Ikona Matki Boskiej może połączyć Cerkiew z Kościołem Po czyjej stronie stoi Matka Boska? Polacy wierzą, że po ich: obrazująca ją, przechowywana na Jasnej Górze bizantyjska ikona ocaliła ich od najazdu szwedzkich luteranów. Rosjanie przeciwnie: uważają, że to im sprzyja Matka Chrystusa. Ukazująca ją ikona z Kazania uratowała ich od inwazji polskich katolików 22 października 1612 r. (4 listopada według kalendarza juliańskiego). Kazus Matki Boskiej Kazańskiej, świętej ikony rosyjskiego prawosławia, przed którą w ostatnich latach modlił się Jan Paweł II w prywatnej kaplicy w Watykanie, dotyka korzeni wiary, ale ma też implikacje polityczne. Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby wskutek jakiejś zawieruchy obraz Madonny Częstochowskiej znalazł się w prywatnej kaplicy patriarchy w Moskwie. Kazańska ikona ma szczególne znaczenie także dlatego, że otoczenie papieża uznawało ją za ostatni "wytrych", który otworzy przed Janem Pawłem II drzwi do Rosji. Dlaczego papieżowi, który zjeździł cały świat, tak zależało na wizycie w Rosji? Najbardziej wiarygodna hipoteza głosi, że uznał za swą misję, powierzoną przez Matkę Boską trojgu pastuszkom w 1917 r. w Fatimie, "zawierzenie Rosji Najświętszemu Sercu Maryi". Dokonał tego 22 lata temu na placu św. Piotra w Rzymie, ale czuł niedosyt i chciał powtórzyć to w Rosji.
Niewdzięczny Wojtyła
Związki papieża z Maryją są szczególne, o czym świadczy m.in. motto biskupie "Totus Tuus", zaczerpnięte z pism Luisa Marii Grigniona de Montforta, XVIII-wiecznego kapłana, autora teorii maryjnych i krzyżowych. Papież wierzy, że to Maryja zmieniła bieg kuli muzułmańskiego zamachowca, która miała go zabić. Z wdzięczności dwukrotnie udał się z pielgrzymką do jej sanktuarium w Fatimie. Do Lourdes, gdzie Matka Boska objawiła się w 1858 r., papież też pojechał dwa razy, w obu wypadkach na własną prośbę, by długo modlić się przed jej posągiem. Wielokrotnie modlił się też przed ikoną Matki Boskiej Częstochowskiej, której opiece zawierza ojczyznę tak często jak może.
Po 1989 r. w Watykanie wierzono, że wizyta "triumfującego papieża", "papieża, który obalił berliński mur" w Rosji jest tylko kwestią czasu. Sądzono, że stosunki z upokorzoną przez komunizm Moskwą staną się łatwiejsze, że Cerkiew będzie skłonniejsza do dialogu, zwłaszcza gdy jej patriarchą po Pimienie został Aleksy, który przez ponad ćwierć wieku reprezentował prawosławny Kościół rosyjski w Europejskiej Radzie Kościołów i miał opinię przyjaciela katolików. Stało się inaczej - na skutek niewiarygodnej serii błędów Watykanu oraz irracjonalnego uporu Cerkwi.
Praktycznie do zerwania wszelkich stosunków doprowadziła podjęta 11 lutego 2002 r. decyzja (mówi się, że "wymuszona" przez nie akceptowanego przez Rosjan arcybiskupa Moskwy Tadeusza Kondrusiewicza) podniesienia katolickich administracji w Federacji Rosyjskiej do rangi diecezji, a administratorów do rangi biskupów. Jak napisał ostatnio "Corriere della Sera", "niewdzięczny Wojtyła dowiódł tym, że nie uznaje i nie szanuje zwierzchnictwa Cerkwi nad jej terytorium kanonicznym". Długą i szczegółową listę uchybień katolików przedstawiła strona prawosławna pod koniec maja, podczas pierwszego posiedzenia mieszanej komisji powołanej do życia w grudniu 2003 r.
