Bose na sportowo
To było zaskoczenie, bo po raz pierwszy testowałem słuchawki Bose, które nie mają systemu aktywnej redukcji szumów. Dlatego wobec modelu SoundSport Free mam mieszane uczucia, choć bardzo lubię markę Bose. To słuchawki treningowe, czyli takie, którym nie straszny pot, kurz i łzy. Tutaj wszystko jest w porządku, bo spełniają one normę IPX 4, są więc dość odporne. Ale przy ich rozmiarze (i cenie) brakuje opcji przydatnych sportowcom, czyli chociażby mierzenia tętna, co od kilku lat oferują inni producenci. Możemy oczywiście odbierać telefony, a słuchawki poinformują nas, kto dzwoni. Czas pracy akumulatorów jest standardowy, czyli pięć-sześć godzin. Standardowe jest też etui, które pozwoli nam szybko doładować urządzenie. Na plus oczywiście można zapisać dźwięk, który jest jednym z najbardziej wyważonych, jeśli chodzi o ostatnie edycje słuchawek tej firmy. Minus jest jeden i to duży. Nie dość, że nie ma aktywnego tłumienia szumów, to na dodatek kształt słuchawek w uchu sprawia, że słyszymy wszystko, co się dzieje na zewnątrz. Mnie to trochę przeszkadzało, bo przez tę kakofonię trzeba jednak podkręcać dźwięk, a i tak będą docierały do nas odgłosy z otoczenia. Podsumowując – to świetny produkt, ale można było lepiej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.