Dan Ariely
Czy skusiliście się kiedyś na kupon na darmowe opakowanie kawy ziarnistej, mimo że nie pijecie kawy i nawet nie macie w czym jej zaparzyć? A co z furami jedzenia, które kładliście na talerzu, stojąc przy szwedzkim stole, choć żołądek już was zaczynał boleć z przejedzenia? A wszystkie te bezwartościowe „gratisy”, jakie zebraliście: promocyjna koszulka stacji radiowej, miś, który był dołączony do walentynkowych czekoladek, kalendarz na lodówkę, który co roku przysyła wam firma ubezpieczeniowa? To żaden sekret, że otrzymanie czegoś za darmo jest przyjemne. Okazuje się jednak, że gratis to nie jest jedna z cen. Gratis to emocjonalny punkt G – źródło nieracjonalnego podniecenia. Czy kupilibyście produkt, gdyby jego cena została obniżona z 50 na 20 centów? Być może. Czy kupilibyście ten sam produkt, gdyby cena została obniżona z 50 centów na 2? Prawdopodobnie. A wzięlibyście go, gdyby cena została obniżona z 50 centów na zero? Na pewno! Co jest takiego w cenie równej zero, że nie możemy jej się oprzeć? Dlaczego słowo „gratis” sprawia, że stajemy się szczęśliwi?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.