"Petroharacz", czyli co to jest benzyna?
Co to jest haracz? "Zgodnie ze "Słownikiem wyrazów obcych" wydawnictwa Europa, pod redakcją naukową prof. Ireny Kamińskiej-Szmaj, słowo haracz definiuje się jako: 1. Podatek w krajach muzułmańskich płacony przez muzułmanów; 2. Danina płacona przez kraj podbity; 3. Niesłusznie ściągana opłata; okup; wykup". Tak precyzyjną definicję otrzymaliśmy od mec. Jacka Dubois, pełnomocnika Sławomira Smołokowskiego i Grzegorza Jankilewicza, założycieli J&S Service & Investment Ltd. Przysłał nam ją w imieniu swoich klientów w odpowiedzi na artykuł "Petroharacz" ("Wprost", nr 33), w którym pisaliśmy o dyktacie, a wręcz monoplu panów J&S na krajowym rynku paliw. "Spółka J&S Service & Investment nigdy nie sprzedawała benzyny do Polski, nie mogła mieć zatem jakiegokolwiek wpływu na cenę paliw w Polsce" - zaznaczył Dubois. W istocie, Polska, kraj niemuzułmański, wolny i nie podbity, nie mogła zostać obarczona przez firmę J&S żadnym "haraczem" w rozumieniu "Słownika wyrazów obcych".
Czymże jednak jest benzyna? Otóż zgodnie ze "Słownikiem wyrazów obcych" PWN, pod redakcją Elżbiety Sobol, to "mieszanina ciekłych węglowodorów, otrzymywana przede wszystkim z ropy naftowej". I w tym rzecz! Według uzyskanych przez nas informacji, popartych m.in. stwierdzeniami zawartymi w raporcie przygotowanym dla rady nadzorczej dawnej Petrochemii Płock (PP), ropa sprzedawana przez firmę J&S była droższa od ropy wszystkich innych ówczesnych dostawców PP. Mimo to PP najwięcej ropy kupowała właśnie od J&S. Droższy surowiec wpływał na wyższe ceny paliw wytwarzanych i sprzedawanych przez PP. To właśnie, zdaniem autorów artykułu, jest niesłusznie ściąganą opłatą (petroharaczem).
Na tym może należałoby zakończyć polemikę z pełnomocnikiem panów J&S. Kontynuujemy ją z kilku powodów. W wezwaniu zażądano od nas "zaniechania dalszych naruszeń dóbr osobistych", zamieszczenia przeprosin w kilku mediach, a także wpłacenia po milionie złotych na rzecz Caritasu oraz Kulczyk Foundation. Kompletnie niezrozumiałe i absurdalne są te żądania. Równie dobrze moglibyśmy postulować, aby zakochani w skrzypcach panowie J. i S. postanowili przeznaczyć choćby część swojej renty monopolowej na pomoc dla orkiestr dętych bądź wirtuozów instrumentów szarpanych. Ale oddajmy głos mec. Dubois.
"W imieniu moich Klientów - donosi on - pragnę poinformować, że informacja zawarta w tytule artykułu ["Benzyna byłaby tańsza, gdyby nie... Petroharacz, czyli o dwóch takich, co dyktują ceny paliw w Polsce" - przyp. red.] jest błędna. Spółka J&S Service & Investment nigdy nie sprzedawała benzyny do Polski, nie mogła mieć zatem jakiegokolwiek wpływu na cenę paliw w Polsce. (...) sugerujecie Państwo, że J&S Service & Investment sprzedaje polskim rafineriom ropę naftową powyżej cen rynkowych. To stwierdzenie jest również nieprawdziwe, bowiem przez 11 lat współpracy z polskimi odbiorcami J&S Service & Investment oferowała surowiec po cenach rynkowych (...). Pragnę (...) poinformować, że firma J&S Service & Investment nie ściąga od nikogo niesłusznych opłat, okupu ani wykupu, zaś stwierdzenia takie naruszają zarówno dobra osobiste osoby prawnej, jaką jest J&S Service & Investment, jak też dobra osobiste moich Mocodawców - Wiaczesława Smołokowskiego i Gregory Jankilevitscha - wielokrotnie wymienionych w treści artykułu. (...) W artykule znajduje się kilkadziesiąt stwierdzeń nieprawdziwych bądź nierzetelnie przedstawionych (...). Przykładem już zupełnego szczytu absurdu jest np. zarówno samo stwierdzenie, jak i jego zacytowanie, że Panowie Smołokowski i Jankilevitsch mieli być "skrzypkami w jednym z radzieckich okręgów wojskowych". W naszej ocenie powoływanie się "na nie potwierdzone pogłoski" jest zachowaniem nieetycznym, urągającym standardom dziennikarskim (...), a ponadto informacja dąży do wywołania wrażenia, jakoby Panowie Smołokowski i Jankilevitsch mieli jakiś związek ze strukturami wojskowymi dawnego ZSRR, co jest nieprawdą".
Otóż my nie twierdziliśmy, że spółka J&S Service & Investment sprzedawała w Polsce benzynę. Spółki należące do grupy J&S importują i sprzedają natomiast w Polsce ropę naftową, sprowadzaną rurociągiem "Przyjaźń". Grupa J&S ma znaczny udział w dostawach ropy naftowej do Polski. Gdyby ta zależność była niejasna, odsyłamy do przytoczonej wyżej definicji pani Sobol.
