Will Richardson
Kiedy w 1933 r. zmarł prezydent Calvin Coolidge, znany jako „Cichy Cal”, słynna komiczka Dorothy Parker spytała: „Jak to stwierdzili?”. Prezydenci mogą być szarakami, co stoi na przeszkodzie, aby podobnie było z aktorami? Jim Carrey z pewnością nie jest Coolidge’em. Jednak, co dziwne, zdaje się mówić o sobie w podobny sposób. Tuż przed pojawieniem się na Netflixie nowego filmu dokumentalnego „Jim & Andy — the Great Beyond”, poświęconego historii tworzenia „Człowieka z księżyca” (1999), na festiwalu filmowym w Toronto Carrey oznajmił: „Ja nie istnieję”. Czy to był żart? Sztuczka? Chwyt komediowy? Może mówił poważnie, a może jest poważnie obłąkany? Narzuca się pytanie: skoro Carrey nie istnieje, to jakim sposobem oglądamy jego filmy?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.