Cerkiew triumfująca
Czas działał na niekorzyść katolików: podziały w łonie Kościoła dawno nie były tak głębokie, katolicyzm niemal zanika w Afryce i Azji, w większości krajów świata gwałtownie spada liczba wiernych. Od początku pontyfikatu Jana Pawła II liczba kapłanów zmniejszyła się prawie o połowę, gdy tymczasem rosyjska Cerkiew znajduje się w fazie ekspansji. W ostatnim posłaniu bożonarodzeniowym Aleksy II mówił o "Cerkwi, która weszła w radosny okres odrodzenia". Dwa tygodnie wcześniej mógł z dumą przedstawić bilans swojego przywództwa: powstały 132 diecezje ze 154 biskupami, 16 350 parafii z 15 605 popami i 3405 diakonami. Tylko w Moskwie liczba cerkwi wzrosła z 40 w 1990 r. do 681 obecnie. Działa 847 klasztorów, pięć akademii teologicznych, dwa uniwersytety prawosławne, jedno wyższe studium teologiczne dla ludzi świeckich, 33 seminaria wyższe, 44 niższe. Rozwija się prawosławie za granicą i zbliża się ponowne podporządkowanie zagranicznych diecezji Moskwie (odłączyły się w 1924 r. z powodów politycznych).
Piętnaście lat po upadku komunizmu Aleksy II mógł sobie pozwolić nawet na nieśmiałe mea culpa za współpracę Cerkwi z reżimem komunistycznym. Cerkiew moskiewska gotowa jest więc stawić czoło wszelkiej maści "antychrystom", odeprzeć wszelkie "zanieczyszczenia" chrześcijańskiej ortodoksji ze strony "heretyków katolicko-protestanckich". Arcykapłan Wsiewołod Czaplin, rzecznik patriarchatu, powiedział, że "wielu prawosławnych posłów w Dumie zapewni Cerkwi odnowione życie".
I rzeczywiście: niebawem wyjdą ustawy likwidujące wszelkie opodatkowanie Cerkwi.
Wielki chłód
Gdy w stosunkach między Cerkwią a Kościołem panuje wielki chłód, wymarzona wizyta papieża w Rosji nie mogła dojść do skutku. Dlatego - jak pamiętamy - w ubiegłym roku współpracownicy Jana Pawła II postanowili wykorzystać ostatni atut w ich rękach: ikonę Matki Boskiej Kazańskiej. Wymyślili karkołomną podróż papieża do zupełnie pozbawionej katolików Mongolii tylko po to, by samolot papieski mógł wylądować w Kazaniu: pod pretekstem zwrotu świętej ikony papież postawiłby nogę w Rosji. Ci sami współpracownicy nie zwrócili uwagi na taki drobiazg jak to, że ikona byłaby zwrócona muzułmańskiemu prezydentowi Tatarstanu, a nie jakiemukolwiek wiarygodnemu przedstawicielowi Cerkwi. Projekt był tak absurdalny, że nawet sekretarz nuncjatury apostolskiej w Moskwie nazwał go "żartem". Stanowcza opozycja patriarchatu i cierpliwa perswazja nuncjusza biskupa Antonio Menniniego sprawiły, że z niefortunnego projektu zrezygnowano.
Zwrot ikony świadczy o tym, że papież i jego otoczenie zrezygnowali z podróży do Moskwy. Czy zwrot ikony poprawi relacje Kościoła i Cerkwi? Na pewno nie zaszkodzi im. Choć najzajadlejsi ortodoksi prawosławni krzyczą, że "przysyłając fałszywą ikonę, katolicy chcą oszukać naród rosyjski", nie ma to znaczenia. Watykan ustępuje na całej linii. W grudniu w Moskwie kard. Walter Kasper przyznał, że Kościół traktował Rosję jako terytorium misyjne. Powtórzył to o. Igor Kowalewski, sekretarz generalny konferencji biskupów w Rosji, choć dodał, że "nie było to celowe" i obiecał unikanie podobnych błędów w przyszłości. Po protestach Moskwy nie podniesiono Lwowa, stolicy unitów, do rangi patriarchatu.
W ostatniej chwili wycofano dokument Kongregacji Doktryny Wiary na temat prawosławia.
To wszystko oraz zwrot ikony mogą sprawić, że Cerkiew przychylniej będzie patrzeć na katolików. Jednakże o ekumenicznym zbliżeniu na razie nie może być mowy. Cerkiew tego nie chce i nie potrzebuje. Za szczyt ustępstw uważa nienazywanie katolików heretykami, ale tylko w oficjalnych dokumentach, nie w rozmowach prywatnych. Możemy się więc spodziewać, że w najlepszym wypadku skończy się katolicko-prawosławna wojna i zapanuje między nimi zimny pokój.