W artykule są przedstawione biogramy panów Smołokowskiego i Jankilewicza, oparte w większości na informacjach udostępnionych przez nich samych. Zdumiewa nas, że z fragmentu: "obaj mieli być skrzypkami w jednym z radzieckich okręgów wojskowych", ktokolwiek może wysnuć jakieś kompromitujące obu panów wnioski. My z pewnością takich związków nie widzimy, chyba że - podążając tropem wskazanym przez autora pisma - granie na skrzypcach w wojskowej orkiestrze komukolwiek uwłacza.
Czymże jednak jest benzyna? Otóż zgodnie ze "Słownikiem wyrazów obcych" PWN, pod redakcją Elżbiety Sobol, to "mieszanina ciekłych węglowodorów, otrzymywana przede wszystkim z ropy naftowej". I w tym rzecz! Według uzyskanych przez nas informacji, popartych m.in. stwierdzeniami zawartymi w raporcie przygotowanym dla rady nadzorczej dawnej Petrochemii Płock (PP), ropa sprzedawana przez firmę J&S była droższa od ropy wszystkich innych ówczesnych dostawców PP. Mimo to PP najwięcej ropy kupowała właśnie od J&S. Droższy surowiec wpływał na wyższe ceny paliw wytwarzanych i sprzedawanych przez PP. To właśnie, zdaniem autorów artykułu, jest niesłusznie ściąganą opłatą (petroharaczem).
Na tym może należałoby zakończyć polemikę z pełnomocnikiem panów J&S. Kontynuujemy ją z kilku powodów. W wezwaniu zażądano od nas "zaniechania dalszych naruszeń dóbr osobistych", zamieszczenia przeprosin w kilku mediach, a także wpłacenia po milionie złotych na rzecz Caritasu oraz Kulczyk Foundation. Kompletnie niezrozumiałe i absurdalne są te żądania. Równie dobrze moglibyśmy postulować, aby zakochani w skrzypcach panowie J. i S. postanowili przeznaczyć choćby część swojej renty monopolowej na pomoc dla orkiestr dętych bądź wirtuozów instrumentów szarpanych. Ale oddajmy głos mec. Dubois.
"W imieniu moich Klientów - donosi on - pragnę poinformować, że informacja zawarta w tytule artykułu ["Benzyna byłaby tańsza, gdyby nie... Petroharacz, czyli o dwóch takich, co dyktują ceny paliw w Polsce" - przyp. red.] jest błędna. Spółka J&S Service & Investment nigdy nie sprzedawała benzyny do Polski, nie mogła mieć zatem jakiegokolwiek wpływu na cenę paliw w Polsce. (...) sugerujecie Państwo, że J&S Service & Investment sprzedaje polskim rafineriom ropę naftową powyżej cen rynkowych. To stwierdzenie jest również nieprawdziwe, bowiem przez 11 lat współpracy z polskimi odbiorcami J&S Service & Investment oferowała surowiec po cenach rynkowych (...). Pragnę (...) poinformować, że firma J&S Service & Investment nie ściąga od nikogo niesłusznych opłat, okupu ani wykupu, zaś stwierdzenia takie naruszają zarówno dobra osobiste osoby prawnej, jaką jest J&S Service & Investment, jak też dobra osobiste moich Mocodawców - Wiaczesława Smołokowskiego i Gregory Jankilevitscha - wielokrotnie wymienionych w treści artykułu. (...) W artykule znajduje się kilkadziesiąt stwierdzeń nieprawdziwych bądź nierzetelnie przedstawionych (...). Przykładem już zupełnego szczytu absurdu jest np. zarówno samo stwierdzenie, jak i jego zacytowanie, że Panowie Smołokowski i Jankilevitsch mieli być "skrzypkami w jednym z radzieckich okręgów wojskowych". W naszej ocenie powoływanie się "na nie potwierdzone pogłoski" jest zachowaniem nieetycznym, urągającym standardom dziennikarskim (...), a ponadto informacja dąży do wywołania wrażenia, jakoby Panowie Smołokowski i Jankilevitsch mieli jakiś związek ze strukturami wojskowymi dawnego ZSRR, co jest nieprawdą".
Otóż my nie twierdziliśmy, że spółka J&S Service & Investment sprzedawała w Polsce benzynę. Spółki należące do grupy J&S importują i sprzedają natomiast w Polsce ropę naftową, sprowadzaną rurociągiem "Przyjaźń". Grupa J&S ma znaczny udział w dostawach ropy naftowej do Polski. Gdyby ta zależność była niejasna, odsyłamy do przytoczonej wyżej definicji pani Sobol.
W artykule są przedstawione biogramy panów Smołokowskiego i Jankilewicza, oparte w większości na informacjach udostępnionych przez nich samych. Zdumiewa nas, że z fragmentu: "obaj mieli być skrzypkami w jednym z radzieckich okręgów wojskowych", ktokolwiek może wysnuć jakieś kompromitujące obu panów wnioski. My z pewnością takich związków nie widzimy, chyba że - podążając tropem wskazanym przez autora pisma - granie na skrzypcach w wojskowej orkiestrze komukolwiek uwłacza.
Więcej możesz przeczytać w 36/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.