W zeszłym tygodniu protest rozpoczęli fizjoterapeuci. Chcą takich samych podwyżek, jakie dostały pielęgniarki i położne, czyli 1,6 tys. zł brutto. Zaczęli od masowego oddawania krwi, za co przysługuje dzień wolny. Później był strajk włoski, przez co pacjenci musieli dłużej czekać na wizytę. „Jak to nie pomoże, planujemy rozpocząć głodówkę i brać zwolnienia lekarskie” – mówią. Po nich w kolejce do strajku ustawili się już diagności laboratoryjni. Żądają podwyżki o 1,5 tys. zł brutto. Pracownicy Poczty Polskiej już zaczęli. Od tygodnia noszą żółte kamizelki na znak protestu, w którym domagają się dodatkowych 500 zł miesięcznie. Kilka dni temu pracownicy sądów i prokuratur rozpoczęli budowę miasteczka namiotowego przed Ministerstwem Sprawiedliwości. Też domagają się podwyżek: 650 zł ekstra w tym roku i 500 zł w kolejnym. Strajk nauczycieli rozochocił kolejne grupy zawodowe do pokazania żółtej kartki temu rządowi. Do protestów szykują się tysiące Polaków. W większości pracują dla państwa, a mają pretensje, że to samo państwo o nich gdzieś po drodze zapomniało. Jeżeli rząd nie spełni ich oczekiwań, grozi nam ogólnopolski kataklizm.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.