Związki papieża z Maryją są szczególne, o czym świadczy m.in. motto biskupie "Totus Tuus", zaczerpnięte z pism Luisa Marii Grigniona de Montforta, XVIII-wiecznego kapłana, autora teorii maryjnych i krzyżowych. Papież wierzy, że to Maryja zmieniła bieg kuli muzułmańskiego zamachowca, która miała go zabić. Z wdzięczności dwukrotnie udał się z pielgrzymką do jej sanktuarium w Fatimie. Do Lourdes, gdzie Matka Boska objawiła się w 1858 r., papież też pojechał dwa razy, w obu wypadkach na własną prośbę, by długo modlić się przed jej posągiem. Wielokrotnie modlił się też przed ikoną Matki Boskiej Częstochowskiej, której opiece zawierza ojczyznę tak często jak może.
Po 1989 r. w Watykanie wierzono, że wizyta "triumfującego papieża", "papieża, który obalił berliński mur" w Rosji jest tylko kwestią czasu. Sądzono, że stosunki z upokorzoną przez komunizm Moskwą staną się łatwiejsze, że Cerkiew będzie skłonniejsza do dialogu, zwłaszcza gdy jej patriarchą po Pimienie został Aleksy, który przez ponad ćwierć wieku reprezentował prawosławny Kościół rosyjski w Europejskiej Radzie Kościołów i miał opinię przyjaciela katolików. Stało się inaczej - na skutek niewiarygodnej serii błędów Watykanu oraz irracjonalnego uporu Cerkwi.
Praktycznie do zerwania wszelkich stosunków doprowadziła podjęta 11 lutego 2002 r. decyzja (mówi się, że "wymuszona" przez nie akceptowanego przez Rosjan arcybiskupa Moskwy Tadeusza Kondrusiewicza) podniesienia katolickich administracji w Federacji Rosyjskiej do rangi diecezji, a administratorów do rangi biskupów. Jak napisał ostatnio "Corriere della Sera", "niewdzięczny Wojtyła dowiódł tym, że nie uznaje i nie szanuje zwierzchnictwa Cerkwi nad jej terytorium kanonicznym". Długą i szczegółową listę uchybień katolików przedstawiła strona prawosławna pod koniec maja, podczas pierwszego posiedzenia mieszanej komisji powołanej do życia w grudniu 2003 r.
Cerkiew triumfująca
Czas działał na niekorzyść katolików: podziały w łonie Kościoła dawno nie były tak głębokie, katolicyzm niemal zanika w Afryce i Azji, w większości krajów świata gwałtownie spada liczba wiernych. Od początku pontyfikatu Jana Pawła II liczba kapłanów zmniejszyła się prawie o połowę, gdy tymczasem rosyjska Cerkiew znajduje się w fazie ekspansji. W ostatnim posłaniu bożonarodzeniowym Aleksy II mówił o "Cerkwi, która weszła w radosny okres odrodzenia". Dwa tygodnie wcześniej mógł z dumą przedstawić bilans swojego przywództwa: powstały 132 diecezje ze 154 biskupami, 16 350 parafii z 15 605 popami i 3405 diakonami. Tylko w Moskwie liczba cerkwi wzrosła z 40 w 1990 r. do 681 obecnie. Działa 847 klasztorów, pięć akademii teologicznych, dwa uniwersytety prawosławne, jedno wyższe studium teologiczne dla ludzi świeckich, 33 seminaria wyższe, 44 niższe. Rozwija się prawosławie za granicą i zbliża się ponowne podporządkowanie zagranicznych diecezji Moskwie (odłączyły się w 1924 r. z powodów politycznych).
Piętnaście lat po upadku komunizmu Aleksy II mógł sobie pozwolić nawet na nieśmiałe mea culpa za współpracę Cerkwi z reżimem komunistycznym. Cerkiew moskiewska gotowa jest więc stawić czoło wszelkiej maści "antychrystom", odeprzeć wszelkie "zanieczyszczenia" chrześcijańskiej ortodoksji ze strony "heretyków katolicko-protestanckich". Arcykapłan Wsiewołod Czaplin, rzecznik patriarchatu, powiedział, że "wielu prawosławnych posłów w Dumie zapewni Cerkwi odnowione życie".
I rzeczywiście: niebawem wyjdą ustawy likwidujące wszelkie opodatkowanie Cerkwi.
