Wkrótce ukaże się pana kolejna książka „Jerzy Dziewulski o kulisach III RP”. Był w życiu czas, kiedy się pan nudził?
Gdy przyszedłem do Sejmu w 1991 r., 35 lat służby w policji, adrenalina, praca z najgorszymi bandziorami. A tu biały kołnierzyk i godziny wysiedziane na stołku.
Jak policjant stał się posłem?
To był przypadek i żart. Janusz Rewiński z kumplami uważali, że bez względu na to, jaką partię założą, i tak wejdą do parlamentu. Zakładaliśmy się, że nic z tego nie wyjdzie. Wpisali mnie na listę, bo mam znaną gębę. Proszę sobie wyobrazić, że nigdy nie byłem w swoim okręgu wyborczym w Bielsku-Białej, a i tak wygrałem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.