przez wiele lat sądzili, że do zawału serca najczęściej dochodzi na skutek zwężenia złogami tłuszczowymi tętnic doprowadzających krew do mięśnia sercowego. Dopiero badania molekularne wykazały, że do takiego ataku najczęściej dochodzi wskutek powstającego w tętnicach serca procesu zapalnego (powodującego pękanie blaszek miażdżycowych, co jest bezpośrednią przyczyną zawału serca). To dlatego niemal co drugi zawałowiec nigdy nie miał podwyższonego stężenia cholesterolu we krwi (powyżej 200 mg/dl). Znacznie lepszym prognostykiem ryzyka zawału serca jest badanie świadczącego o stanie zapalnym poziomu białka C-reaktywnego (CRP).
Rozwój procesów zapalnych w tętnicach u wszystkich osób - bez względu na masę ciała - hamuje wysiłek fizyczny. Dbanie o kondycję jest ważniejsze niż przesadne liczenie kalorii. Nawet ludzie otyli, którzy regularnie uprawiają sporty, mogą być mniej narażeni na miażdżycę i cukrzycę niż osoby szczupłe, ale mało aktywne - sugerują ośmioletnie obserwacje 25 tys. osób dyrektora Instytutu Badań nad Aerobikiem Coopera w Dallas Stevena Blaira.
- Jestem aktywny każdego dnia i staram się być w formie - mówi Ryszard Kalisz. - Od dzieciństwa byłem grubasem, ale zawsze sprawnym: rzucałem kulą i często chodziłem po górach - stwierdza Maciej Kuroń.
Jedną z głównych przyczyn otyłości są predyspozycje genetyczne, ale niewłaściwa dieta, spożywanie przede wszystkim mięsa i węglowodanów prostych, znajdujących się w białym pieczywie, ryżu i makaronach, powoduje przybieranie na wadze i gromadzeniu się tłuszczu w jamie brzusznej (lepiej jeść chleb pełnoziarnisty, świeże warzywa i owoce oraz ryby, produkty w niewielkim stopniu pobudzające organizm do wytwarzania glukozy, a wraz z nią insuliny). "Węglowodany proste są Čkoniem trojańskimÇ tłuszczu, bo w ich obecności człowiek łatwiej go magazynuje" - przekonuje Michel Montignac, autor bestsellera "Jeść, aby schudnąć". WHO przewiduje, że jeśli ludzie nie będą bardziej aktywni, a ich nawyki żywieniowe się nie zmienią, w 2030 r. na cukrzycę, chorobę niedokrwienną serca i udar mózgu z powodu zaburzeń metabolicznych - a nie tylko otyłości - będzie chorować co trzecia osoba.
Waga problemu
Błędne jest przekonanie, że syndrom X występuje wyłącznie u ludzi otyłych. Badania National Institutes of Health w USA wykazały, że atakuje on ludzi bez względu na ich tuszę - występuje u co czwartej dorosłej osoby mającej jedynie nieznaczną nadwagę, nie przekraczającą 2-4 kg! - Lekarze powtarzają, że powinienem zrzucić co najmniej 20 kg, ale być może mój organizm jest przyzwyczajony do takiej tuszy, bo całkiem dobrze funkcjonuje - powiedział w rozmowie z "Wprost" minister Ryszard Kalisz. W dobrej kondycji jest też Rudi Schubert. - Mam w normie zarówno cholesterol, jak i trójglicerydy oraz poziom glukozy, dokucza mi jedynie niewielkie nadciśnienie - zapewnia znany wokalista. Poważniejszych kłopotów ze zdrowiem nie mają również Maciej Kuroń, Stanisław Sojka oraz Wojciech Mann.
Zamiast się jedynie ważyć i kontrolować wskaźnik masy ciała BMI (Body Mass Index), warto zmierzyć przy użyciu rezonansu magnetycznego lub tomografu komputerowego ilość tłuszczu, jaka gromadzi się w jamie brzusznej. Takie badanie jest dość kosztowne, ale może powiedzieć o zagrożeniu cukrzycą i zawałem serca więcej niż mało precyzyjne metody "krawieckie", takie jak pomiar obwodu pasa i bioder. Od dawna wiadomo, że występująca głównie u mężczyzn otyłość brzuszna jest groźniejsza niż odkładanie się tłuszczu na biodrach i udach. Jeszcze bardziej niebezpieczna jest tzw. otyłość trzewna, polegająca na odkładaniu się tłuszczu w jamie brzusznej (szczególnie wokół wątroby oraz mięśnia sercowego). To dlatego zabiegi odsysania tłuszczu - tzw. liposukcji - nie zmniejszają ryzyka cukrzycy, nadciśnienia tętniczego ani zawału serca. Liposukcja pozwala jedynie usunąć znajdującą się pod skórą tkankę tłuszczową. Pozbycie się w ten sposób nawet 9-10 kg tłuszczu likwiduje fałdy na brzuchu i biodrach, ale nie zmniejsza produkcji insuliny, poziomu lipidów we krwi (cholesterolu i trójglicerydów) i nadciśnienia - wykazały badania prof. Samuela Kleina, dyrektora Washington University Center for Human Nutrition.