Wielki chłód
Gdy w stosunkach między Cerkwią a Kościołem panuje wielki chłód, wymarzona wizyta papieża w Rosji nie mogła dojść do skutku. Dlatego - jak pamiętamy - w ubiegłym roku współpracownicy Jana Pawła II postanowili wykorzystać ostatni atut w ich rękach: ikonę Matki Boskiej Kazańskiej. Wymyślili karkołomną podróż papieża do zupełnie pozbawionej katolików Mongolii tylko po to, by samolot papieski mógł wylądować w Kazaniu: pod pretekstem zwrotu świętej ikony papież postawiłby nogę w Rosji. Ci sami współpracownicy nie zwrócili uwagi na taki drobiazg jak to, że ikona byłaby zwrócona muzułmańskiemu prezydentowi Tatarstanu, a nie jakiemukolwiek wiarygodnemu przedstawicielowi Cerkwi. Projekt był tak absurdalny, że nawet sekretarz nuncjatury apostolskiej w Moskwie nazwał go "żartem". Stanowcza opozycja patriarchatu i cierpliwa perswazja nuncjusza biskupa Antonio Menniniego sprawiły, że z niefortunnego projektu zrezygnowano.
Zwrot ikony świadczy o tym, że papież i jego otoczenie zrezygnowali z podróży do Moskwy. Czy zwrot ikony poprawi relacje Kościoła i Cerkwi? Na pewno nie zaszkodzi im. Choć najzajadlejsi ortodoksi prawosławni krzyczą, że "przysyłając fałszywą ikonę, katolicy chcą oszukać naród rosyjski", nie ma to znaczenia. Watykan ustępuje na całej linii. W grudniu w Moskwie kard. Walter Kasper przyznał, że Kościół traktował Rosję jako terytorium misyjne. Powtórzył to o. Igor Kowalewski, sekretarz generalny konferencji biskupów w Rosji, choć dodał, że "nie było to celowe" i obiecał unikanie podobnych błędów w przyszłości. Po protestach Moskwy nie podniesiono Lwowa, stolicy unitów, do rangi patriarchatu.
W ostatniej chwili wycofano dokument Kongregacji Doktryny Wiary na temat prawosławia.
To wszystko oraz zwrot ikony mogą sprawić, że Cerkiew przychylniej będzie patrzeć na katolików. Jednakże o ekumenicznym zbliżeniu na razie nie może być mowy. Cerkiew tego nie chce i nie potrzebuje. Za szczyt ustępstw uważa nienazywanie katolików heretykami, ale tylko w oficjalnych dokumentach, nie w rozmowach prywatnych. Możemy się więc spodziewać, że w najlepszym wypadku skończy się katolicko-prawosławna wojna i zapanuje między nimi zimny pokój.
Kazański cud |
---|
Bogomatier Kazanskaja powstała w X wieku w Bizancjum. Do 1209 r. przechowywano ją w monastyrze w Kazaniu. Zniknęła stąd w czasie najazdu Tatarów ze Złotej Ordy, którzy uczynili z miasta swą stolicę. Powróciła 27 lat po tym, jak Iwan Groźny zajął Kazań, kładąc kres tatarskim najazdom i brutalnie nawracając Tatarów na prawosławie. Stolicę chanatu zniszczono. Świeżo odbudowane miasto w 1579 r. strawił wielki pożar. 8 lipca tegoż roku 9-letniej Matrionie Onuczinej ukazała się Matka Boska, wskazując miejsce, w którym pod gruzami należało szukać jej cudownego obrazu. Metropolita Ermogen (Jeremiasz) uwierzył wreszcie Matrionie i poszedł z procesją do zgliszcz domu. Matriona z matką odkopały z gruzów owiniętą w szmaty, nietkniętą ikonę, promieniującą niezwykłym światłem. W tym dniu cudowny obraz uzdrowił dwóch ślepców. Choć Ermogen oznajmił, że to ta ikona, która zaginęła przed wiekami, nie można było tego sprawdzić. X-wieczne pochodzenie odnalezionego w zgliszczach obrazu budzi wątpliwości: namalowana w konwencji mieszanej ikona miała elementy Hodigitrii (tej, która wskazuje drogę) i Eleusy (miłosiernej). Mieszanie konwencji w X wieku nie było jednak rzadkością: przykład stanowi najstarsza znana w Rosji ikona z X wieku, zwana Iwerską. Część źródeł twierdzi, że pierwsza kopia powstała w XVI wieku dla Iwana Groźnego. Legendy mówią, że oryginał przywieźli z Kazania do Moskwy bojarowie z Niżnego Nowgorodu, idący na odsiecz Moskwie oblężonej przez Polaków. Inni badacze sądzą, że do boju przeciw wiernym rymskiemu papie heretykom wyniesiono właśnie kopię Iwana