W 1989 r. władze PRL zmuszone okolicznościami – przede wszystkim zapaścią gospodarki – oddały władzę w kraju, wcześniej negocjując warunki, na których się to odbędzie (nie umniejszając zasług wszystkich tych, którzy walczyli o wolną Polskę, a od 1989 r. ją tworzyli). Dla mnie to sprawa oczywista, dlatego w okrągłą rocznicę wyborów czerwcowych wolę skupić się na czymś innym. Na tym, co nam się przez tych 30 lat udało, a co nie wyszło. Zacznijmy od plusów.Młode pokolenie – energiczne, otwarte. Nie bądźmy skromni, przedstawiciele starszych roczników mogą sobie pogratulować, ktoś przecież te dzieciaki wychował. Młodzi ludzie czasami pozostają nierozumiani i niedocenieni, w czym jednak nie ma nic zaskakującego.
Podobno Sokrates czy Platon też narzekali na młodzież. W młodym pokoleniu odbija się przyszłość. Na przykład balans między pracą – od której młodzież nie ucieka, wbrew obiegowym opiniom – a życiem prywatnym. A także inny stosunek do polityki. Sądzę, że to ostatnie lata, kiedy politycy wyskakują nam z lodówek, w perspektywie dekady staną się mniej widoczni. Będą tylko i aż zarządzać jakimiś obszarem rzeczywistości zamiast prowadzić niekończące się dysputy. Taki styl sprawowania władzy dominuje już w Polsce lokalnej, rozwój samorządu terytorialnego jest ważnym osiągnięciem polskiej transformacji. Społeczeństwo – dynamiczne, pracowite, lubiące nowinki. Zagraniczni przedsiębiorcy lokują u nas swój kapitał, bo wiedzą, że Polakom się chce. Idzie to w parze z duchem przedsiębiorczości, powszechnym w narodzie. W końcu latami trzeba było kombinować, jak żyć w miarę normalnie w PRL, gdzie nawet mydło było na kartki. Polacy potrafią się dostosować. Uczeni dzikiego kapitalizmu w latach 90. szybko zorientowaliśmy się, że teraz nastała era współpracy. Niestety, nadal pracujemy czasami zbyt intensywnie, kosztem zdrowia i rodziny. Pora na minusy.
Przepraszam zacnych ekonomistów, ale moim zdaniem za wolno gonimy Zachód, standard życia jest zbyt niski. Faktem jest, że nasz kraj całkiem niedawno został doszczętnie zrujnowany, a potem oddany przez sojuszników w niewolę, bo tak wyszło z geopolitycznej układanki. Niemniej jednak uważam, że Polacy zarabiają za mało, do tego kilka razy zostali oskubani z i tak wątłych oszczędności (obowiązkowe fundusze emerytalne!). Gdyby zarządzanie krajem było na wyższym poziomie, to może miliony nie zdecydowałyby się na emigrację. Nie chcę powiedzieć, że w polityce przez 30 lat wszystko poszło źle, jednak mogło być lepiej. Kiedy zestawiam jakość zarządzania w firmach z państwem, widzę kolosalną różnicę. Konsekwencją jest zła jakość niektórych usług publicznych, takich jak ochrona zdrowia czy edukacja (mimo wysiłku wielu zatrudnionych tam ludzi). Mam poczucie, jakby przestarzałe państwo spotykało się z nowoczesnym społeczeństwem. Rzecz jasna, tak politycy działają, jak im wyborcy pozwalają. Pamiętam na przykład cofnięcie przez SLD reformy ochrony zdrowia przeprowadzonej przez rząd Jerzego Buzka, bo nie mogło być tak, żeby wszyscy nie mieli po równo (zarzut wobec kas chorych). Zapraszam do debaty, jakich problemów przez 30 lat nie załatwiliśmy i co trzeba zrobić. Na głosy czekamy pod adresem [email protected].
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.