Fabryka miażdżycy
Komórki tłuszczowe nie służą jedynie do magazynowania energii. - Podobnie jak narządy wewnętrzne wydzielają co najmniej kilkanaście substancji sprzyjających m.in. powstawaniu złogów tłuszczowych w naczyniach wieńcowych - mówi dr Lucjan Szponar z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie. Szczególnie aktywne są właśnie komórki tłuszczowe gromadzące się wokół organów. Tłuszcz trzewny w największym stopniu wzmaga wytwarzanie białka rezystyny zwiększającego oporność organizmu na działanie insuliny, co po wielu latach powoduje tzw. cukrzycę dorosłych. Kwasy tłuszczowe sprzyjają nadciśnieniu, zmniejszając elastyczność naczyń krwionośnych. Z kolei inne substancje, jak inhibitor aktywatora plazminogenu PAI-1, sprzyjają powstawaniu skrzepów w krwiobiegu i nasilają procesy zapalne w tętnicach mięśnia sercowego. Nadmierny poziom insuliny, jaki występuje na skutek zaburzeń metabolicznych, zwiększa nawet ryzyko raka, na przykład nowotworów złośliwych jelita grubego, na które częściej niż ludzie zdrowi chorują diabetycy - sugerują badania GrahameŐa Hardiego i Dario Alessiego z University of Dundee w Szkocji.
Epidemia metaboliczna
Kardiolodzy przez wiele lat sądzili, że do zawału serca najczęściej dochodzi na skutek zwężenia złogami tłuszczowymi tętnic doprowadzających krew do mięśnia sercowego. Dopiero badania molekularne wykazały, że do takiego ataku najczęściej dochodzi wskutek powstającego w tętnicach serca procesu zapalnego (powodującego pękanie blaszek miażdżycowych, co jest bezpośrednią przyczyną zawału serca). To dlatego niemal co drugi zawałowiec nigdy nie miał podwyższonego stężenia cholesterolu we krwi (powyżej 200 mg/dl). Znacznie lepszym prognostykiem ryzyka zawału serca jest badanie świadczącego o stanie zapalnym poziomu białka C-reaktywnego (CRP).
Rozwój procesów zapalnych w tętnicach u wszystkich osób - bez względu na masę ciała - hamuje wysiłek fizyczny. Dbanie o kondycję jest ważniejsze niż przesadne liczenie kalorii. Nawet ludzie otyli, którzy regularnie uprawiają sporty, mogą być mniej narażeni na miażdżycę i cukrzycę niż osoby szczupłe, ale mało aktywne - sugerują ośmioletnie obserwacje 25 tys. osób dyrektora Instytutu Badań nad Aerobikiem Coopera w Dallas Stevena Blaira.
- Jestem aktywny każdego dnia i staram się być w formie - mówi Ryszard Kalisz. - Od dzieciństwa byłem grubasem, ale zawsze sprawnym: rzucałem kulą i często chodziłem po górach - stwierdza Maciej Kuroń.
Jedną z głównych przyczyn otyłości są predyspozycje genetyczne, ale niewłaściwa dieta, spożywanie przede wszystkim mięsa i węglowodanów prostych, znajdujących się w białym pieczywie, ryżu i makaronach, powoduje przybieranie na wadze i gromadzeniu się tłuszczu w jamie brzusznej (lepiej jeść chleb pełnoziarnisty, świeże warzywa i owoce oraz ryby, produkty w niewielkim stopniu pobudzające organizm do wytwarzania glukozy, a wraz z nią insuliny). "Węglowodany proste są Čkoniem trojańskimÇ tłuszczu, bo w ich obecności człowiek łatwiej go magazynuje" - przekonuje Michel Montignac, autor bestsellera "Jeść, aby schudnąć". WHO przewiduje, że jeśli ludzie nie będą bardziej aktywni, a ich nawyki żywieniowe się nie zmienią, w 2030 r. na cukrzycę, chorobę niedokrwienną serca i udar mózgu z powodu zaburzeń metabolicznych - a nie tylko otyłości - będzie chorować co trzecia osoba.
Więcej możesz przeczytać w 36/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.