Organizowanie mistrzostw świata, letnich, zimowych czy piłkarskich, wykorzystywane jest do stymulowania rozwoju miast, regionów czy całej gospodarki, ale także do politycznej promocji kraju i rządzących polityków. Niektóre miasta i państwa potrafią zarabiać na organizowaniu igrzysk, ale dla większości to początek ekonomicznych problemów i koniec politycznej propagandy. Przykładów politycznych sukcesów, które okazały się ekonomicznymi porażkami, jest sporo: Grecja i Ateny (2004), Chiny i Pekin (2008), RPA (2010), Rosja i Soczi (2014), Brazylia (2014).
Przykład Brazylii jest szczególnie interesujący. Chcąc zamanifestować świeżo uzyskany globalny prestiż, podjęła się ona organizacji dwóch olimpiad, mundialowej w 2014 r. i letniej w 2016 r. Ekonomiczny sukces Brazylii okazał się nietrwały, gdyż zbudowany został na koniunkturze na rynku surowców, ropy naftowej i żywności, co w powiązaniu z populistyczną polityką rozdawnictwa dwóch lewicowych prezydentów przyczyniło się do boomu konsumpcyjnego. W 2010 r. przy 7,5-proc. wzroście gospodarczym deficyt budżetu wynosił 2,4 proc. PKB, ale już pięć lat później, gdy wzrost zamienił się w spadek 3,8-proc., deficyt budżetu eksplodował do 10,4 proc. Kryzys wywołał osłabienie waluty, co skutkuje inflacją przekraczającą 10 proc., a ta wpływa na wzrost stóp procentowych i kosztów obsługi zadłużenia przy długu publicznym na poziomie 70 proc. PKB. Lewicowy rząd i prezydent Dilma Rousseff wpadli na pomysł fałszowania statystyk finansów publicznych, za co Rousseff grozi odwołanie. Tę procedurę wszczął już parlament i zakończy do 17 maja. Ewentualny zastępca pani prezydent również wywodzi się z Partii Robotniczej, więc szanse na zmianę ekonomicznego kursu Brazylii są marne.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.