Ponad 1,4 mln zł rocznie, uwzględniając premie i inne bonusy, zarabiali średnio w 2015 r. prezesi giełdowych spółek pozostających pod kontrolą państwa. To dwa razy więcej niż statystyczny szef giełdowej firmy. Łącznie na płace zarządów państwowe przedsiębiorstwa wydały blisko 140 mln zł, czyli o 8 proc. więcej niż rok wcześniej. Ale wszystko wskazuje na to, że czas prosperity dla menedżerów się skończył. W przyszłym roku można oczekiwać drastycznego spadku ich wynagrodzeń. Szacujemy, że na płace zarządów spółki przeznaczą o ok. 45 mln zł mniej niż w tym roku.
Maksymalnie 1,5 mln dla prezesa
W myśl projektu ustawy o wynagrodzeniach w państwowych spółkach, jaką przyjął rząd, wynagrodzenie menedżerów w największych spółkach wyniesie maksymalnie 740 tys. zł rocznie. Z premiami może być maksymalnie dwa razy wyższe. Patrząc jednak na ubiegłoroczne wyniki finansowe, bonusy dostaną nieliczni, i na pewno dużo mniejsze. Projekt zakłada, że w poszczególnych grupach przedsiębiorstw będą obowiązywały widełki wynagrodzeń w zależności od ich wielkości, która będzie określana na podstawie wartości aktywów, poziomu sprzedaży czy liczby pracowników. Na tej podstawie państwowe spółki giełdowe można zakwalifikować w większości do największej z grup przedstawionych w projekcie jako „duże plus”, gdzie rozpiętość płacy podstawowej wyniesie od siedmiokrotności do piętnastokrotności średniej płacy w sektorze przedsiębiorstw.
Do grupy „dużych” firm kwalifikuje się GPW i tu widełki ustalone są na poziomie od czterokrotności do ośmiokrotności wynagrodzenia. W przypadku Polskiego Holdingu Nieruchomości mówimy zaś o przedsiębiorstwie średniej wielkości, gdzie widełki zawierają się między trzykrotnością a pięciokrotnością. Projekt zakłada, że w zależności od wytyczonych celów, takich jak wzrost zysku netto, sprzedaży, wyników operacyjnych, restrukturyzacji kosztów czy osiągnięcie odpowiednich wskaźników rentowności, w spółce może zostać wypłacona premia. Tak zwana część zmienna nie będzie mogła jednak przekroczyć połowy wynagrodzenia zasadniczego, natomiast w największych firmach menedżerowie mogą liczyć na premię w wysokości do 100 proc. płacy zasadniczej. Kończą się też inne przywileje. Projekt zakłada likwidację takich profitów, jak pakiety medyczne, mieszkania na koszt firmy czy samochody służbowe do celów prywatnych.
I choć większość „załapie się” do tej pierwszej kategorii, to wymienieni przez nową władzę szefowie zarobią zdecydowanie mniej niż ich poprzednicy. Przykładowo były szef PKN Orlen Jacek Krawiec na pożegnanie z firmą zainkasował 3,2 mln zł, nie licząc odprawy. Jego następca Wojciech Jasiński może liczyć na maksymalnie połowę tej kwoty, i to pod warunkiem że wypłacona zostanie najwyższa premia. Na bonusy nie ma raczej co liczyć szef drugiej najlepiej dotychczas opłacanej spółki Enei. Zanotowała ona znaczny spadek rentowności operacyjnej, a rok 2015 zakończyła spadkiem zysku netto i przychodów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.