MICHAŁ WITKOWSKI
W życiu każdej znanej osoby, o ile nie jest całkiem tępa (co się przecież nierzadko zdarza), przychodzi dzień refleksji nad fenomenem potrzeby „zwykłych” (nieznanych) ludzi zrobienia sobie z nią zdjęcia. Podchodzi normals i chce trzasnąć selfika. Ponieważ pisząca te słowa osoba poświęca 90 proc. energii życiowej na bycie znanym, również nieobca jest jej ta refleksja. Idziesz sobie ulicą, podchodzi trzynastolatek. Patrzy jak w słońce i chce zdjęcie. Ze wszech miar nie wypada odmówić. Niemasz prawa mieć akurat pryszcza na nosie, koguta we fryzurze czy spoconego czoła. Z powodu terroru selfików na takie luksusy możesz sobie pozwolić tylko w dobrze strzeżonym i szczelnie zamkniętym mieszkaniu. Ale już idąc po chleb, nie pocisz się, nie świecisz, nie garbisz, rozporek masz zapięty, koszula ci nie wystaje z portek, buciki zawiązane. Jak masz krótkie spodenki, to skarpetki nie powinny być widoczne, buty muszą wyglądać jak nałożone na bose stopy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.