Przygotowując w piątek w redakcji wstępniak do tego wydania „Wprost” – pod obiecującym tytułem „Czy musimy zaharowywać się w pracy”, o podnoszonym coraz częściej problemie ekonomicznym i społecznym – zauważyłem w serwisach informacyjnych wiadomość o zbiórce pieniędzy. Rodzice czteroletniej Samiry błagają o pomoc. Do końca dnia trzeba uzbierać 800 tys. zł, aby dziewczynka czeczeńskiego pochodzenia (urodziła się w Polsce, rodzice przyjechali 10 lat temu) mogła kontynuować walkę ze złośliwym nowotworem układu nerwowego. 670, 675 tysięcy… kwota rośnie rozpaczliwie wolno. „Mamy tylko Was – obcych nam ludzi, którzy mogą ocalić nasze dziecko. Nasza córka gaśnie w oczach.
Nie mamy chwili do stracenia, zegar tyka coraz głośniej, a nam ten hałas nie pozwala spać spokojnie, nie pozwala żyć.”.. – napisali Heidi i Aslan. Śledzę zbiórkę na SiePomaga.pl i nie mogę oderwać wzroku od zdjęcia roześmianego dziecka oraz cyferek na ekranie. Twitter, Facebook – gdzie można udostępnić informację o walce o życie, aby nie zaginęła pośród tysiąca innych? Zmieniające się cyfry przypominają mi wyborczy wieczór, gdy cały kraj siada przed telewizorami i obserwuje, jak wysoko wyrosną słupki partii. Gdzie zatrzyma się licznik Samiry? To tylko jedna mała dziewczynka, inne emocje... Codziennie gdzieś ktoś przeżywa jakiś dramat, można się przyzwyczaić. Piątek dobiega końca. Putin, Trump, ktoś coś o kimś powiedział w kraju, poza tym wszyscy żyją pewnie przygotowaniami do weekendu. 679, zaraz padnie 680. Gdzieś ostatnio śledziłem podobną… licytację? No tak, przecież wczoraj padł rekord, obraz Wojciecha Fangora sprzedano w Warszawie za równowartość życia sześciu Samir, to jest, chciałem powiedzieć, za 4,7 mln zł. O, to była licytacja!
Długo będzie o niej głośno! Zaraz, zaraz, sprzedaż… no tak, widzę w wyszukiwarce, że lekarze, rodzice, przyjaciele, wolontariusze zorganizowali kiermasz dla Samiry. Dzieci same wykonywały ozdoby. Jak podało Polskie Radio Białystok, pierwszy dzień przyniósł 8 tys. zł, zbiórka nadal trwa. W akcję zaangażowali się również lekarze Kliniki Pediatrii Onkologii i Hematologii Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, co jest dość wyjątkowe, wszak na co dzień stykają się z wieloma chorymi dziećmi. „Obserwując już inne dzieci, które zbierały pieniądze na leczenie, widzieliśmy, że w tym przypadku jest zupełnie inaczej, że tych pieniędzy nie ma prawie w ogóle. Po dwóch czy trzech tygodniach zbiórki było może 20 tys. zł i stwierdziliśmy – albo teraz, albo nic z tego nie będzie” – wyjaśnił w radiu dr Eryk Latoch. 685 tysięcy... w zależności od tego, jak skończy się zbiórka, będzie wiadomo, czy można zaczynać przygotowania Samiry do immunoterapii. To naprawdę pilna sprawa.
Licytacje, w których stawką jest życie, odbywają się każdego dnia. Nie, nie możemy brać udziału we wszystkich, co nie znaczy, że nie możemy wziąć udziału w żadnej. Właśnie zaczyna się adwent. Wielu z nas za trzy tygodnie zasiądzie do wigilijnej wieczerzy z najbliższymi, ciesząc się szczęściem, przeżywając troski albo wspierając w smutku przeplatanym Nadzieją, którą przynosi Boże Narodzenie. Na stołach będą również tradycyjne puste nakrycia dla przybyszów. Może przy wielu z nich usiądzie uśmiechnięta, ciesząca się z serca Polaków mała dziewczynka czeczeńskiego pochodzenia? Gdy kończę ten tekst, na koncie Samiry jest 728 tys. zł. A do Wigilii zostało ok. 30 tys. minut. Licznik naszego życia bije, cyfry się zmniejszają. Co po sobie zostawimy? PS Czy rzeczywiście musimy zaharowywać się w pracy – o tym za tydzień. g
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.