Prawdopodobnie w tym tygodniu będziemy wiedzieli na pewno, kto wejdzie do rządu Mateusza Morawieckiego. Nowi ministrowie mają spełniać jedno kryterium – wyborcze, czyli realizować przyjęte przez partię cele, nie generować kłopotów i łagodzić napięcia. Gdy Marzena Machałek, wiceminister edukacji narodowej, pojawiła się w ubiegłym tygodniu w siedzibie partii przy ulicy Nowogrodzkiej, jej koledzy partyjni natychmiast zinterpretowali to jako jej zabiegi o stanowisko, które za chwilę będzie wakowało po Annie Zalewskiej, szefowej MEN i zdobywczyni mandatu do europarlamentu. Posłanka Machałek poszła na Nowogrodzką podobno towarzysko, razem ze świeżo upieczonymi europosłankami Elżbietą Kruk i Izabelą Kloc, które miały odebrać gratulacje od prezesa za udaną kampanię. – Ale przecież wiadomo, że poszła się pokazać i o sobie przypomnieć – mówi nasz rozmówca z PiS. Zabiegi Machałek na niewiele się zdały, bo pod koniec ubiegłego tygodnia było już przesądzone, że resortem edukacji pokieruje poseł Dariusz Piontkowski z Podlasia, były marszałek województwa.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.