To cud, wąsy są nienaruszone, ciągle w pozycji 10 minut po 10 – oświadczył Narcís Bardalet po otwarciu grobu Salvadora Dalí. 21 lipca w muzeum jego imienia w rodzinnym Figueres odsunięto kamienną płytę, zakrywającą podziemną kryptę, w której spoczywa malarz. Zachwyt pana Bardalet jest zrozumiały, bo to on 28 lat temu balsamował ciało artysty, który z ekscentrycznie ułożonych wąsów uczynił jeden ze swoich znaków rozpoznawczych. Święty spokój hiszpańskiego surrealisty nie był jednak naruszany tylko dla sprawdzenia stanu wąsów. Zgodę na ekshumację ciała Dalego wydał madrycki sąd na wniosek 61-letniej tarocistki Marii Pilar Abel Martínez, która od dekady próbuje udowodnić światu, że jest jego nieślubną córką, owocem przelotnego flirtu matki Antony, która w połowie lat 60. była służącą w domu sąsiadów Dalego. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jeden zgrzyt. Dalí był powszechnie uważany za impotenta i podglądacza, który napięcie seksualne rozładowuje wyłącznie za pomocą masturbacji i brzydzi się fizycznym kontaktem z partnerami. Szanse na to, że słynny artysta dopadł gdzieś w ciemnym kącie ponętną służkę wydawały się znikome, ale – jak widać – upór wróżki może działać cuda.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.