Groźnego, a oryginał aż do rewolucji bolszewickiej trzymano w klasztorze w Kazaniu, podczas gdy w tamtejszym soborze Zwiastowania była kolejna kopia. Za wojen z wojskami Karola XII, a potem Napoleona w Rosji było już wiele kopii ikony. Jedną z nich trzymano od 1633 r. w soborze kazańskim w Moskwie na placu Czerwonym, inną kazał sporządzić Piotr Wielki, który w Sankt Petersburgu zbudował świątynię dla cudownej ikony (Stalin zamienił ją na muzeum ateizmu). Nieważne, że czczone obrazy były jedynie kopiami, bo co najmniej kilka kopii zasłynęło cudami i łaskami. Jaki obraz papież przekazał Aleksemu II? 1 kwietnia 2003 r. eksperci watykańscy i rosyjscy poddali go oględzinom. Ikona przez wiele lat była obiektem kultu. Powstała w szkole "kremlowskiego Arsenału", pod koniec XVII wieku. Autor, malarz prowincjonalny, szykował ją do "ubrania" w srebrną koszulkę. Obecna koszulka jest drugą - nie wiemy, jak wyglądała oryginalna (była pewnie uboższa). Wykonano ją z pozłacanego srebra tuż po namalowaniu obrazu; cennymi kamieniami ozdobiono później. Ikona jest przechowywana w XX-wiecznej gablocie. Wynika z tego, że to najstarsza znana kopia ikony Madonny Kazańskiej, może ta, która od 1721 r. znajdowała się w zbudowanym na polecenie Piotra Wielkiego soborze w Sankt Petersburgu, skąd ją skradziono w 1904 r. Nie wiadomo, jak ikona znalazła się na Zachodzie. Może rząd bolszewicki sprzedał ją na aukcji obiektów "niepotrzebnych", zrabowanych z niszczonych po rewolucji cerkwi. Podobno aukcja odbyła się w Polsce. Nie wiadomo, kto ikonę kupił. W 1950 r. nabył ją (od nieznanego właściciela) kolekcjoner brytyjski. Później ikonę chciano sprzedać prawosławnemu metropolicie z San Francisco, ale ten odmówił. W latach 60. ikonę trzymano w sejfie, w 1964 r. pokazano na Wystawie Światowej w Nowym Jorku. W połowie lat 80. obraz kupiła Błękitna Armia - aby wypełniła się jedna z trzech tajemnic fatimskich, nawrócenie Rosji na katolicyzm. W Fatimie specjalnie dla obrazu zbudowano kaplicę obrządku wschodniego. W 1993 r. Błękitna Armia podarowała kupioną za 2 mln dolarów ikonę papieżowi. Zajęła honorowe miejsce w jego apartamentach, nie była pokazywana publicznie ani fotografowana. O jej istnieniu świat dowiedział się rok temu, gdy papież kazał ją wnieść do sali, w której rozmawiał z prezydentem Władimirem Putinem. Putin przeraził się, że papież chce mu ją podarować, co postawiłoby go w niezręcznej sytuacji wobec Cerkwi i patriarchy Aleksego II. 13 sierpnia goszcząc w letniej siedzibie patriarchatu Putin rozmawiał o tym z Aleksym, który podobno chciał zmniejszyć znaczenie gestu papieża, mówiąc, że "to tylko jedna z kopii". Ale to patriarcha uznał, że powrót "Kazanskoj" to dla Rosji wielkie wydarzenie i zapytał Putina, czy naprawdę widział ją w Watykanie. Ponoć szczerze wierzący prezydent ze wzruszeniem odpowiedział, że tak. (JP) |
Aleksy II (Aleksiej Michajłowicz Rydiger) urodził się w Tallinie (Estonia) 23 lutego 1929 r. |
---|
W 1953 r. ukończył leningradzką Akademię Teologiczną. Święcenia arcybiskupie otrzymał w 1964 r., a w latach 1968-1986 był metropolitą Tallina. W 1986 r. został mianowany metropolitą Leningradu i Nowgorodu. Był stałym członkiem Świętego Synodu (kolegialnego kierownictwa Cerkwi) i administratorem patriarchatu moskiewskiego. Przez 26 lat reprezentował Cerkiew prawosławną w Europejskiej Radzie Kościołów. Został mianowany patriarchą Moskwy i Wszechrosji 7 czerwca 1990 r. W sierpniu 1991 r., podczas puczu Janajewa, zażądał uwolnienia Gorbaczowa i rzucił anatemę na "puczystów". Kilkakrotnie potępiał antysemityzm i przerosty rosyjskiego nacjonalizmu. Był obecny na ceremoniach objęcia władzy przez Borysa Jelcyna i Władimira Putina. |
Więcej możesz przeczytać w 36/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.