Jakub Głaz
Wypoczynek potrafi czasem nieźle zmęczyć, jeśli odbywa się w polskich miejscowościach urlopowych. Trudno w nich odetchnąć od codziennego życia na słabo urządzonych ulicach i osiedlach. – Gorzej, wszystkie choroby polskiej przestrzeni można tam spotkać w sporym zagęszczeniu – komentuje Michał Duda, ekspert z wrocławskiego Muzeum Architektury. – Bo wyjeżdżając na urlop, chcemy mieć to samo co w domu: znaną stację benzynową, sieć restauracji, telewizję z wszystkimi kanałami, sprawne wi-fi itd. Rzadko szukamy prawdziwej odskoczni – tłumaczy socjolog Maciej Frąckowiak z poznańskiego UAM. Znamy to dobrze: pielgrzymki od smażalni do lodziarni, krzykliwe szyldy, parasole, ogródki, diabelskie młyny, wszędobylskie samochody. W tle ginie nieco architektura: domy spuchnięte od pokojów na wynajem, hotele w typie przerośniętych zajazdów, orgia barw i kształtów. Nawet luksusowe ośrodki spa nie grzeszą umiarem ani przyzwoitą architekturą. Wszędzie na świecie wypoczynkowe miejscowości mają swobodniejszy charakter, ale nie wszędzie zmieniają się w wesołe miasteczka. Polska należy do krajów, gdzie urlop często spędza się w lunaparku.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.