Ułańska fantazja
Jacek Komuda
„Hubal” Fabryka Słów
Polscy czytelnicy są równie nieobliczalni jak polscy piłkarze. Dowodzi tego choćby przypadek „Hubala”, który niespodziewanie stał się bestsellerem. Autor – Jacek Komuda – to bodaj najlepszy dziś specjalista od literackiej staropolszczyzny, który przez lata dochował się wiernej publiczności dla swoich opowieści z czasów Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Ale jego książka o majorze Henryku Dobrzańskim, znanym jako Hubal, powtarza rzeczy już znane, choćby z głośnego filmu z Ryszardem Filipskim i licznych publikacji. A jednak książka odniosła sukces, mimo swoich wad. Najważniejsza z nich jest taka, że bardzo długo brak w niej napięcia; szczegółowe odtwarzanie szlaku jednostki Dobrzańskiego we wrześniu 1939 jest nużące. Ciekawie robi się dopiero, gdy powstaje oddział Hubala i zaczynają się walki, które partyzanci (ostatni walczący w przedwojennych mundurach) przez kilka miesięcy prowadzą z sukcesami. A to z kolei rozwściecza Niemców organizujących kolejne obławy i podsyłających konfidentów. Jeśli miałbym zgadywać, co się w tej opowieści najbardziej podoba czytelnikom, to podejrzewam, że ułańska fantazja bohatera i jego żołnierzy. Książka Komudy sytuuje się na antypodach narracji „Lotnej” Andrzeja Wajdy o ułanach idących z szablami na niemieckie czołgi. Autor „Hubala” kawalerię wręcz gloryfikuje, pokazując ją jako wojskową elitę i niezwykle sprawną formację (co, zdaje się, jest znacznie bliższe prawdy niż dawna wizja filmowa). Najwyraźniej po żołnierzach wyklętych przyszedł czas, by odkryć ułanów.
Baczyński przypomniany
Poezja Baczyńskiego to zjawisko zachwycające każdego, kto jest wrażliwy na lirykę. Tym bardziej cieszy ukazanie się tomiku „W żalu najczystszym”. Tych kilkanaście utworów, zebranych we własnoręcznie wykonanej i zilustrowanej książeczce, Krzysztof Kamil podarował swojej żonie Barbarze w dniu ślubu. A dziś, po 72 latach, tuż przed rocznicą wybuchu powstania warszawskiego, w którym obydwoje zginęli, tomik wydano w niemal identycznej formie. Naprawdę fantastycznie.
Krzysztof Baczyński
„W żalu najczystszym” Świat Książki
Pomysłowy Szwed
Można odnieść wrażenie, że kreatywność autorów kryminałów ze Skandynawii nigdy się nie skończy. Co rusz odkrywamy nowego pisarza, który okazuje się nie gorszy od tych, których już znamy. Teraz przyszedł czas na Jensa Lapidusa i jego „Sztokholm delete”. To rzecz z zaskakującymi zwrotami akcji i ciekawym tłem obyczajowym, bo autor pokazuje Szwecję emigrantów z Bałkanów i krajów arabskich. Niezwykła jest para bohaterów prowadzących śledztwo – ona właśnie została adwokatem, on to były gangster po odsiadce, który teraz ma wesprzeć syna swojej dawnej ofiary.
Jens Lapidus
„Sztokholm delete” Marginesy
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.