Iwona Dudzik
Jest koło czterdziestki, zapracowany, na pozór w formie. Pewnego dnia wsiada na rower albo umawia się z kolegami, by pograć w piłkę. I w pewnym momencie odczuwa ucisk w klatce piersiowej, skrócony oddech, ból. Nic z tym nie robi. – Niestety, reaguje tak jak każdy mężczyzna na jego miejscu: czeka, aż dziwne objawy przejdą. Nie biegnie do lekarza – mówi prof. dr hab. n. med. Robert Gil, kierownik Kliniki Kardiologii Inwazyjnej Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. To zaniechanie jest wielkim błędem. – Rzeczywiście, z początku mięsień serca radzi sobie z chorobą. Aż do kolejnego epizodu, którym może być zawał – tłumaczy prof. Gil. Mężczyźni zaczynają dziś chorować na serce znacznie wcześniej niż ich ojcowie, już w wieku mniej więcej 30 lat, a także o wiele lat wcześniej niż kobiety. Dlaczego? – W odróżnieniu od kobiet są oni pozbawieni naturalnej ochrony hormonalnej, a przy narażeniu na wiele czynników ryzyka, m.in. nadciśnienie, podwyższony poziom cholesterolu, nadwaga, nikotynizm oraz ograniczenie wysiłku fizycznego, chorują tak młodo – dodaje prof. Gil. Kłopot w tym, że sami zainteresowani nie zdają sobie z tego sprawy. Paradoksalnie średnia wieku Polaków chorujących na chorobę wieńcową w ostatnim czasie wzrasta, co wiąże się z wydłużeniem życia, a także poprawą możliwości terapeutycznych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.