Krzysztof Zanussi żartował, że na planie „Eteru” starał się pana nawrócić. Udało mu się?
Nie udało (śmiech). To był pomysł na poły żartobliwy, na poły poważny, bo pan Krzysztof ma takie ewangelizujące podejście w stosunku do młodszych od siebie. Jest coś ujmującego w jego osobowości człowieka szczerze wierzącego, przy czym ta wiara jest przepracowana, świadoma, ugruntowana. Niczego nie narzuca, lubi wysłuchać, podyskutować, pośmiać się. Nie ma w tym oceny. Żeby było jasne: nie chcę wystawić mu laurki, zdarzało nam się też prowadzić intensywne spory. Nadal jestem niewierzący, ale pan Krzysztof przypomniał mi, że nie można jakiejś idei czy koncepcji traktować z góry sceptycznie. Mimo że wierzę w naukę, to nie znaczy, że wykluczam obecność jakiejś innej siły sprawczej. Śmieszne, że w tak późnym wieku wciąż mam podobne dylematy, ale ja w ogóle powoli do wszystkiego dojrzewam.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.